Imię? Nie pamiętam, ale mówią mi Sara. W sumie niewiele rzeczy przed porwaniem pamiętam. Wiem, że jestem w bazie Hydry od dziecka i że zabili całą moją rodzinę, aby mnie dopaść. Po co? Aby robić na mnie eksperymenty.
Ledwo zmrużyłam oczy i odpłynęłam do krainy snów, a zostałam wyciągnięta. Ktoś złapał mnie za usta, abym nie krzyknęła i uwięził moje ręce za mną.
- Naprawdę myślałaś, że nam uciekniesz? - usłyszałam jadowity znajomy głos
Zaczęłam się wyrywać. Szlak!
~ Bucky! - zawołałam go w myślach
~ Kim jesteś? - warknął wściekły
~ To ja Sara. Pomóż
Nie musiałam długo czekać, gdy wyważył drzwi.
- Stój bo zginie - odparł mój oprawca i przystawił mi pistolet do głowy
Zajebiście. Ja chyba powinnam napisać książkę o tym ile razy w ciągu 24h można zostać porwanym. Spojrzałam na Bucky'ego i rozejrzałam się po pokoju. Na parapecie za mną stała doniczka. Podniosłam ją siłą woli i walnęłam w tył głowy oprawcy. Gdy skulił się i mnie puścił Backy złapał go metalową ręką i wyrzucił przez okno. Ja natomiast usiadłam na łóżku. Byłam padnięta i chciało mi się spać, ale nie wiedziałam czy zasnę.
- Wszystko gra? - usłyszałam głos bruneta
- Ta... - westchnęłam
- Zaśniesz?
- Nie wiem
- Spróbuj, poczekać aż zaśniesz? - spytał, a ja przytaknęłam i położyłam się
Byłam pewna, że nie zasnę, ale gdy tylko moja głowa spotkała się z poduszką zasnęłam. Nigdy nie potrzebowałam dużo snu. Wstałam wraz ze słońcem. Spojrzałam na zegarek.
- Głupie przyzwyczajenie - odparłam, gdy zobaczyłam, że właśnie wybiła piąta
Wyszłam z pokoju i poszłam do salonu połączonego z kuchnią i mini jadalnią. Buck'y spał na kanapie i raczej nie miał dobrych snów. Strasznie się rzucał, a z czoła lał się pot. Niepewnie podeszłam do niego.
- Bucky, Bucky - zaczęłam nim delikatnie potrząsać
Brunet otworzył oczy wystraszony i spojrzał na mnie. Ciężko oddychał.
- Wszystko gra? - spytałam, a on usiadł
- Tak, to tylko koszmar - westchnął zakrywając dłońmi twarz - Idę wziąć zimy prysznic - zdecydował i zniknął za drzwiami
Westchnęłam i ruszyłam do kuchni. Przeszukałam co jest i postanowiłam zrobić naleśniki. Gdy skończyłam wyjęłam jeszcze dżem śliwkowy i wszystko rozstawiłam na stole. W tym momencie z łazienki wyszedł Bucky bez koszulki. Ale on ma zbudowaną klatę.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Patrzyłam tak chwilę, ale już po chwili opuściłam wzrok na śniadanie.
- Zrobiłam jedzenie - bąknęłam
- Dzięki - odpowiedział i lekko się uśmiechnął
Usiadł naprzeciwko mnie i razem zaczęliśmy jeść.
- Nie myślałeś o z cięciu włosów? - spytałam, a on spojrzał na mnie
- Udam, że tego nie słyszałem - odpowiedział, a ja wybuchłam śmiechem - A właśnie wczoraj ty mówiłaś do mnie przez myśli? - upewnił się, przytaknęłam
- Jedna z bardziej przydatnych umiejętności. Ale tylko do niektórych umysłów. Np do Steve'a, Natashy, Sama czy Wandy nie umiałam - wyznałam
- Od czego to zależy?
- Gdybym tylko to wiedziała - westchnęłam - Może Hydra planowała mnie wysłać, aby zniszczyć ciebie psychicznie - wzruszyłam ramionami
Zauważyłam, że Bucky bardzo lubi dżem śliwkowy. Gdy skończyliśmy westchnęłam.
- Lepiej już zajmę się tym problemem - pokazałam na głowę, a on przytaknął
Rozsiadł się na kanapie, a ja złapałam go za głowę i zamknęłam oczy. Widziałam wspomnienia Zimowego Żołnierza i nawet nie wiem kiedy zaczęłam płakać. Po chwili przestałam, gdyż wiedziałam, że jego umysł nie wytrzyma więcej. Otworzyłam zapłakane oczy i spojrzałam w stalowe oczy bruneta, który otarł mi łzy. Uśmiechnęłam się delikatnie i odsunęłam.
- Pójdę zrobić zakupy na obiad - zaproponowałam
- Lepiej przejdę się z tobą - odparł, a ja przytaknęłam
Oboje wyszliśmy do sklepu. W sumie przy okazji poszliśmy na lody i do parku. Było całkiem fajnie mimo, że musieliśmy chodzić z dala od tłumów i policji. Gdy wracaliśmy usłyszeliśmy, że ktoś jest w środku. Bucky przytrzymał mnie z tyłu i wszedł do środka pierwszy od razu atakując.
- Stój! - krzyknęłam widząc Steve'a
- Sara? - spytał Kapitan, a wszyscy opuścili gardę
- Jest okej - zapewniłam
Wszyscy zasiedliśmy w salonie.
- Kupiłam herbatę i kawę, chce ktoś? - spytałam
- Kawy - odparł Sam
- Ja też poproszę - dodał Steve uśmiechając się do mnie lekko
- Wanda, Natasha? - spojrzałam na dziewczyny
- Herbaty - odpowiedziały obie
- Bucky?
- Po lodach nie piję - odparł, a wszyscy spojrzeli na niego i na mnie zdziwieni
- Okej - uśmiechnęłam się nie zwracając na nich uwagi i poszłam zrobić napoje
Przysłuchiwałam się rozmowie bohaterów z uśmiechem. Podałam gorące napoje i usiadłam pomiędzy Kapitanem, a Buckym. W sumie było całkiem przyjemnie do czasu, gdy Steve zaproponował, abyśmy wrócili do niego.
- Nie - zaprzeczył
- Ale...
- Nie! - wrzasnął i wyszedł do pokoju, w którym spałam
- Chyba powinniście już wyjść - odparłam spoglądając za wkurzonym przyjacielem
- A ty zostajesz? - spytała Wanda
- Muszę skończyć kurację - odpowiedziałam - Poza tym chyba lepiej nie zostawiać go samego
Widziałam jak Steve opuszcza głowę niezadowolony, a reszta niepewnie wychodzi.
- Wiesz myślę, że Bucky by się ucieszył gdybyś został - odparłam, a on spojrzał na mnie zaskoczony - W końcu jesteś jego przyjacielem
Tak właśnie zamieszkałam z Bucky''m i Steve'm pod jednym dachem.