#11 "Miałeś trzymać rączki przy sobie."

1K 112 36
                                    

Zdenerwowanie. Niepewność. Szczęście. Podekscytowanie. Ciężko powiedzieć co tak naprawdę czułam idąc wielkim holem warszawskiego lotniska.

- Poczekaj... - stanęłam przed bramkami.

- Co? - zdziwił się - masz ukrytą broń w bagażu?

- Nie...

- Bombę? - pyta zszokowany.

Nie odpowiadam.

- Matko, Magda! Nie spodziewałem się tego po To...

- Bardzo śmieszne - nie daję mu skończyć.

Cisza.

- Heej... - szturcha mnie ramieniem - O co chodzi?

- Ja nigdy...

- Nigdy nie leciałaś samolotem?

Kiwam głową.

- To Twój pierwszy raz?

Znowu kiwam głową. Jest mi wstyd. Nigdy nie było mnie stać na takie luksusy.

- Czyli... rozdziewiczę Cię dzisiaj? - Wojtek próbuję obrócić wszystko w żart, gdy ja naprawdę się boję.

- Miałeś trzymać rączki przy sobie.

- Pamiętam, pamiętam... - stwierdza z uśmiechem i próbując dodać mi otuchy popycha mnie do przodu w kierunku bramek.

*Z perspektywy Wojtka*

Uprzejmie prosimy wszystkich pasażerów o zapięcie pasów. Za chwilę startujemy.

Magda zaczęła się rozglądać na wszystkie strony jakby szukała miejsca do ucieczki. Jej ręce całe się trzęsły, a twarz z minuty na minutę była coraz bledsza.

To straszne.

I słodkie. Słodkie też.

- Jestem obok.

Nic nie odpowiedziała, więc cierpliwie czekałem na start samolotu. Nawet nie musiałem słuchać kiedy nastąpił. Paznokcie Magdy wbijające się w moją rękę były lepszym informatorem niż ta Pani, która miała głos jak robot. Albo była robotem. Nieważne. Skupmy się na dłoni Magdy. Apropo, czy ja kiedykolwiek skupiałem się na jej pięknie? To znaczy, fakt, teraz, gdy sprawiała, że moja ręka w niektórych miejscach zaczynała krwawić nie była usposobieniem piękna i delikatności, ale i tak mnie pociągała. I to kurewsko.

- Wiesz... lubię jak mnie dotykasz, ale jakbyś mogła robić to odrobinę delikatniej.

Magda chyba właśnie zauważyła do jakiego stanu doprowadziła moją rękę, ponieważ zrobiło jej się strasznie głupio i ją puściła. Tymczasem samolot dopiero przygotowywał się do startu.

*pięć minut później*

Gdy poczułem, że samolot unosi się do góry i spojrzałem na zdenerwowaną twarz Magdy sam zrobiłem ten krok i tym razem to ja złapałem ją za rękę.
Pieprzyć ból. Wiedziałem, że drugi raz już nie zrobiłaby tego kroku nawet jakby umierała ze strachu. Taka już jest. Udaje silną i twardą, a w rzeczywistości to taka porcelana którą wystarczy lekko dotknąć i już się kruszy. Pewnie za to ją kocham.

*Z perspektywy Magdy*

Jego dłoń była taka poraniona od moich paznokci. Zrobiło mi się naprawdę głupio. Zaczęłam miziać wszystkie rany po kolei. Nawet nie wiem kiedy jego wystające żyły stały się ciekawsze od mojego panicznego strachu latania samolotem.

*Z perspektywy Wojtka*

O ma tko.
Czy ona wie jak na mnie działa jej dotyk? Niech przestanie. Bo nie mogę oddychać. Z drugiej strony chyba właśnie to daje mi tlen. Już sam nie wiem co ma robić. Jak przestanie to się udławię tym niedosytem. A jak będzie ciągnęła dalej to może być ciężko z dotrzymaniem mojej obietnicy o trzymaniu rączek przy sobie.
W sumie na to samo wychodzi.
Co ta dziewczyna ze mną robi.

*Z perspektywy Magdy*

Jego dłoń była taka... zupełnie inna niż wszystkie na pokładzie. To znaczy miał pięć palców i nadgarstek, a wszystko było okryte skórą tak jak u każdego człowieka, ale ta ręka była inna. Zupełnie inna. Była silna i delikatna jednocześnie. Była jak...

Stop. Stop. Stop.

*Z perspektywy Wojtka*

- Nie! - krzyknąłem na cały głos w momencie gdy poczułem jak Magda zdejmuje swoją dłoń z mojej.
Matko, czy ja naprawdę wydarłem się na cały pokład?

Dziewczyna była zdziwiona. Albo udawała.

- No co? Mieliśmy trzymać rączki przy sobie...

- Nie. Nie my. Ja. Nie ty.

Wziąłem jej dłoń i położyłem na mojej.

- Mi to nie przeszkadza. - dodałem i tak zasnęliśmy.

Po dwóch godzinach byliśmy już na miejscu.




***
Czy powracam?
Nie wiem.
Nie wiem i nic nie obiecuje.
Teraz jestem.
I się cieszę.
Jeżeli wy też to ja jeszcze bardziej.
Do zobaczenia wkrótce! 💕

Przed miłością się nie obronisz 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz