3

462 48 14
                                    

Pociągnęła mocniej za klamkę. Gdy nic to nie dało, zaczęła  rozpaczliwie rozglądać się za jakimś schronieniem.
Podbiegła do drzwi łazienki. Jak się okazało też zamkniętych.
Zrezygnowana  usiadła na łóżku. Z jej oczu płynęły łzy. Położyła się , a głosy w głowie nagle ucichły. 
Edith zamtugała kilka razy, ale nadal nic nie słyszała. Odwróciła głowę w stronę okien, które okazały się być zamknięte. Dziewczyna podrapała się po głowie. Wstała i niepewnie chwyciła za klamkę . Nacisnęła ją , a drzwi ustąpiły bez żadnego oporu. Z salonu słyszała dźwięk telewizora i skrzekliwy głos pani Powell.
Edith nie wiedziała co się właściwie stało. Czy to była jawa , czy może jednak sen? Nie znała odpowiedzi na to pytanie , jednak rozum podpowiadał jej , że to co się wydarzyło nie mogło być prawdą. To po prostu stale pojawiający się koszmar.

Nastolatka  po raz kolejny tego dnia położyła się na łóżku z zamiarem szybkiego zaśnięcia.

Po pół godzinie w pokoju Edith było już cicho. Dziewczyna oddychała miarowo i spokojnie.

~

- Edith. - głos matki znów przerwał ciszę panującą w pokoju dziewczyny.
Nastolatka poderwała się z łóżka ciężko dysząc. Śniła jej się ciemna mgła, ale nie  zwykła - granatowa . Sama w sobie była przerażająca. Poruszała się leniwie po jej pokoju,  co jakiś czas znikając i pojawiając się w zupełnie innym miejscu. Jednak potem z mgły wyłoniła się postać. W tym momencie Edith obudziła się  i dziękowała za to Bogu. Nie miała ochoty oglądać twarzy tego stwora.

Wzięła tabletkę i spojrzała na kalendarz. Sobota, dzień wolny, ale nie dla niej. Koszmary nie dawały jej spokoju nawet w weekend.
Westchnęła , a potem wyjęła z szafy szare dresy i czarną bluzkę z krótkim rękawem. W łazience wzięła długą kąpiel , umyła zęby i ubrała się.

Ciągle myślała o tej dziwnej mgle. Była taka fascynująca, a za razem przerażająca. Nie mogła odgonić od niej myśli.

Wyszła z pokoju i udała się do kuchni.

- Edith , słoneczko poradziłaś sobie wczoraj? Nic się nie stało? A może pani Powell była bardziej denerwująca, niż zwykle?- matka zasypała ją pytaniami, co było do przewidzenia. Połączenie miłości, troski i gadulstwa, tak to zdecydowanie idealny  opis pani Bailey.

- Mamuś, gdyby coś było nie tak, to bym zadzwoniła. Przecież wiesz. A pani Powell  była tak samo denerwująca jak zwykle.- odparła , opierając się o kuchenny blat. Rozejrzała się po kuchni, ale nigdzie nie zobaczyła swojego taty. Posłała mamie pytające spojrzenie.

- Tata jest w pracy.- odparła  pani Bailey , niepewnie spoglądając na córkę.

- Znowu wziął nadgodziny? Przecież miał nie pracować w weekendy.- mówi i łapie się za głowę. Nie chciała, by jej ojciec zamęczał się przez nią.

- Oh Edith, to nie tak. Kolega taty zachorował. Ktoś musiał go zastąpić.- kobieta  przytuliła dziewczynę i pogłaskała ją po głowie. Jednak jej córka, nie wierzyła w jej słowa.
Kolega zachorował, ktoś potrzebuje pomocy w pracy, już słyszała wiele takich wymówek. Nie mogła tego znieść. Nie dość, że nie sama nie mogła pomóc, to jeszcze była jednym wielkim problemem dla swoich bliskich. Wściekła wróciła do swojego pokoju.
Dlaczego to spotkało właśnie ją? Wrodzona łamliwość kości! Większość osób nawet nie słyszała o tej chorobie. A Edith nie miała przez nią życia. Nie wychodź na dwór, bo upadniesz, nie pójdziesz tam, bo coś ci się stanie. To słyszała na codzień, od momentu wypadku w szkole. Kolega niechcący popchnął ją, a ona zderzyła się z twardą, szkolną podłogą. Było wielkie zbiegowisko. Wezwali karetkę... wylądowała na kilka tygodni w szpitalu.
Od tamtej pory rodzice nie pozwalali  jej nigdzie samej wychodzić i załatwili jej zajęcia indywidualne. Trzymali ją pod kloszem. Ona nie miała siły się z nimi spierać.

Teraz czuła wściekłość. Na siebie,  rodziców i na cały świat. Przecież to wszystko  było takie niesprawiedliwe. Jej rodzice zasługiwali na najlepsze dziecko pod słońcem, a dostali ją. Psychiczną nastolatkę z chorobą niepozwalającą  jej na prawie nic. Czuła bezsilność, znalazła się w sytuacji bez wyjścia. Chciała zniknąć, zapaść się pod ziemię. Chociaż raz uciec od problemów, nie martwić się niczym. Chciała raz spokojnie zasnąć.

Położyła się na łóżku i zamknęła oczy.

~ Co tylko zapragniesz, moja miłości.~ usłyszała cichy, męski szept w swojej głowie, lecz zanim zdążyła cokolwiek zrobić, zasnęła.

~

I jak?
Jestem ciekawa czy polubiliście Edith. Jeśli czytaliście resztę moich  książek, to wiecie, że  różni się od moich wcześniejszych postaci. Jednak uważam, że jest równie ciekawa.

Czekam na komentarze. ;)

~zegartyka

To tylko zły senOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz