M'gann M'orzz

316 35 8
                                    


Dzwonek nad drzwiami cukierni zadzwonił wesoło, gdy rudowłosa nastolatka weszła zmęczonym krokiem do środka.

- Już jestem. - oznajmiła głośno i podeszła do lady, rozglądając się po pustym pomieszczeniu - Wujku Johnie? - przechyliła się przez blat, jakby licząc, że za nim, skulony na ziemi będzie siedział jej wuj, aby wyskoczyć znienacka.

Z westchnięciem obeszła mebel i już miała wejść na tyły, do kuchni, kiedy z owego pomieszczenia wyszedł obrócony plecami mężczyzna, niosąc blachę pełną pączków.

- O, Megan. Jesteś wreszcie. - uśmiechnął się, stawiając blachę na blacie, po czym zaczął układać drożdżówki na specjalnej tacy - A ty co taka zmarnowana? - zapytał, gdy w końcu lepiej jej się przyjrzał. Nastolatka usiadła na stołku po drugiej stronie lady i oparła policzek na dłoni, wzdychając przy tym głośno.

- Trening cheerleaderek. - odrzekła tylko, przymykając oczy. Po chwili, opuściła bezwładnie rękę, kładąc podbródek na zimnej powierzchni.

- Możesz zrezygnować, jeśli chcesz. - przypomniał jej, wracając do pracy.

- Żartujesz? Nie ma mowy! - oburzyła się, patrząc spod byka na wuja. Ten zaśmiał się tylko i potargał jej włosy, gdy skończył wykładać pączki - Dzięki. Teraz mam lukier we włosach. - mruknęła niezadowolona, dotykając czubka głowy.

- Jesteś znacznie słodsza, niż trzy minut temu. Nie cieszysz się? - uniósł brew.

Megan nie odpowiedziała mu. John Jones bez słowa udał się z powrotem do kuchni, by po chwili wrócić z talerzem pełnym ciastek i dwoma szklankami mleka. Postawił to na blacie przed siostrzenicą i uśmiechnął się.

Dziewczyna po chwili odwzajemniła to. Ciastka i mleko - ich wspólny zwyczaj. Nie ważne czy zajadali smutne wydarzenie czy w ten sposób coś świętowali. Liczyło się, że robili to razem. Te ciastka i mleko nie smakowałyby tak samo, gdyby jedli osobno.

Oboje w tym samym czasie sięgnęli po ciastka i zamoczyli je w swoich szklankach.

- Więc, jak było? - zapytał, niby bez zainteresowania, po czym wziął kęs.

Rudowłosa uśmiechnęła się, przełykając swoje ciastko, po czym z przejęciem zaczęła opowiadać o dzisiejszym treningu. John, natomiast, słuchał uważnie, śmiejąc się cicho co jakiś czas.


Najgorszy rozdział na koniec. XD Ale wiecie co?

"To już jest koniec. Nie ma już nic!" Więc pozostaje mi tylko dodać na sam koniec...

THE END

Fenkju za przeczytanie tego króciutkiego opowiadania!

PerfekcyjnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz