Siedziała na łóżku i czekała na powrót nauczycielki.
- Edith, zdarzało ci się to już częściej?- zapytała pielęgniarka, pisząc coś w swoim zeszycie.
- Nie, to pierwszy raz - odpowiedziała, niepewnie spoglądając na granatową mgłę.
- No dobrze, zmierzę ci jeszcze temperaturę i ciśnienie - uśmiechnęła się do nastolatki.
Edith usiadła na plastkiowym, czarnym krześle przed biurkiem pielęgniarki i patrzyła na swoją dłoń. Zaniedbana, to określenie pasowało do jej wyglądu, do niej całej. Czasem, w domu, starała zebrać się w sobie i wziąć długą kąpiel, nałożyć maseczkę, balsam, krem na twarz, może zaszaleć z makijażem, ale potem dopadała ją myśl, że to i tak bez sensu. Dla kogo miałaby to zrobić, dla siebie? Od dawna nie czuła potrzeby bycia piękną.
- Ciśnienie takie jak zwykle, tutaj masz termometr - podała go uczennicy.
Po kilku minutach oddała go pielęgniarce.
- Trzydzieści siedem i osiem, masz stan podgorączkowy, moja droga. Na pewno rano czułaś się dobrze? - zapytała podejrzliwie.
- Byłam tylko może trochę bardziej zmęczona...- odparła, bawiąc się palcami.
- Masz problemy ze snem?
- Od kilku dni jest już lepiej - powiedziała pewniej.
- Kiedy byłaś ostatnio u lekarza? - nie ustępowała.
- Dwa tygodnie temu. Byłam trochę osłabiona, ale poza tym wszystko było dobrze - powiedziała i wymusiła uśmiech. Szpitale i wizyty u lekarzy przyprawiały ją o mdłości.
- No dobrze, pojedziesz do domu i tam masz porządnie odpocząć - nakazała jej pielęgniarka. A co robiłam cały weekend? - pomyślała nastolatka. Oczywiście oprócz rozmów z dziwnymi istotami o nieznanym pochodzeniu, nie robiła nic ciekawego. Chyba zaczęła dopadać ją monotonia.
Nim wstała z krzesła, wróciła pani od matematyki.- Rodzice nie mogą cię teraz odebrać. Poprosili byś pojechała taksówką i nie wychodziła już z domu - zakomunikowała.
Edith westchnęła głęboko, wzięła plecak i wyszła z sali razem z panią.
Drogę przed szkołę przebyły w całkowitej ciszy.
- Wezwać taksówkę? - zapytała nauczycielka.
- Nie, dziękuję, poradzę sobię - uśmiechnęła się z wdzięcznością.
Matematyczka przyglądała jej się podejrzliwie, ale ostatecznie wróciła do szkoły.
Edith upewniła się czy nikt jej nie obserwuje, a potem szybkim krokiem ruszyła w stronę parku, który znajdował się spory kawałek od szkoły. Chciała iść na spacer, długi spacer. Potrzebowała jakiejś odmiany.
Była podekscytowana. Nigdy nie kłamała i nie łamała zasad. Wreszcie poczuła się chociaż trochę wolna. Nikt nie mówił jej teraz, co ma robić. Sama o tym decydowała. Czy skręcić teraz w lewo, a może jednak w prawo. Nawet chłód jej nie przeszkadzał.
- Moja miłości, co robisz? - usłyszała oskarżycielski ton głosu, a chwilę potem mgła zagrodziła jej drogę.
- Daj mi przejść - powiedziała pewna siebie. Dzięki adrenalinie, mogła robić rzeczy, na które nigdy by się nie zdobyła.
- Nie, musisz wracać - odparł spokojnie.
- Daj mi przejść - powtórzyła, tym razem głośniej.
- Edith, to źle się skończy. Wracaj, teraz - jego głos wydawał się znacznie ostrzejszy, mimo to nie zraziła się.
- Już za późno - szepnęła i skręciła w prawą stronę. Czuła, że nie może już zawrócić. Chciała jak najdłużej czuć, że w pewnej części panuje nad swoim życiem.
- Edith, nie mów głupstw, tylko wracaj do domu - wciąż próbował ją przekonać, ale tracił cierpliwość.
- Nic nie rozumiesz...
Szła dalej, nie zważając na nic. W jednej chwili zapomniała o rodzicach. Jej potrzeba była najważniejsza.
- Moja miłości, nie dajesz mi wyboru- szepnął zły, a potem mgła znów otoczyła nastolatkę. Cała jej pewność siebie zniknęła, znów poczuła strach. Zaczęło jej się kręcić w głowie. Złapała się za nią i zginęła się w pół. Krew z nosa zaczęła powoli kapać na ziemię.
Po raz drugi tego dnia, otworzyła oczy i znajdowała się w innym miejscu. Tym razem przed swoim domem.
Edith zrobiła pierwszy krok do przodu i o mało się nie przewróciła. Zawroty głowy znacznie się nasiliły. Pzystanęła w miejscu i wzięła głęboki oddech. Kiedy zdała sobie sprawę, że nie może zrobić kroku, usiadła na ziemi. Po chwili pojawił się ból głowy. Czuła się naprawdę źle.
- Dlaczego to zrobiłeś? - zapytała rozżalona.
- Stało by ci się coś złego, nie mogłem na to pozwolić - odparł.
To ciekawe dlaczego, pozwalałeś tym istotam przychodzić co noc? - pomyślała dziewczyna. Czyżby nie martwił się o jej psychikę? Albo uważał ją za silniejszą, niż była.
Zamknęła oczy i odchyliła głowę do tyłu. Brała głębokie wdechy i czekała, aż ból przejdzie.
- Edith, pomóc ci? - zapytał po chwili ciszy.
- Nie - odpowiedziała cicho. Już wystarczająco jej pomógł...
~
Taki krótki, bo pracuję nad nowym opowiadaniem. 😄😆
~zegartyka
CZYTASZ
To tylko zły sen
ParanormalKoszmary - miewa je każdy. Każdy je zna. Życie pewnej nastolatki też się z nimi wiąże. Problem w tym, że aż za bardzo... Dziękuję ALINECZKA 1997 za wykonanie okładki ;) Serce mi krwawi, gdy widzę, że wolicie te dziadostwa o wilkołakach. :(