początek...

8 1 0
                                    

Ok. Zacznijmy od tego że jestem w 1 liceum. Tak się składa, że mieszkałam kilometr od całkiem dobrego liceum, do którego się dostałam. Jednak liceum to okazało się być dla mnie najgorszym koszmarem. W tym liceum ... No właśnie.... Trudno to było nazwać liceum... Na korytarzu kręciły się tylko jakieś laski z brzuchami... Nie wiedziałam co mam o tym myśleć.... Dziewczyny w tym wieku będą miały bachora? Ja pierdole! Ale dziwki..... Bez dwóch zdań było widać po mnie wielkie zdziwienie. Nagle podeszła do mnie dziewczyna, która jak mi się wydawało nie była w ciąży.
-Hej! Ty też z pierwszej? Jestem Dora, a ty? -rzekła sympatyczna dziewczyna
-Hej. Jestem Iga. Tak też z pierwszej, do której klasy chodzisz?
- Do D. Rodzice mówią że to dobra klasa.
-Ja też.
Kiedy zadzwonił dzwonek na lekcje od razu wiedziałyśmy z Dorą że będziemy razem siedzieć.
-Dzień dobry kochani! Jestem panna Miranda Janina Masztależ.  - powiedziała z wyszszością Smoczyca.
-DZIEEEŃ DOOOOBRY!!!!- krzyknęła cała klasa.
-Dobrze. Wiec sprawdzamy listę..... Katarzyna Antkiewicz?
Od razu gdy usłyszałam to nazwisko od razu przypomniała sobie Antka.... DUPEK.
-Jestem!
-Henryk Bródka?
-pff.... Henryk? Jakie imie w XXI wieku !!! - powiedziałam szeptem do Dory.
-No. Jego rodzice mają cztery firmy. A on sam nie wie jakich ma zajebistych rodziców. Wiesz, to taki kujon. Na gwiazdkę dostaje Teleskop, książki....... Wiesz taki KUJON- wytłumaczyła mi Dora
-A Kaśka?- dopytywałam się
-Ruda ? Mówimy na nią "czarna wdowa". Krążą plotki, że jej ojciec był w jakiejś mafii. A z resztą, ona sama ubiera się jak czarna wdowa. Cała na czarno, ruda, i kiedyś miała nawet fioła na punkcie czarnej wdowy.
-Julia Dumbra?
-Któż to ?
-Nie znam. Ale chyba to ta "żywa Barbie". Podobno w gimnie była uznawana za anorektyczke. Wykorzystała to i wydala chyba juz 50 000 złotych na operacje plastyczne. Jej matka pracuje w branży turystycznej.
-Wow, skąd ty to wszystko wiesz ???- dopytywalam
-Chodzilam z tymi osobami do gimny
- Ja nikogo nie znam
-Spoko, poznasz
Po lekcji stanęłyśmy przy oknie.
-Ej, co jest z tymi laskami ? Czemu one są w ciąży?-rzekłam przyglądając się ciezarnym dziewczynom.
-Kiedyś, kiedy nasza koleżanka Eliza robiła urodziny zaprosiła około 50 osób. Dużo co ? Ale wracając. Chciała aby te urodziny były niezapomniane więc zarządziła ze te osoby które podczas urodzin nie znajdą drugiej polowki, zjedzie po Całości na poście na fejsie.
-Ale suka...
-No, ale to nie koniec. Wszystkie dziewczyny prócz mnie zarywaly do chłopaków, były najebane. A chłopaki oczywiście.... Wiesz dali się podrywać. Tak oto popierdoleni chłopcy nie mając gumek zrobili sobie bachora. A najlepsze jest to ze wszystkie maja Termin na ten sam dzień.
-Ale dziwki. A co z tobą? Obsmarowala cie na FB?
-Ta gówno prawda. Nic nie zrobiła
-A ty masz chłopaka?
-No. Ma na imię Marcel. Właśnie idzie
Ku mojemu zdziwieniu Marcel był przystojny. Miał piękne zielonkawe oczy i sliczne blond włosy... Nie niemożliwe.... Serce przestan bic !
Moja niebieskowlosa kolezanka spojrzala na mnie ze zdziwieniem.
- Co ? Ej tylko się nie zabujaj w moim chłopaku!-krzyknęła z ironią Dora.
-Spoko! Ja nigdy sie nie zakocham.
-Zakochasz. Zobaczysz. Co u ciebie Marcuś?-rzekła
-A nic. A co u ciebie Chmurko Błękitna?- mówił przesłodzenie Marcel
-A dobrze. To moja nowa przyjaciółka. Ma na imię Iga. Jest tutaj nowa. Iga to mój chłopak Marcel. Jesteśmy ze sobą 3 lata.
-Cześć! Jestem Iga-podalam rękę Marcelowi.
-Hej. -popatrzył na mnie Marcel i podał rękę.
Wszyscy udalismy sie do swoich klas. Ja poszłam z Dorą a Marcel do swojej klasy 2c.
-Teraz Biologia. Podobno profesor Fębek nienawidzi jak jej uczniowie chodzą w torbach zamiast plecaków. Uważa ze to znieksztalca kręgosłup. -powiedziała Dora
-Witam moi drodzy na dzisiejszej lekcji biologii. Dzisiaj będziemy rozmawiać o tym jakie okropne są torby na ludzkim ramieniu....-powiedziała Krystyna Fębek.
-Ale proszę pani! Na pierwszej lekcji zawsze nauczyciele przedstawiają nam kryteria ocen i system oceniania. W tym dniu nie przynosimy podręczników- odezwał się Heniek
-A co mnie to obchodzi ! Dzisiaj skoro nie macie podręczników, ty- wskazała na mnie nauczycielka -rozdasz im kartki i wypiszecie mi co wiecie o naszym organizmie.
-Dobrze proszę pani- powiedzialam
-Dla ciebie Pani profesor Fębek! I nie masz prawa tak do mnie mówić jak się odezwalas! -krzyknęła Fębkowa i usiadła przy biurku.
Kiedy rozdawalam Kartki,jeden z chłopaków dal mi małą karteczke na której najwyraźniej bylo cos napisane. Kartka była starannie złożona.
-Ej! Iga tak? Masz- wręczył mi kartke- otwórz w domu dodał.
-Ok,dzięki. -powiedzialam
Po Biologii zaczął mnie bolec brzuch. Powiedzialam to mojej BFF ale ona zapewniała ze zbliża mi się okres. Ale to nie był ten ból....
Powiedziałam to naszej wychowawczyni, kazała mi wracać do domu. Więc poszlam. To co przydarzyło mi się w drodze do domu było najgorsza rzeczą na świecie....
Szłam przez park. Pogoda była dość ładna ale ze strony wschodniej zaczęły zbierać się deszczowe chmury. Usiadłam na ławce zawiązać buta. Najpierw zawiązałam prawego a potem miałam zamiar zawiązać drugiego.....
Nagle poczułam dotyk dłoni na moich ustach. Dłoń ta zapewne chciała abym nie wrzeszczała.
Ja jednak postanowiłam się wyrywać..... Udało się.... Ledwo uciekłam.... Kiedy próbowałam uciekać, kobieta... Tak... Była to kobieta.... Złapała mnie za bluzkę, podarła ją.... Szybko sie wyrwałam, a kobieta krzyknęła:
-Aleś urosła! Moja mała kobietka...!!! Jutro będę tu czekac, przyjdź proszę......
Spojrzałam a ona mi pomachała....
Nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć.... Ta kobieta zachowywała sie jakby dobrze mnie znała..... Próbowałam coś Powiedzieć, ale coś we wnętrzu podpowiadało mi, że to nie jest odpowiedni moment .....
Do domu szłam bardzo wolno.... Musiałam mieć czas na przemyślemnie tego wszystkiego a wiedziałam że w domu będzie to nie możliwe. Do mieszkania wracałam dookoła.... Najpierw przeszłam przez opuszczoną giełdę, potem na moście Życzeń. Most życzeń.... Ach te wspomnienia..... Zawsze kiedy byłam mała mama zabierała mnie nad ten most...  Jako ze ja uwielbialam syrenki mama mówiła ze w tej rzeczce pod mostem są syrenki które spełnią moje Marzenia.... Wierzyłam w to dopóki matka żyła.... Potem marzenia nie miały sensu....
Następnie przechodziłam obok starego młynu.... Krążą plotki że jest nawiedzony przez ducha właściciela tego Młynu.... Ja w to wierze gdyż kiedyś kiedy tu byłam Uslyszalam jakby ktoś chodził po młynie.... Bardzo się zadziwilam bo wcześniej sprawdziłam czy nikogo nie ma w młynie.... Miałam wtedy 14 lat, chciałam zapalić tam pierwszego papierosa ale gdy tylko uslyszalam głos chodu ucieklam....
Potem przeszłam przez sad państwa Dunajskich. W końcu dotarłam do domu.... Szybko wbiegłam do siebie wyciągnęłam żyletke położyłam na poduszce i wpatrywalam się w nią....
Co mam zrobić? Ja tak nie mogę.... Ojca nie było w domu... Weszłam do kuchni i posprzątałam wszystkie butelki po piwie i wódce....zrobiłam sobie kanapkę z serem i poszłam odrabiać lekcje
Naprawdę to coś strasznego.... Nie wytrzymam..... Muszę cos zrobić....

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 18, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Jestem nikim... Ktoś Stworzył Mnie..Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz