🎄 ŚWIĄTECZNY ROZDZIAŁ 🎄

1.4K 84 4
                                    

[ NIE MA ON ŻADNEGO POWIĄZANIA Z FABUŁĄ OPOWIADANIA ]

Edie's POV

Powoli schodzę po schodach i udaję się do kuchni po coś do picia,  bo niestety na tylko taki powolny chód pozwala mi mój obecny stan. Nie powiem jest to uciążliwe,  ale to niedługo się skończy,  a mianowicie na świat przyjedzie mała istotka,  która jest owocem mojej i Justina miłości.

Jego poczęcie ( tak będzie to chłopiec)  było nie planowane, po prostu po naszym szalonym wypadzie do klubu z Megan i Davidem około 8 miesięcy temu, trafiliśmy do mojego mieszkania pijani i do tego Justin był napalony jak cholera.

Mimo moich oporów, uwiódł mnie i z tego pośpiechu zapomniał gumki,  a ja miałam udać się do ginekologa po tabletki dopiero za kilka dni,  ale jak widać trafiłam tam z innego powodu.

Na początku byłam wkurzona na Justina,  bo to przez jego chcice i jeszcze nie byłam gotowa na dziecko, ale potem kiedy zobaczyłam zdjęcia z USG zakochałam sie w tym maluszku.

Justin też za bardzo nie był gotowy na taki krok,  ale również po zobaczeniu zdjęć zakochał się,  a szczególnie cieszył się kiedy dowiedział się,  że będzie to chłopiec. Od razu zaczął urządzać pokój dla małego i planować co będą razem robić kiedy sie urodzi. Wyglądał wtedy tak słodko,  chodził z wielkim uśmiechem po pokoju,  który ma należeć do Alexa i mówił do siebie.

Kiedy byłam w piątym miesiącu kupiliśmy całkiem spory dom. Bo jak to stwierdził Justin "będziemy mieli teraz jednego członka więcej naszej małej rodziny, więc nie będziemy się upychać w mieszkaniu".

Dom znajduje sie na obrzeżach miasta i Justin nawet nie ma daleko do firmy wuja. Ja niestety jak na razie nie pracuję,  a bardzo bym chciała, bo strasznie sie nudzę sama w domu. Czasem wpadnie moja lub Justina mama zajrzeć czy dobrze się czuję i obie przywożą mi przeróżne potrawy, które same spożywały w ciąży i dzięki nim nasze dziecko ma być zdrowe i silne.

W kuchni spotykam Sarę,  naszą gosposię,  która zjawia się tutaj kiedy trzeba ugotować coś na specjalną okazje,  a dzisiaj jest Boże Narodzenie i razem z Justinem wyprawiamy świąteczny obiad,  na którym mają pojawić sie rodzice,  wujek Eddie z ciocią i nasi przyjaciele Megan i David, którzy od niedawna są razem.

Po przywitaniu się z Sarą i nalania sobie szklanki soku pomarańczowego wychodzę z kuchni, bo jak bym została tam dłużej to zrobiłabym się głodna,  a jem teraz za dwóch i zjadłabym te wszystkie pyszne rzeczy,  które są już gotowe.

Udaję się do salonu gdzie stoi ogromna choinka, którą ubierałam razem Justinem kilka dni temu, niestety nie mogłam założyć gwiazdy, bo ważę teraz dwa razy więcej i mimo tego że Justin nosił mnie już nie raz to nie chciałam, żeby mnie podnosił, bo choinka jest spora, a ja nie chciałam żeby sobie złamał rękę czy coś od mojego ciężaru. Siadam powoli na kanapie. Włączam telewizor i szukam czegoś ciekawego,  ale jako że są święta to leci akurat dużo bajek. Zostawiam na Sherku,  bo lubię to bajkę i zaczynam oglądać popijając sok.

Jest już dziesiąta,  a Justin jak wyszedł rano,  bo musiał załatwić jakąś sprawę, tak nadal go nie ma. Obiecał wrócić szybko,  a minęły już ponad dwie godziny.

Nie mówicie mi teraz,  że jestem jakaś zrzędliwa,  ale stęskniłam się za nim i do tego moje hormony.

Miałam już kilka takich sytuacji,  że on wychodził do pracy,  a ja po kilku godzinach zaczynałam płakać, bo tęskniłam. Dzwoniłam wtedy do niego i beczałam mu do słuchawki,  a on wtedy wychodził z pracy i przywoził mi dużo słodkości. Mówiłam już jak bardzo go kocham? 

After The Conference [zawieszone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz