NARRACJA TRZECIOOSOBOWA
-Ja Piotr z woli Aslana, prawem wyboru i miecza, Wielki Król Narnii, Pan na Ker-Paravelu i Władca Samotnych Wysp, aby zapobiec dalszemu rozlewowi krwi, niniejszym wyzywam najeździe Miraza na pojedynek na udeptanej ziemi. Walka będzie na śmierć i życie, a jej stawką bezwarunkowa kapitulacja.-Edmund skończył czytać, list napisany przez Piotrka.
-Powiedz księciu Edmundzie...
-Królu.- przerwał chłopak Mirazowi.
-Eee co proszę?
-Jestem królem tak dla ścisłości,ale zwykły król. Piotr to Wielki Król. Tak wiem trochę zagmatwane.
-Czemu miałbym przystać na tę propozycje, skoro nasza armia mogłaby was zgnieść do wieczora?
-Raz już nie doceniliście naszej liczebności. Przecież jeszcze tydzień temu Narnijczycy nie istnieli.
-Przywrócę ten stan rzeczy.- powiedziała sucho Król Miraz.
-Wiec nie masz się czego obawiać.
Miraz roześmiał się na słowa Króla Edmunda.
-Obawy nie mając tu nic do rzeczy.
-Czyli to odwaga każe ci odrzucić wyzwanie naszego, młodego władcy.-powiedział pewnie Sprawiedliwy.
-Dlaczego sądzisz ze je odrzucę?-pochylił się nad stołem Telmar.
-Wasza Wysokość ma nasze całkowite poparcie.- wtrącił jeden z Generałów.-Cokolwiek postanowi.
-Panie, przewaga naszych sił jest tak przygniatająca że stanowi doskonałą wymówkę...-zaczął Lord Sobiepan, jednak przerwał mu Władca Telmaru.
-Nie potrzebne mi są żadne wymówki.- zdenerwowany Miraz wyciągnął miecz.
Edmund coraz bardziej zdezorientowany, tym że poddani stawiają swojego króla w sytuacji bez wyjścia, błądził tylko wzrokiem po zebranych.
-Zwracam tylko uwagę Waszej Wysokości iż ma prawo odmówić walki.
Nagle odezwał się strażnik stojący za Królem.
-Jego wysokość nigdy by nie odmówił skorzysta ze sposobności by wykazać się odwagą wobec swego ludu.
Miraz z nienawiścią w oczach patrzył na strażnika. Edmund nie mógł pojąć co się właściwie stało. Poddani Miraza tylko czekali na sytuacje w której mogą się go pozbyć.
-Słuchaj.- uwierzył w Sprawiedliwego mieczem.- Módl się aby twój brat był niezgorszy szermierzem, niż dyplomatą.
Na twarzy Edka można było wyczytać dumę i lekki smutek. Wyszedł z namiotu do centaura i olbrzyma, jednak nigdzie nie było Natalii.
- Gdzie jest Natalia?-spytał wystraszony, nerwową rozglądać się.
-Nie była z Tobą Królu?-spytał zdziwiony Centaur.
-Nie, myślałem że jest z wami.
-Musimy ją poszukać.
Jak powiedzieli tak zrobili. Chodzili miedzy namiotami, żołnierzami, jednak nigdzie nie było siostry Pevensie. Po pół godzinie zrezygnowani opuścili obóz Telmarów i udali się do Kopca Aslana. Edmundowi łzy zbierały się w oczach, nie mógł zrozumieć dlaczego pozwolił na porwanie swojej siostry. Zbliżał się coraz bardziej do grobu Aslana. Szedł krętymi korytarzami gdy dotarł do Kamiennego Stołu.
W miedzy czasie siostry Pevensie szykowały się do drogi, do poszukiwania Aslana. Przygotowały broń, w przypadku Zuzanny były to łuk i strzały. Łucja natomiast zachowała swój mały sztylecik oraz kordiał z eliksirem z ostrokrzewu. Z pomocą Kaspiana i Piotrka osiodłały konia. Jednak Piotr nie był tak spokojny jak reszta rodzeństawa, No może z wyjątkiem Edmunda. Chodził w tą i z powrotem, zaciskając pięści tak mocno, że knykcie zaczęły mu blednąć.
-Ten koń nigdy mnie nie zawiódł.- popędził Kaspian do dziewczyn, które już siedziały na koniu przygotowane do opuszczania kryjówki.-Jesteście w dobrych rękach.-uśmiechnął się lekko.
-Raczej kopytach.- zaśmiała się Królowa Łucja.
Łagodna ruszyła i już po chwili pędziły korytarzami do wyjścia.
Drzwi na szczycie schodów otworzyły się i promienie słońca wpadły do ciemnych lochów. W jednej z celi siedziała Natalia, siostra czwórki rodzeństwa Pevensie. Na schodach rozległy się ciężkie kroki i tuż po chwili przed kratami stanął Miraz wraz z Lordem Sobiepanem oraz generałem Glozelle.
-Witaj.- zaśmiał się. Lubił patrzeć jak inni cierpią.
Niebieskooka wyglądała tragicznie. Ubrudzona była w ziemi i własnej krwi. Twarz, ręce i nogi miała pokaleczone, z niektórych ran leciała jeszcze krew. Ból czuła na całym ciele bez wyjątku.
-Właściwie dlaczego ją tu trzymamy?- spytał Lord.
-Przekonasz się we właściwym czasie Lordzie Sobiepanie.- powiedział Miraz.
Po czym opuścili lochy...Gdy tylko Piotr zobaczył Edmunda zalanego łzami zaniepokoił się jeszcze bardziej.
-Co jest Edek?-powiedział podchodząc do brata.
-Zgodził się, ale...-Sprawiedliwy nie mógł nic powiedzieć gdyż w jego gardle stanęła wielka gula i dławił się łzami.
-Co ale? Gdzie jest Natalia?- spytał zaraz bardziej zaniepokojony Król.-Edziu gdzie ona jest?- mówił coraz bardziej załamanym głosem.
Król Edmund podniósł wzrok i spojrzał na niego. Oczy miał już czerwone i opuchnięte od płaczu.
-Gdzie ona jest?- spytał spokojnie Piotrek, a po jego policzkach spływały słone łzy.
Edmund nie mógł wytrzymać załamanego spojrzenia brata i spuścił głowę. Jego łzy spadły na kamienie, w końcu zebrał się na odwagę i powiedział.
-Szliśmy do obozu Telmarów szła tuż obok mnie. Gdy zatrzymaliśmy się przed namiotem Miraza weszłam sam, ponieważ myślałem, że została z Centaurem i olbrzymem. Jednak gdy wyszłam okazało się ze jej nigdzie nie ma. Zaczęliśmy ją szukać ale nie dało to skutku.-skończył a łzy ciekły mu coraz szybciej.
Otarł je wierzchem dłoni i spojrzał na Wielkiego. Patrzył gdzieś w przestrzeń, a łzy ciekły po policzkach spadając na ubranie.
Nagle do pomieszczenia wpadł Kaspian, był w takim samym nastroju co bracia. Bezradny książę usiadł przy ścianie zakrywając rękoma opuchnięte od płaczu oczy. Nagle poczuł, że ktoś przy nim siada. Był to Piotrek, a Edmund wyszedł zostawiać ich samych na prośbę brata. Po chwili ciszy Piotrek się odezwał.-Kochasz ją prawda?-spytał smutno.
-Jest najwspanialszą dziewczyna jaką tylko spotkałem. Kocham jej oczy, w których zawsze widać iskierki, jej uśmiech jest lekiem na wszystko, jej zapach przyciąga mnie jeszcze bardziej. Jest najwspanialszą rzeczą która mnie spotkała.- powiedział Kaspian.-Tak kocham ją jak nikogo innego.- spojrzał na Piotra.
-Musimy się wziąć w garść. Musimy być silni, dla niej. Dla naszej Natalii.
-Wstawaj!- powiedział niski głos.
Dziewczyna leżała skulona na ziemi.
-Słyszałaś co mowię?!Kraty się otworzyły i stanął w nich barczysty strażnik. Podszedł do dziewczyny, chwycił ją za ramię, brutalnie podniósł i ciągnął za sobą. Szatynka ledwo trzymając się na nogach szła za strażnikiem. Nagle oślepiły ją promienie słońca. Strażnik ciągle ją ciągnął. Doszli do pomieszczenia. Tam kobiety oczyściły ją, opatrzyły rany i ubrały. Dziewczyna była strasznie zaskoczona. Potem została oddana Generałowi Glozelle. Dziewczyna dostała jedzenie i ubrana w zbroje jak dla dorosłego mężczyzny. Została postawiona przez samym Mirazem. Na jej widok uśmiechnął się zwycięsko.
-Teraz mnie posłuchasz inaczej już nigdy ich nie zobaczysz...
____________
Siemson!
Mamy rozdział dzisiaj wyjątkowo narracja trzecioosobowa. Równo 1000 słów. Dziękuje za każda ⭐️. Strasznie motywujące.
Do zobaczenia w następnym!
Bye!
CZYTASZ
Abandoned in Narnia
FanficPorzucona w środku puszczy. Mała, bezbronna. Jednak znalazł się ktoś kto ją przygarną. Dzielna, odważna siedemnastoletnia dziewczyna, doskonale władająca mieczem. Przeszła w życiu wiele jednak to co zdarzy się za niedługo zmieni jej całe dotychcz...