Rozdział 1

7 1 0
                                    

Zabójczyni nerwowo chodziła w tę i z powrotem po korytarzu nie mogąc sobie znaleźć miejsca. Jej zleceniodawca Marcin Kaszuba – wysoko ustawiony, a zarazem ceniony prawnik. Jednocześnie właściciel ogromnej korporacji przynoszącej ogromne zyski. Jednym słowem – obrzydliwie bogaty człowiek. Barbara często się zastanawiała, dlaczego tak bardzo godny zaufania człowiek jak on zmusza się do korzystania z jej usług. Mogła się pochwalić, że wśród biznesmenów był on u niej najczęstszym klientem. Wcześniej zazwyczaj zabijała jakiś jego wspólników, którzy wiedzieli za dużo niepotrzebnych rzeczy, lub w jakikolwiek inny sposób narazili mu się. Słuchając jego przejętego głosu przez telefon domyśliła się, że ta sprawa będzie grubsza. Ten człowiek musiał naprawdę narazić się Marcinowi, skoro ten wezwał ją tak szybko. Z zamyślenia wyrwał ją odgłos kroków. Dziewczyna ujrzała swego zleceniodawcę zmierzającego do niej powolnym krokiem. Jak zawsze ubrany elegancko. W ręku trzymał granatową teczkę, która wręcz pękała od swojej zawartości.

- O już jesteś. Przepraszam, że musiałaś czekać – Marcin uśmiechnął się do niej odsłaniając tym samym swoje białe zęby – Korporacja, wiesz te sprawy. Co tam u ciebie? – Spytał mężczyzna szperając coś w kieszeni marynarki.

Dziewczyna była zdenerwowana. Nie dość, że ściągnął ją tu nie podając konkretnego powodu, to jeszcze każe jej tyle czekać!

- Wszystko po staremu – Odparła chłodnym głosem – Mógłbyś mi powiedzieć po co mnie tu wezwałeś?

Mężczyzna jak zaczarowany nadal szczelnie przeszukiwał swoje kieszenie chcąc uparcie coś znaleźć.

- No, jest wreszcie! Następnym razem położę je w bardziej widocznym miejscu. – Rzeczą, którą Marcin tak wytrwale szukał okazało się zdjęcie – Przepraszam, mówiłaś coś? No tak, na śmierć zapomniałem! – Mężczyzna uderzył się w głowie ręką. – Twoje zlecenie. Jak mogłem o nim zapomnieć?

„Przynajmniej trochę samo krytyki" – Pomyślała Barbara

Na szczęście był on jednym z jej bardziej opłacalnych klientów, bo gdyby ciągnął tę szopkę dłużej bez wahania poderżnęła by mu gardło.

- Może przejdźmy do rzeczy. – Zaczął Marcin wręczając jej zdjęcie.

Na zdjęciu widoczny był portret chłopaka. Był wysoki, miał średniej długości kruczo – czarne włosy, śnieżno- biały uśmiech i zniewalające błękitne oczy. Chłopak mógł mieć około dwudziestu lat. Barbara musiała przyznać, że pierwsze wrażenie było piorunujące. Dawno nie widziała tak przystojnego chłopaka. Jednak szybko otrząsnęła się z zauroczenia i powiedziała:

- To ma być mój cel? Wydaje się całkiem sympatyczny.

- Ten gnojek? – Zielone oczy Marcina zapłonęły gniewem, niczym wrota do piekieł – Dla takich jak on nie powinno być miejsca na tym świecie!

Powiedziawszy to mężczyzna cisnął teczką o podłogę, rozsypując tym samym całą jej zawartość. Dziewczyna postanowiła z dalszymi pytaniami zaczekać, aż mężczyzna się uspokoi. Nie musiała czekać długo.

- Nazywa się Filip. Filip Młynarski. Tak, to ten dupek o którym myślisz. Jego ojciec jest właścicielem chyba wszystkich centrów handlowych w tym rejonie, a tym samym on jest ich spadkobiercą, przez co myśli, że może sobie na wszystko pozwalać. Dupek jeden!

Jego złość wcale nie zmalała. W pewnym momencie zabójczyni wyłączyła się, gdy jej zleceniodawca zaczął wrzeszczeć na jego temat różne obelgi i przekleństwa. Ocuciła się dopiero, gdy doszedł od setna.

- Przez niego moja córeczka...Moje biedne dziecko. – Mężczyzna osunął się na kolana, gdy uderzyła go fala nieprzyjemnych wspomnień. Barbara czekała, aż mężczyzna ochłonie i znów zacznie mówić.

- Ten bydlak chodził z moją córką Agatą parę miesięcy temu. Wszystko układało się idealnie. Myślała, że to ten jedyny. – Oczy mężczyzny nagle zaszły łzami – Pewnego dnia moja córka zadzwoniła do mnie. Myślałem, że chce, abym znowu dał jej na coś pieniądze, ale myliłem się. Była cała roztrzęsiona, wręcz płakała. Z wielkim trudem powiedziała mi o tym, co ją spotkało. Ten jej chłopak rzucił ją, mówiąc przy tym, że już się nią znudził. – Ręce mężczyzny zacisnęły się z taką siłą, że jego paznokcie omal nie przebiły mu skóry. – Potraktował ją jak szmatę! Po tym wszystkim objaśniła mi, że nie widzi powodu dla którego mogłaby żyć, że chce się zabić. Chciała skoczyć z mostu Próbowałem ją zatrzymać, ale nie udało mi się. Na szczęście któryś z przechodniów wezwał karetkę. Jest w bardzo ciężkim stanie. Najbliższe godziny będą decydujące.

Barbara powstrzymała wzdrygnięcie. Ona sama nie pała do ludzi zbytnio empatią, ale, żeby w taki sposób potraktować dziewczynę? Chociaż z drugiej strony reakcja Agaty wydawała jej się trochę przesadzona. Skoro ją rzucił to widoczne na nią nie zasługuje. A ona powinna się otrząsnąć, przecież to nie koniec świata, ale niestety. Czasami nie można mieć wpływu na decyzje, które podejmują inni i musimy się z nimi pogodzić. Za decyzje, którą podjęła Agata Kaszuba chciał ukarać jej byłego zlecając jej morderstwo. Tak, facet potrafił być miły dla swoich przydupasów, natomiast dla chłystków takich jak Filip nie miał litości. A jeśli na dodatek skrzywdził jego córkę...

- Rozumiem, że chcesz, abym go zabiła, prawda?

- Tak, nie szczędź się przy tym. Chcę by poznał, jak smakuje cierpienie i umierał po woli.

Otarłszy chusteczką łzy Marcin podał jej wizytówkę.

- Znajdziesz go na obrzeżach Warszawy w jednej z najbardziej ekskluzywnych restauracji. Z tego co wiem wyprawia tam huczną balangę. Jeśli chodzi o zapłatę to wręczę ci ją, gdy przyniesiesz mi jego zmasakrowane zwłoki.

Barbara włożyła wizytówkę do kieszeni. Już miała wychodzić, gdy nagle poczuła uścisk na swoim ramieniu.

- Proszę cię, uważaj na siebie. – Rzekł mężczyzna z zaskakująco miękkim głosem

Barbara odwróciła się i już miała mu powiedzieć, że jeśli w nią nie wierzy to może zlecić to zabójstwo komu innemu, jednak gdy spojrzała w jego oczy zobaczyła w nich zaskakującą troskę ,którą do niej pałał.

- Przecież mnie znasz. Nic mi nie będzie.

Barbara posłała ku niemu niewymuszony uśmiech. Nim mężczyzna zdążył zareagować zabójczyni wyskoczyła przez okno w pogoni za domniemanym celem jakim był Filip Młynarski.

Na dworze nie szczędziło gradem i nieprzyjemnym wiatrem, jednak zabójczyni to nie przeszkadzało. Miała na sobie czarne buty na obcasie z metalowymi ozdobami. Obcisłe czarne spodnie. Pod spodem miała białą tunikę, a jej ramiona osłaniała czarna skórzana kuloodporna kurtka z elementami złota. Na jej szaro – niebieskich oczach niczym pochmurnym niebie spoczywała czarna maska odsłaniająca kości policzkowe, nos i usta. Choć dziewczyna miała tylko dziewiętnaście lat już w wieku szesnastu cieszyła się chwałą jednej z najlepszych zabójczyń jakie chodziły po tym świecie, a wraz z latami jej umiejętności znacząco wzrastały miażdżąc całkowicie konkurencję i tym samym czyniąc ją tą najlepszą. Teraz każdy liczył się z jej zdaniem i nikt nie miał odwagi jej się przeciwstawić, a jeśli spróbował szczęścia, niestety nie otrzymał go w drodze na tamten świat. Z tego była właśnie znana Barbara. Była skuteczna i bezlitosna. Niestety tylko nieliczni ludzie, którym ufała znali jej prawdziwą tożsamość. Pod osłoną nocy stawała się Black Canary.{czarnym kanarkiem}. Wtedy siała grozę i terror wokół siebie, zupełnie jakby była potworem z koszmaru, z którego człowiek nigdy się nie obudził

BarbarellaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz