Prolog

3.5K 190 134
                                    


Kiedyś w Konohagakure no Sato pojawił się demoniczny lis o dziewięciu ogonach. Jego ogony mogły zmiatać z powierzchni ziemi góry i wywoływać ogromne tsunami.

Żeby go pokonać i ochronić Konohę walczyli wszyscy ninja. Jeden odważny shinobi był w stanie zapieczętować demona kosztem swego życia. Przywołał Boga Śmierci, Shinigami, który jako jedyny mógł okiełznać wszechmocnego Kyuubi no Kitsune.

Zrobił to Yondaime Hokage, zostając bohaterem całej wioski.

W tym samym czasie, lecz zupełnie innym miejscu – z Konohy nie można by się tam dostać w żaden normalny sposób – toczyła się inna bitwa dobra ze złem.

Troje czarodziei starało się pokonać złego i szalonego czarnoksiężnika o imieniu Voldemort. Chociaż ten zabił już niemal wszystkich, których kochali, wciąż musieli uratować resztę czarodziejskiej społeczności przed podobnym losem.

Czarny Pan wytrącił różdżkę z dłoni Wybrańca Przepowiedni, którego sam naznaczył jako równego sobie. Następnie spróbował odprawić jeden z najczarniejszych rytuałów pod słońcem. Obrząd ten związałby dusze jego odważnych przeciwników wraz z strzępkami jego ducha niczym niewolników.

Harry Potter niespodziewanie przerwał rytuał, zabijając Voldemorta. Jednak magia wciąż domagała się, aby przywiązać do czegoś dusze młodych czarodziei. Bez oryginalnego inicjatora zaklęcia wystąpił paradoks.

Natura znalazła tylko jedno rozwiązanie, bo tylko w jednym świecie równoległym odbywał się wówczas podobny proces. Nie było innego wyjścia, jak zapieczętować troje czarodziei wraz z Kyuubim.

W wyniku tego niesamowitego zbiegu okoliczności rozpoczęła się fantastyczna historia.

***

Obudziła się na czymś bardzo zimnym i bardzo niewygodnym, a na dodatek mokrym i oślizgłym. Wszystko ją bolało i usiadła z dużym wysiłkiem oraz niechęcią. Nie pragnęła niczego innego, jak odrobiny spokoju i łóżka, ale zmusiła się do otwarcia oczu. Kiedy jej wzrok przyzwyczaił się do ciemności, ujrzała, że otaczają ją warstwa płytkiej wody. Była w czymś, co przypominało loch lub jakiś kanał. Wzdłuż ścian biegły różnej grubości rury.

Zdumiona i zaniepokojona Hermiona Granger wstała niepewnie, po czym postąpiła kilka kroków na trzęsących się nogach. Wciąż miała na sobie swoją ciemnofioletową szatę do walki i ciężki, czarny płaszcz. Różdżka również była na swoim miejscu, co sprawiło, że młoda kobieta od razu poczuła się pewniej. Voldemort musiał być w końcu martwy, skoro nie dopadli i rozbroili jej śmierciożercy. Ostatnim wspomnieniem jakie posiadała była bitwa. Ona i Ron pilnowali aby Harry miał spokój, kiedy stanął twarzą w twarz z Czarnym Panem, gdy nagle wszystkie sługusy Ciemniaka wycofały się. Voldemort rozbroił Harry'ego i zaczynał właśnie jakiś dziwny rytuał, kiedy Harry uderzył go prostym zaklęciem bezróżdżkowym. Czarnoksiężnik nie miał szans, nie wiedząc o tym małym „talencie". Jego serce stanęło i rytuał został przerwany.

Wtedy coś musiało pójść nie po ich myśli; zgromadzona przez Ciemniaka energia magiczna, zamiast rozproszyć się, spowodowała… coś. Hermiona jeszcze nie wiedziała, co dokładnie, ale właśnie miała skorygować ten fakt. Nie była w końcu najinteligentniejszą czarownicą w swoim pokoleniu bez powodu.

Gdyby byli tu jeszcze Harry i Ron…

Gdy tylko to pomyślała, w innej części kanału ktoś zawołał:

– Lumos!

Hermiona pośpieszyła w tamtym kierunku, z ulgą rozpoznając głos Rona. On i Harry stali razem, również w swoich bitewnych szatach (granatowych oraz ciemnozielonych) i na wpół mokrzy. Miejsce sprawiało wrażenie bardzo rozległego, do tego było całe zalane wodą. Czyżby ten rytuał przetransportował ich do jakiegoś tajnego więzienia Voldemorta?

Xover : Zapieczętowani Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz