Klątwy i Losy

2.5K 170 89
                                    


Umysł Naruto Namikaze-Uzumaki był rzeczą fascynującą i przerażającą zarazem. Coś, co miało naturalnie należeć do jednej duszy, mieściło w sobie cztery osobowości i demona na dokładkę. Kogoś słabszego mogłoby to zniszczyć, lecz chłopiec przetrwał pierwsze, najgorsze lata i teraz jego umysł był mocny, choć niezaprzeczalnie inny.

Czarodzieje pamiętali doskonale, jak wyglądał, kiedy obudzili się tu po raz pierwszy. Był to wówczas ciemny kanał, zalany warstwą wody, ze spękanymi ścianami i wijącymi się wokół rurami pod nienaturalnie wysokim ciśnieniem – po prostu pusty i mroczny umysł dziecka, które nie znało miłości rodziców oraz posiadało zapieczętowanego w sobie potężnego lisiego demona. Z wiekiem pojawiało się coraz więcej korytarzy, ciśnienie w rurach (symbolizujące system czakry) nieco zmalało, ale miejsce nie stało się o wiele jaśniejsze czy bardziej wypełnione wiedzą i umiejętnościami. Przybywało jedynie wspomnień, które były w dużej części przykre, ku smutkowi lokatorów tego zakątka.

Hermiona niemalże płakała kiedy przypominała sobie, że Naruto nie potrafił jeszcze płynnie czytać, gdy po raz pierwszy spotkali się z nim twarzą w twarz. Dzieciak nie miał nikogo, kto pomyślałby o konieczności nauczenia go tej sztuki.

Oczywiście, byli ludzie, którzy interesowali się nim i pomagali młodemu Jinchuuriki, ale w wieku trzech lat rzadko kiedy uczy się szkraby czegoś naprawdę pożytecznego. Nie wspominając o tym, że chłopiec spędził te trzy pierwsze lata w łóżku, najpierw walcząc o przetrwanie z swoją unikalną „chorobą", a potem po niej odpoczywając. Dziecko było przeładowane zarówno czakrą, jak i mocą magiczną. Tym pierwszym mogli zająć się ninja, a to drugie musiało uwalniać się naturalnie – to znaczy w postaci przypadkowej magii. Ileż to razy opiekunowie (ewentualnie opiekunki) Naruto odkrywali, że są przemalowani na różne kolory (najczęściej pomarańczowy), totalnie mokrzy czy w drastycznych przypadkach zmuszeni do wykonania serii uników przed lewitującymi w powietrzu przedmiotami? Na szczęście różni shinobi widzieli w swoim życiu wiele dziwacznych rzeczy i przypisywali to zaburzeniom w zdrowiu swojego podopiecznego.

Ale pomimo zalet, jakie miała taka opieka, trzeba było przyznać wprost: jounin, który bez problemu radził sobie z misją rangi S, przeważnie nie miał żony i totalnie nie nadawał się na ojca. Nie wiedział, czego trzeba nauczyć dziecko, jak się nim zająć… zabawianie chłopca różnymi sztuczkami z kunai było w porządku, lecz tylko do pewnego momentu. A kiedy blondyn podrósł i wyzdrowiał, musiał poradzić sobie sam. Jego dotychczasowi opiekunowie nie mogli go niańczyć wiecznie, bo mimo najszczerszych chęci, ninja byli potrzebni przede wszystkim wiosce i nie mieli czasu na dziecko.

Krótko mówiąc, odpowiedzialność za edukację Naruto spoczęła całkowicie na barkach Harry'ego, Rona i Hermiony.

Z początku szło jak po grudzie. Będąc magami i przebywając tu od tak dawna, mogli zrozumieć język, którym tubylcy się posługiwali, ale pismo znali ledwie-ledwie, a nie chcieli uczyć Naruto własnej mowy i alfabetu łacińskiego zanim pozna porządnie swoją. Nie wspominając o różnicach kulturowych, które utrudniały im zdeterminowanie, jakie zachowanie i maniery są odpowiednie w tym świecie. Dlatego zaczęli od spotkania się z nim i zaprezentowania kilku niewinnych sztuczek magicznych, aby zachęcić swojego Jinchuuriki do nauki. Dopiero odkrycie, jak obserwować świat przez oczy oraz inne zmysły dziecka i porozumiewać się z nim bez potrzeby stanu głębokiej medytacji było przełomem. Od tego momentu Harry, Ron i Hermiona mogli poznawać otaczający ich świat wraz z chłopcem i służyć mu radą w każdej chwili. Zaczęli eksperymentować, sprawdzając jak wiele ograniczeń stwarza pieczęć i co mogą zrobić. Możliwości były bardzo ciekawe.

Odkryli na przykład, że kiedy jeden umysł spał lub był nieprzytomny, inny mógł funkcjonować i przejmować kontrolę nad ciałem (poza Kyuubim, oczywiście). Hermiona porównała to do zaburzenia osobowości mnogiej, rzadkiej choroby umysłowej. W tym interesującym schorzeniu psychika jednego człowieka rozdzielała się na dwie lub więcej innych, które czasami przejmowały kontrolę nad ciałem i zachowywały się jak zupełnie odrębni ludzie. Sytuacja Jinchuuriki była bardzo dosłowna, biorąc pod uwagę ten opis. On aktualnie miał psyche trzech ludzi (oraz jednego demona) uwięzione w jego umyśle. Naruto był „rdzeniem", gospodarzem, który był oryginalną duszą tego ciała, dlatego to on posiadał najwięcej władzy i inni nie mogli przejąć kontroli, dopóki im na to nie pozwolił lub nie odniósł jakichś mentalnych obrażeń. Kyuubi został dodatkowo odseparowany pieczęcią, więc nie był w ogóle w stanie posługiwać się ciałem i dopóki owo fuuinjutsu nie zostało nadwyrężone, zerwane czy zniszczone, mógł co najwyżej dawać Naruto własną czakrę i zachęcać go do określonych działań.

Xover : Zapieczętowani Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz