Rozdział 4

2 0 0
                                        


Jest parę minut po północy. Red X właśnie ocalił miasto przed szajką grasujących bandytów.

Od miesięcy policjanci zastanawiali się kim jest ten tajemniczy bohater w masce, który pomaga im w schwytaniu zbirów i dostarczeniu ich pod trybunał sprawiedliwości.

Filip z dachu jednego z budynków obserwował akcję policjantów załadowujących zbirów do radiowozu.

- Nieźle mi idzie. Oby tak dalej a zdążę przed drugą.

- Obawiam się, że mogę pokrzyżować twoje plany paniczu. - W słuchawce komunikatora odezwał się Jan. Oprócz roli lokaja i powiernika, pomagał swojemu „podopiecznemu" w zwalczaniu zła dostarczając wszelkie potrzebne informacje – Przed chwilą słyszałem jak pan Gabriel dzwonił do osoby do której zwracał się Łysy. Rozmawiali o dobiciu jakiegoś targu i zemście.

- Czy wiesz coś konkretnego?

- Mówił o schwytaniu jakiejś dziewczyny, bodajże Black Canary. Byłem prawie pewien, że mówią o uśmierceniu jej i niezłej imprezie.

Na sam dźwięk imienia dziewczyny chłopaka przeszyły dreszcze. Gdy tylko je usłyszał był w stanie zrezygnować ze wszystkiego,byle tylko jej pomóc.

- Więc jak będzie paniczu? - Spytał Jan po chwili ciszy

- Prześlij mi wszelkie dane odnośnie tego spotkania. Będę tam najszybciej jak tylko się da.

W głowie Canary huczało niczym w pociągu. Pamiętała tylko jakiś głos, dziwny głos...

Głos, którego nie mogła znikąd skojarzyć, a jednak była pewna, że kiedyś go już słyszała.

Otworzyła oczy. Była przywiązana do krzesła, które stało na środku wielkiej obskurnej hali.

Próbowała się ruszyć, jednak węzły były zbyt mocno związane. Po parunastu minutach bezskutecznego szarpania i wyrywania się usłyszała kroki, jednak była zbyt unieruchomiona, by odkręcić głowę. Nagle poczuła, jak czyjeś ręce łapią ją za kark i mocno odchylają do tyłu.

Canary na szczęście zdołała odchylić się na bok, przed ciosem Łysego. Zdenerwowany zaczął celować w twarz dziewczyny, aż w końcu uchwycił jej włosy i wyrwał z uścisku kolegi. Zadowolony uderzył ją w twarz z takim impetem, że głowa dziewczyny odleciała do tyłu. Zadowolony chciał ją uderzyć jeszcze raz, lecz ta ugryzła go w rękę tak mocno, że rozerwała ją prawie całą.

- Cholera! Ta dziwka rozwaliła mi rękę! - Syknął mężczyzna. - Zaraz jej pokażę jak kończą takie jak ona – Łysy zamachnął się, ale zaraz runął na ziemię pod wpływem uderzenia metalowego pręta.

- Koledzy, spokojnie! Przecież my tylko chcemy się dowiedzieć kim jest nasza kochana zabójczyni, której zawdzięczamy tyle złego. - Rzekł właściciel pręta

- Marcin ty zdrajco! Jak mogłeś! - Krzyknęła wściekła Canary

- Nigdy nie pomyślałbym, że kiedykolwiek zobaczę cię w takim stanie..Barbaro Fox!

Mężczyzna jednym ruchem zdarł maskę z twarzy dziewczyny. Zza rogu wyszli inni członkowie gangu, a także ich szef, a zarazem wspólnik Pożeracza Oczu – Kosa.

- Gratulację przyjacielu. Ja również nigdy nie pomyślałbym, że kiedykolwiek z moją pomocą zdemaskujesz zabójczynię. Teraz pozostaje nam tylko włączyć odbiornik telewizyjny i podziwiać jak cały świat poznaje jej sekretną tożsamość. - Kosa zacierał ręce. Już miał włączyć odbiornik, lecz Marcin ruchem ręki zabronił mu to robić – O co chodzi? Przecież to był nas cel – zdemaskować zabójczynię. Udało nam się, więc jaki masz problem?!

BarbarellaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz