15. Nie kocham Cię, Seijuurou

565 63 14
                                    

          Obudziły mnie oślepiające promienie zimowego słońca przedzierające się siłą przez zasunięte rolety. Nie mogąc dalej znieść oślepiającego światła uchyliłam nieznacznie powieki    i zlustrowałam pomieszczenie, w którym się znajdowałam. Biel ścian oślepiała, a poza łóżkiem, na którym leżałam i małą szafką przy której stało krzesło nie było tutaj nic. Wypuściłam ze świstem powietrze, sycząc cicho z bólu. Zacisnąwszy zęby podniosłam się do siadu i na tyle, na ile pozwalała mi swoboda ruchu obejrzałam swoje obrażenia. Od nadgarstka aż po łokieć moja ręka obwinięta była bandażem, a na środku przebijała się zaschnięta, bordowa krew. Uniosłam dłoń, by koniuszkami palców dotknąć swojej twarzy, na której również były opatrunki. Wszystkie emocje z niedawnego zdarzenia opadły, a ja sama byłam zdziwiona swoją spokojną postawą. Najwidoczniej mój mózg uznał, że co było, to minęło i nie ma co roztrząsać. Zerknęłam na zamknięte drzwi słysząc za nimi poruszenie. Nikt jednak nie wszedł do środka, więc zsunęłam się delikatnie z łóżka. Pod nim stały moje domowe kapcie, których z reguły nie używam, a na krzesełku stała mała czarna torba podróżna. Wsunęłam bose nogi w czarne kapcie i zajrzałam do niej z ciekawości. W środku znajdowały się moje ubrania. Tak więc wychodzi na to, ze wszyscy zostali poinformowani. Zerknęłam na wiszący na ścianie kalendarz. Świadomość, że przespałam dwa dni spowodowała, że zmarszczyłam w niezadowoleniu brwi. Wyciągnęłam z torby długi granatowy szlafrok i założywszy go, dyskretnie wyjrzałam za drzwi. Oprócz pielęgniarki pchającej wózek inwalidzki skierowanej tyłem do mnie na korytarzu było pusto. Naprzeciw sali, w której byłam tymczasowo zakwaterowana znajdowała się łazienka. Ucieszona wymknęłam się do niej i zgrabnie wsunęłam za drzwi, zamykając je na klucz. Pomieszczenie było spore, o wiele większe niż typowe łazienki szpitalne w Polsce. Znajdował się tu prysznic z rączką i ławeczką dla inwalidów, biały sedes oraz umywalka z dużym lustrem.  Ustałam na przeciwko niego i z bólem przyjrzałam się swojemu odbiciu. Niewiele myśląc zaczęłam powoli odklejać opatrunki z twarzy, które odchodziły wraz z zaschniętą krwią, nadszarpując trochę zasklepione już rany. Głębokość z jaką zranił mnie nóż nie była przesadnie duża, jednak byłam pewna, że blizna zostanie ze mną do końca życia. Długa, czerwona szrama szpeciła teraz moja twarz, sunąc od łuku brwiowego, przez policzek aż po linię brody. Wykrzywiłam lekko usta przyglądając się ranie. Pokochanie samej siebie w takim stanie będzie bardzo ciężkim zadaniem. Odetchnęłam, czując szczypiący ból w barku, jednak próbowałam się nim nie przejmować. Rzuciłam ostatnie spojrzenie na swoje odbicie, wyrzuciłam zużyte opatrunki i wyszłam z łazienki. 

      Uchyliwszy drzwi do sali na moment mnie zamurowało. Torba stała na ziemi, a jej miejsce zajmował Akashi, siedzący z prawą nogą założoną na drugą, opierający się łokciem o szafeczkę, leniwie patrzący w moją stronę spod przymrużonych powiek. Ubrany był swobodnie, w czarne przylegające spodnie i szary podkoszulek z dekoltem w serek. Długi, zimowy czarny płaszcz wisiał na wieszaku za nim. Uśmiechnęłam się nieśmiało przez chwilę nie wiedząc co zrobić, po czym ruszyłam przed siebie, siadając na łóżku. Spuściłam wzrok na swoje dłonie, przebierając nerwowo palcami.

   - Witaj, Akashi-kun. 

Odpowiedziała mi głucha cisza. Przełknęłam ślinę po czym zebrałam w sobie trochę odwagi, by na niego spojrzeć. Siedział, wpatrzony w drzwi, nie ruszył się nawet o milimetr. 

 - Co tam w szkole? - spytałam, mając nadzieję, że w końcu powróci do życia. 

 - Witaj, Joanno. 

Przez chwilę siedziałam w bezruchu, tak samo jak on przed momentem, po czym parsknęłam śmiechem, przez co zmuszona byłam położyć rękę na ramieniu przez rwący ból. Jakby zaalarmowany chłopak drgnął lekko. Wyglądał, jakby przez moment chciał do mnie podejść, jednak w ostatnim momencie zrezygnował i znów oparł się o krzesełko, tym razem patrząc wprost na mnie.

CzerwieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz