Wyszliśmy z puszczy i naszym oczom ukazał się Kopiec Aslana. Byliśmy coraz bliżej, a różne stworzenia zaczęły wychodzić z ukrycia. Wyszła także Łucja.
-Nie udało się.- powiedziała smutno.
-Gadaj z nim.- wskazał na Kaspiana.
-Piotrek, to nie tylko jego wina.- powiedziałam.
-To kogo?!
-Moja! Też powinnam zostać na swoim miejscu!
-Mogłeś odwołać atak, był jeszcze czas.- powiedział brunet.
-Przez ciebie już go nie było. Gdybyś trzymał się planu, nasi żołnierze by tam nie zginęli.
-A gdybyśmy tutaj zostali w ogóle nie groziła by im smierć.
-Sam nas wezwałeś pamiętasz?!
-I to był mój pierwszy błąd.
-Nie! Była nim myśl, że nadajesz się na władcę!
-Ej! Ale to wy nie ja porzuciliście Narnie.
-Nie! Ty ją najechałeś! Masz do niej tyle samo praw co i my. Ty, on, twój ojciec. Lepiej zostawcie ten kraj w spokoju!
Chłopacy skrzyżowali miecze.
-Nie, stójcie!-krzyknęłam.
-Przestańcie.- powiedział Edek.
Centaur niósł Zuchona. Kolejne łzy zakręciły mi się w oczach. Łucja podbiegła tak samo jak jak i wlała eliksir do ust karła. Nagle otworzył oczy i powiedział.
-Co tak wszyscy stoicie? Niedługo nadejdą Telmarowie. Dziękuje moja droga przyjaciółko.-zwrócił się do Łucji. Pomogłam mu wstać.-Hej nie płacz.- powiedział po czym mnie przytulił. Czułam się bezpieczna, przez chwile myślałam, że go straciłam. Tak bardzo się bałam. Na szczęście żyje, wiem że mam w nim oparcie. Już nigdy go nie puszczę, chociaż będę miała to silne przeczucie jak na walce w twierdzy.
Zeszłam do podziemia i zaczęłam szukać Kaspiana. Odrazu spotkałam Edmunda.
-Widziałeś Kaspiana?
-Nie, stało się coś?
-Nie...
Poszłam dalej, nigdzie go nie widziałam. Ej... gdzie jest Nikabry.... No pięknie. Pobiegłam do Komnaty w której był kamienny stół. Po drodze wyciągnęłam miecz. Wpadłam do pomieszczenia, była tam Nikabryk, jakieś dwa dziwne stwory, Kaspiana wyciągającego dłoń do kobiety uwięzionej jakby w lodzie. Cicho podbiegłam do jednego ze stworów i pokonałam. Wtedy zwróciłam uwagę Nikabryka i jakiegoś wilkołaka. Nagle pojawili się Edmund, Piotr i Łucja, zajęli się resztą, a ja podeszłam do Kaspiana.
-Kaspian.-powiedziałam spokojnie.-Kaspian chodź do mnie.- chłopak odwrócił się do mnie.- No chodź, Kaspian.- chłopak podszedł do mnie, a gdy przekroczył krąg wybudził się jakby z transu. Kobieta, patrzyła na mnie złowrogo.Nagle jakby się opamiętała i spojrzała na mnie. Jej twarz złagodniała i powiedziała.
-Natalio, chodź do mnie. Podejdź do mnie.-Jej oczy hipnotyzowały i teraz to ja weszłam w trans.-Ja wszystko wiem. Opowiem jeśli tylko ze chcesz, tylko potrzebna mi jest krew Córki Ewy. Inne głosy dochodziły do mnie jak przez mgłe. Wyciągnęłam sztylet i nacięłam rękę. Zaczęłam powoli się do niej zbliżać.
-No chodź do mnie. Ja ci wszystko powiem...
Potem poczułam ból w brzuchu. Lód rozpadł się, a obraz się zamazał.Oparłam się o kamienny stół.
![](https://img.wattpad.com/cover/91288656-288-k809660.jpg)
CZYTASZ
Abandoned in Narnia
FanficPorzucona w środku puszczy. Mała, bezbronna. Jednak znalazł się ktoś kto ją przygarną. Dzielna, odważna siedemnastoletnia dziewczyna, doskonale władająca mieczem. Przeszła w życiu wiele jednak to co zdarzy się za niedługo zmieni jej całe dotychcz...