*Steve*
Wraz z drużyną zabraliśmy dziewczynę do bazy. Nie była to może wypasiona siedziba Avengers, ale dawała radę. Zaprowadziłem Sarę do jej nowego pokoju. Wyglądała na zachwyconą.
- Podoba ci się? - spytałem chcąc przerwać ciszę
- Widziałeś moją starą cele. Wszystko jest lepsze od niej - stwierdziła, a ja przytaknąłem - Macie coś do jedzenia? - spytała nagle
- Pewnie, jest w lodówce - odpowiedziałem, a brunetka wybiegła z pokoju
Już po chwili wróciła z lekkim rozkojarzeniem.
- A gdzie jest kuchnia? - spytała, a ja roześmiałem się
- Chodź - odparłem tylko, a Sara ruszyła za mną
W końcu dotarliśmy na miejsce. Dziewczyna szybko obczaiła gdzie co jest i zaczęła gotować.
- Robię naleśniki, też chcesz? - spytała
- Pewnie - uśmiechnąłem się, a ona odwzajemniła gest
- Mi też możesz zrobić - usłyszeliśmy głos Sam'a, który właśnie wszedł do pomieszczenia
- Co robicie? - spytała Nat wchodząc do kuchni wraz z Wandą
- Naleśniki! - krzyknęła Sara
- Super nam też zrobisz? - spytała Wanda
- Oczywiście
Muszę przyznać, że obawiałem się jak będzie do nas nastawiona po pracy w Hydrze. Myślałem, że będzie chciała nas zabić, a ona zachowuje się tak... przyjaźnie.
Szybko uporała się z gotowaniem i wszyscy zasiedliśmy przy stole.- O matko! Tymi naleśnikami wygrałaś wszystko - zawołał Sam
- Naprawdę? Pierwszy raz gotowałam - wyruszyła ramionami
-Serio? - spytała Nat
- A gdzie w Hydrze miałam gotować? Jak ja na śniadanie dostawałam kromkę chleba i wode - odparła
- To skąd wiedziałaś jak je zrobić? - spytałem
- Znalazłam w umyśle Falcona - odpowiedziała jakby nic
- Co?! Wlazłaś mi do głowy?
- Tylko na chwilkę. Sprawdziłam jak, gdy byłeś dzieckiem obserwowałeś jak twoja babcia gotowała
- Co? Nawet ja tego nie pamiętam - stwierdził
- To że tego obecnie nie pamiętasz, nie znaczy, że wyszło to całkowicie z twojej głowy. Jest głęboko w twoim umyśle. Wystarczy odgrzebać - stwierdziła
- Sara, nie wolno zaglądać do ludzkich umysłów. To... Niegrzeczne - zganiła ją Wanda
- Powiedziała ta co nigdy nie zaglądała - wystawiła jej język
Atmosfera była przyjemna. Gdy zjedliśmy Sara pozbierała tależe.
- Wezmę - odparłem i wziąłem je, po czym ruszyłem do zlewu - Ty gotowałaś, więc ja pozmywam - dodałem, gdy patrzyła na mnie zdziwiona
Po chwili uśmiechnęła się delikatnie i przytaknęła. Odprowadziłem ją wzrokiem, gdy wychodziła.
W końcu ruszyłem do reszty. Trzeba było zająć się sprawą pierwszorzędną: Znalezieniem Bucky'ego.
- I jak? - spytałem
- Nie ma śladu. Jakby zniknął z powierzchni ziemi - odpowiedział Falcon
- Steve - odezwała się Nat - Chyba go znalazłam
- Gdzie jest? - podbiegłem do niej
- W naszej bazie. Właśnie wszedł do pokoju Sary - odpowiedziała i nagle usłyszeliśmy krzyk dziewczyny
Zareagowaliśmy natychmiast. Po drodze zgarnąłem tarczę. Wbiegliśmy do jej pokoju. Bucky miał Sarę zawieszoną przez ramię i właśnie wyskoczył przez okno.
- Czekaj! - krzyknąłem, ale nie zareagował
Wrzucił Sarę na tył samochodu, a sam wsiadł na miejsce kierowcy.
*Sara*
Wróciłam do pokoju i postanowiłam się rozpakować. Nie miałam dużo rzeczy. Gdy poskładałam ubrania i stwierdziłam, że wszystko jest na miejscu usłyszałam ciche skrzypienie okna. Szybko ruchem ręki wycelowałam w tamtą stronę moje sztylety. Jednak nikogo tam nie zobaczyłam.
- Chyba jestem przewrażliwiona - westchnęłam i w tym momencie poczułam jak ktoś przykłada mi coś metalowego do ust
Zaraz! Metalową ręka. Bucky, albo Zimowy Żołnierz. Chyba ten drugi 😨
Zaczęłam wierzgać nogami.
- Uspokój się - warknął
Ta, jeszcze czego!
Wiecie co jest najgorsze, kiedy ktoś zakrywa ci usta metalową ręką? Nie poczuje jak go ugryziecie. Próbowałam mocą nakierować na niego przedmioty, ale wszystkie odbijał, lub unikał. Szarpałam się i rzucałam przedmiotami. Czemu nikt mnie nie słyszał? W końcu uniosłam stolik i trzasnęłam go w głowę.
- Pomocy! - wrzasnęłam i w tej chwili poczułam, że dostałam czymś w głowę
Zemdlałam.
Bolała mnie głowa. Musiałam pożądnie oberwać. Podniosłam się i zobaczyłam, że jestem na tyłach samochodu. Super. Kierowcą był oczywiście mój porywacz.
- Jesteś Zimowym Żołnierzem, czy Bucky'm? - spytałam
- Gdybym był Zimowym Żołnierzem już byś nie żyła - odpowiedział, a ja mogłam choć trochę odetchnąć
- Więc mnie nie zabijesz? - upewniłam się
- Jesteś mi potrzebna - odparł
- Chcesz się go pozbyć? - spytałam - Zimowego Żołnierza
- Przewidywalne? - spytał i nawet lekko się uśmiechnął
- Oni ściągneli mnie po to samo - westchnęłam - Może wrócimy tam? Znam ich w sumie od wczorajszej nocy, ale Kapitanowi zależy na tym, abyś wrócił
Nie odpowiedział, ale widziałam, że zastanawia się. Mimo wszystko nie zawrócił. Dotarliśmy do starego bloku. Zaparkował i spojrzał na mnie znacząco.
- Nie ucieknę, obiecuje - podniosłam ręce do góry
Bucky ponownie lekko się uśmiechnął i wysiadł, po czym otworzył mi drzwi. Nie to że był dżentelmenem. Były zamknięte od zewnętrznej strony. Wraz z nim ruszyłam do budynku. Było to mieszkanie jak mieszkanie. Może trochę podniszczone.
- Będziesz spała w pokoju. Ja wezmę kanapę - zdecydował i ruszył wgłąb mieszkania
Spojrzałam przez okno. Słońce zaczęło już zachodzić. Mimo iż zwykle tego nie robiłam weszłam do pokoju i położyłam się na łóżku. Zasnęłam.
CZYTASZ
Nie ma to jak zabawa umysłem
FanfictionImię? Nie pamiętam, ale mówią mi Sara. W sumie niewiele rzeczy przed porwaniem pamiętam. Wiem, że jestem w bazie Hydry od dziecka i że zabili całą moją rodzinę, aby mnie dopaść. Po co? Aby robić na mnie eksperymenty.