#8 "Zżera mnie poczucie winy."

1.3K 144 29
                                    

Od tygodnia Wojtek nie reaguje na moje sms-y, nie odbiera telefonów, a przy każdym spotkaniu traktuje jak powietrze. Z jednej strony wiem, że sobie na to zasłużyłam, ale z drugiej... Co ja wygaduję. Nie ma żadnej drugiej strony. Zaufał mi, opowiedział o wszystkim, spełnił największe marzenie, a ja sprzedałam jego zaufanie za marne pięć tysięcy.

- I jak? Mogę tak iść? - z rachunku sumienia wyrywa mnie głos Fabiańskiego.

- Um... co? Aaa... tak... chyba tak - odpowiadam bez żadnych emocji w głosie.

Dzisiaj idziemy na spotkanie klubowe.

- To będzie nasza pierwsza ścianka, masa dziennikarzy, mamy szansę trafić na najlepsze okładki... - Łukasz z każdym kolejnym słowem dosłownie skaczę z radości.

- Nie mogę się doczekać... - szepcze i idę w stronę łazienki.

Lustro. Od ostatniego spotkania ze Szczęsnym ciężko mi się na nie patrzy.

*Z perspektywy Szczęsnego*

Tydzień. Dokładnie tyle minęło od mojego ostatniego spotkania z Sandrą. Rozstaliśmy się i tak jest o wiele, wiele lepiej.

Dzisiaj po raz pierwszy od tygodnia zobaczę Magdę. Ciężko mi iść na ten event...

*4 godziny później*

Ścianka, flesze, dziennikarze i... Magda. Wyglądała pięknie. Nie, pięknie ją obraża - najpiękniej.

Jak można tak bardzo kogoś kochać i nienawidzić w jednym? Absurd.

*Z perspektywy Magdy*

- Misiu, uśmiechnij się... - Łukasz szepcze mi na ucho przed wejściem na ściankę i ściska za rękę. To nie była prośba. To był rozkaz. Rozkaz, który zresztą wykonałam.

"Jak Pan skomentuję rozstanie z Sandrą?"

"Z jakiej przyczyny rozpadł się Pana związek?"

"Czy to prawda, że rozstał się z nią Pan dla innej dziewczyny?"

Odwracam się i widzę zakłopotanego Szczęsnego. Nie wie co robić i co mówić. Nie dziwię mu się.

- Panowie, czy jest rozmawiać o czymś czego nie ma? Miłego dnia - mówi na jednym wdechu i pośpiecznie odchodzi.

Idealny. Perfekcyjny. Błyskotliwy. W każdym momencie...

Dziennikarze jeszcze przez moment próbują z niego coś wyciągnąć po czym rezygnują i wracaja do dalszej pracy.

Zżera mnie poczucie winy.

*3 godziny później*

- Jesteś taka piękna... - czuję alkohol z ust Łukasza, które właśnie próbują mnie pocałować. Nie czuję się dobrze w jego objęciach. Mimo to boję się sprzeciwić.

- A ty całkowicie pijany - słyszę głos Wojtka i czuję jak siłą odciąga ode mnie Fabiańskiego.

Co on tutaj robi?

- A to nie Twój interes... - mówi Łukasz przystawiając się do Wojtka - Magda jest moją kobietą, rozumiesz?

- Ohh, a to, że Sandra była moją jakoś szczególnie Ci nie przeszkadzało...

- Co? O czym wy mówicie? - jestem zdziwiona. Nie, mało powiedziane - jestem w totalnym szoku.

- Zamknij się! Nie masz prawa głosu!

Tak. To był Fabiański.

W tym momencie nie wytrzymałam. Czułam się potwornie upokorzona.
Odeszłam z mokrymi oczami.

*Z perspektywy Wojtka*

Uznałem, że nie pójdę od razu za Magdą. Co miałbym jej powiedzieć? Że Łukasz zachował się jak idiota, którym zresztą jest? To wie. Bynajmniej mam taką nadzieję...

Nie wiem czemu go od niej odepchnąłem. Czyżbym był trochę zazdrosny? Chyba jednak bardziej niż trochę... ale chwila - jak można być tak bardzo zazdrosnym o kogoś z kim się nawet nie jest?

*godzinę później*

Postanawiam odszukać Magdę.

Po kilku minutach widzę ją siedzącą w jednej z sal hotelowych w którym odbywał się dzisiejszy event.

Powoli podchodzę do blondynki.

- O czym on mówił? - zapytała zanim jeszcze usiadłem obok.

Jest zupełnie pijana.

- Oddaj tą butelkę...

Magda posłusznie podaję mi wino i odwraca się przodem do mnie.

- O czym? - ponawia pytanie.

- To z nim Sandra mnie zdradziła... nie kochał jej, chciał zrobić mi na złość, bałem się, że z Tobą też tak jest, dlatego tak się zachowywałem...
Sandry nie kochałem, więc nie zrobił mi wielkiej przykrości, a Ciebie... z Tobą mu się udało...

- Przepraszam...

Co ona powiedziała?

- Co? - zdziwiłem się.

- Tak bardzo Cię przepraszam... Nie mogę spojrzeć w lustro od dnia w którym sprzedałam to głupie nagra...

- Mam pytanie... - Szczęsny przerywa mi w połowie wypowiedzi.

- Jakie?

- Czy jest dla nas jeszcze jakaś szansa? Jakakolwiek?

- Wojtek, to nie jest odpowiednia pora...

- Pora jest dla komików lub sportowców. Albo kogoś kochasz, albo nie.

Wstaję i udaję się do wyjścia gdy nagle czuję ucisk Magdy na moim nadgarstku. Chwile później nasze twarze dzielą milimetry...

- Kocham Cię - Magda szepcze mi prosto w twarz po czym muska moje usta - zawsze Cię kochałam - dodaję.

Usta Magdy zamieniły te dwa najzwyczajniejsze słowa w najpiękniejsze na świecie.

Kocha. Kocha mnie. I zawsze kochała.

- Więc co teraz z nami będzie? - pytam.




***

Zawiodłam. Wiem.







Przepraszam.

Przed miłością się nie obronisz 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz