Ilość materiału, jaki klasa przerabia w ciągu dnia powala na kolana. Gdyby podczas tygodniowej nieobecności osoba chora nie dostawała notatek od przyjaciół, powrót do szkoły mógłby okazać się gorszy od śmierci, a gdyby chcieć nadrabiać to samemu, trzeba by było przygotować worek kokainy i dwie zgrzewki energetyków, dodatkowo usuwając z pokoju łóżko, aby nie kusiło miękką i przyjemną pierzynką. Całe szczęście tego dnia odwiedził mnie Akashi i w tym momencie rzetelnie tłumaczył cały materiał z zakresu chemii i matematyki. Czując, jak alkohol powoli pozwala mi się rozluźnić sięgnęłam po szklankę, dolewając sobie kolejną porcję.
- Myślę, że tobie już wystarczy, Joanno. Pamiętaj, że nie mieliśmy na celu upicia się, a jedynie pobudzenie.
- Nah, Akashi-san. Wszystko w jak najlepszym porządku jest - powiedziałam, posyłając przeuroczy, w moim mniemaniu, uśmiech, po czym uniosłam szkło do ust i wypiłam solidnego łyka, nie krzywiąc się przy tym jak na początku. Przez jakiś czas wszystko było w porządku i czułam się wręcz perfekcyjnie. Jednak po ostatniej szklance, którą wypiłam już niemal duszkiem, mój organizm w zawrotnym tempie zaczął alkohol wchłaniać, przez co mózg nie działał już racjonalnie, starałam się jednak do tego nie przyznawać i zachować zimną krew.
- Wiec wróćmy jeszcze do matematyki - głos czerwonowłosego wyrwał mnie z zamyślenia. Podczas gdy tłumaczył, zamiast skupić się na zeszycie i jego słowach, wpatrywałam się w jego skupioną, spokojną twarz. Był naprawdę cholernie przystojny, co zdążyłam zauważyć już dawno, lecz dopiero teraz zaczęłam patrzeć na niego pod względem "przystojnego mężczyzny", który kandydować mógłby na mojego partnera. Rysy twarzy miał zaiste szlachetne, perfekcyjne. Przydługie kosmyki opadały na czoło i kark. Wyobraziłam sobie, jak to by było ich dotknąć, pociągnąć za nie, musnąć ustami szyję, powąchać. Musi cholernie ładnie pachnieć, prawda? Chłonęłam wzrokiem najdrobniejszy ruch warg, przez co mimowolnie przejechałam kciukiem po swoim, uśmiechając się lekko. - Rozumiesz?
- Hmm? - otrząsnęłam się rozszerzając nieznacznie oczy.
- Nie słuchałaś, prawda? O czym myślałaś?
- Oczywiście, że słuchałam! - Nie miałam za wiele czasu na zastanowienie, więc palnęłam pierwszą lepszą głupotę, na jaką było mnie stać - Powiedz mi, czemu te ósemki przy limesach leżą?
- Leżą?
- No patrz - wskazałam na dolny indeks przy przykładzie. - Przewróciły się.
- Joanno, to jest znak nieskończoności. Ósemki nie mogą leżeć. - Na jego twarzy pojawił się ledwie zauważalny uśmiech.
- Ależ mogą! - powiedziałam troszkę zbyt głośno i emocjonalnie, marszcząc brwi. - Dlaczego zakładasz że nie mogą? Czym ci zawiniły ósemki, Akashi-san? One się po prostu zmęczyły!
Wstałam, przy czym zachwiałam się lekko. Zanim jednak chłopak zdążył wyciągnąć dłoń w geście pomocy, odzyskałam równowagę i powędrowałam w stronę łóżka.
- Pokażę Ci! - Ustałam na szczyt, rozkładając ręce i wbijając w niego poważny wzrok. - Patrz! Stojąca Asia! Jestem jak ósemka, wyobraź to sobie! A teraz... - obróciłam się wokół własnej osi i z lekkiego wyskoku runęłam plecami na łóżko odbijając się miękko od materaca, zatapiając w świeżej, białej i pachnącej pościeli. Obróciłam się na bok znów zaszczycając wzrokiem czerwonowłosego. - A teraz leżę! Jak ósemka! Przewrócona!
Dumna z własnej pomysłowości podniosłam się z łóżka i wróciłam do biurka, siadając na fotelu, wyniośle podnosząc głowę i zerkając na czerwonowłosego, którego wyraz twarzy pozostawał nieodgadniony. Nie mogąc znieść przedłużającej się ciszy, zmarszczyłam brwi.
CZYTASZ
Czerwień
FanfictionZimno. Bardzo zimno. Skąd u mnie te dreszcze w środku lata? Dlaczego moje serce łomocze tak o klatkę piersiową? Z jakiego powodu jego oczy przepełnione są taka nienawiścią? Joanna Veal przeprowadza się do Japonii wraz z rodzicami w połowie roku...