Siedziałam w swojej celi w bazie Hydry. Pokojem tego nazwać nie mogłam. Szare obdrapane ściany i niedokończona podłoga, a jedynymi meblami była stara kanapa i ledwo stojący na czterech nogach stolik, na którym znajdowały się moje rzeczy. Gdzieś pod ścianą walała się moja torba. Nie była duża, wielkości torby, którą ludzie noszą na siłownie. Było także jedno okno. Bogactwo nie?
To tutaj mogłam pobyć sama ze sobą.
Siedziałam tak patrząc w gwiazdy. Nie było ich wiele, ale udało mi się wyłapać parę konstelacji. Po chwili spojrzałam na stolik i przywołałam do siebie książkę.
Tak mam supermoce. Jestem kolejną ofiarą eksperymentów na ludziach. Nie prosiłam się o to. Zostałam porwana. Nic nie pamiętam z tamtego życia i może to lepiej. Przynajmniej nie tęsknie.
Nagle usłyszałam alarm. Byłam pewna, że jest to kolejna próba w razie ataku. Było ich wiele, za każdym razem tylko mnie to denerwowało. Tym razem nie miałam zamiaru w tym uczestniczyć. Jak chcą mogą mnie porazić prądem, lub potraktować biczem. Noc to jest jedyny czas, gdy mogę odpocząć.
Siedziałam tak ignorując krzyki dochodzące zza okna. Nagle usłyszałam trzask drzwi do mojej celi. Spojrzałam w tamtą stronę i natknęłam się na nieskazitelnie niebieskie oczy. Kapitan Ameryka we własnej osobie stał właśnie w drzwiach do mojego pokoju. Miał idealnie dopasowany strój, który podkreślał jego mięśnie. Każdy facet mógłby ich pozazdrościć.
- Więc to jednak był atak - westchnęłam i w jednej chwili posłałam w jego stronę dwa noże, które leżały na stoliku
Wiedziałam, że nic mu nie zrobię. Musiałam tylko odwrócić jego uwagę. Szybko przywołałam do siebie torbę i stanęłam na parapecie. Mój pokój znajdował się na najwyższym piętrze. Wskoczyłam więc na dach.
- Stój! - usłyszałam tylko jego krzyk
- Chciałoby się - odparłam, choć wiedziałam, że nie usłyszał
Biegłam po dachu, gdy nagle poczułam jak ktoś chwyta mnie w pasie i unosi.
- Mam ją - odparł
Patrzyłam jak unoszę się coraz wyżej, gdy przyszedł mi do głowy niezły pomysł. Skupiłam się i po chwili stałam się nietykalna. Po prostu wypadłam z jego rąk.
- Poprawka. Miałem - poprawił i dał nura za mną
Nagle pochwyciło mnie coś w rodzaju bariery. Rozejrzałem się zdziwiona.
- Wanda! - krzyknęłam widząc znajomą twarz - Mogłabyś mnie puścić tak po starej znajomości? - spytałam z nadzieją
- Sara - spojrzała na mnie lekko zaskoczona, ale nie spełniła mojej prośby
Patrzyłam jak cała drużyna zbiera się pode mną. Ja natomiast grzecznie lewitowałam w czerwonawej bańce z założonymi rękami. Byłam niezadowolona i nie miałam zamiaru tego ukrywać.
- Jesteście okrutni - stwierdziłam tylko głosem dziecka, któremu przed chwilą zabrano słodycze
Usłyszałam jak parę osób parsknęło śmiechem.
- A tak w ogóle to byłabym wdzięczna, gdybym mogła znów dotknąć nogami podłogi - odparłam
- A nie uciekniesz? - spytała Czarna Wdowa
- Obiecuje, że was wysłucham, może być? - spytałam, a oni spojrzeli na Kapitana, który kiwną głową
Wanda delikatnie opuściła mnie na ziemie. Poprawiłam sobie torbę na ramieniu i spojrzałam na nich wyczekująco.
- Mam przyjaciela - zaczął Kapitan i opowiedział o jego "drobnym" rozdwojenie jaźni
- Czyli chcesz, abym usunęła z niego Zimowego Żołnierza? - spytałam dla pewności
- Dałabyś radę? - spytał z nadzieją w głosie
- Oczywiście, że tak. Nie będzie to takie hop-siup. Trochę potrwa. Jednak chcę coś wzamian - zdecydowałam
- Co konkretnie? - spytała Czarna Wdowa
- Coś co chce każda osoba, która przeszła to co ja - odparłam
- Władzę? - spytała Czarna Wdowa
- Pieniądze? - spytał Falcon
- Wolność idioci - warknęłam - A konkretnie dokumenty, dowód osobisty i przynależność. Wszystko co potrzebne, aby zacząć żyć normalnie
Większość osób była zdziwiona, ale na twarzy Kapitana pojawił się słodki uśmieszek.
- Nat? - spojrzał na rudowłosą, która uśmiechnęła się po chwili
- Da się załatwić - przytaknęła
- W takim razie, gdzie nasz chory na głowę przyjaciel? - spytałam, a wszyscy posłali sobie jednoznaczne spojrzenia - Nie wiecie, gdzie on jest prawda?
- Niezbyt - odpowiedział Kapitan, a ja westchnęłam i pokręciłam głową
To będzie ciekawe.
CZYTASZ
Nie ma to jak zabawa umysłem
FanfictionImię? Nie pamiętam, ale mówią mi Sara. W sumie niewiele rzeczy przed porwaniem pamiętam. Wiem, że jestem w bazie Hydry od dziecka i że zabili całą moją rodzinę, aby mnie dopaść. Po co? Aby robić na mnie eksperymenty.