Robiło się co raz ciemniej i zimniej. Słońce zniknęło już za ośnieżoną przełęczą. Młodzieniec wyciągnął z plecaka ciepły koc i trochę jedzenia. Nadal nie wiedział czy jest tu bezpieczny. Zjadł małą porcję zapasu jedzenia i wyjął z kieszeni kurtki małe urządzenie. Wcisnął kilka przycisków i ekran błysnął światłem.
Pisało na nim kolejno:Eso
Zabójca Do Wynajęcia
Cel: Znaleźć i zabić mężczyznę znanego jako 'Hax'Chłopak patrzył jeszcze przez chwilę na wyświetlacz po czym schował swoje urządzenie, rozłożył koc i poszedł spać.
Gdy się obudził był środek nocy.
- To chyba najlepsza pora aby spróbować się zwinąć z tego zimnego zadupia.
Spakował szybko rzeczy do plecaka i wychylił się zza kłody. Cisza... Bladej duszy wokół. Czas ruszyć.
Ostrożnie stawiał jeden krok za drugim. Nogi wpadały w gęste zaspy śniegu. Szedł tak jeszcze kilka minut aż doszedł do brzegu jeziora. Tafla wody była niemal idealnie płaska i rozciągała się w dal horyzontu. Najszybciej byłoby przejść w prawo ale nie było tam dogodnego miejsca by wspiąć się na most. Pozostawało więc przejść z lewej strony, gdzie most był częściowo osunięty więc dało się jakoś na niego wdrapać i z tamdąd próbować dostać się na drugą stronę omijając wielką wyrwę w moście. Nie zwlekając, Eso ruszył w lewo.
Jakieś pół godziny później był już na moście.
-Jak teraz przejść?
Wyrwa na moście jest za duża żeby przeskoczyć. Chłopak zaczął się rozglądać w poszukiwaniu czegokolwiek co mogłoby pomóc mu przejść dalej. W oddali dostrzegł samochód. Podszedł do niego i pociągnął za uchwyt drzwi. Zamknięte. Wszedł na maskę i uderzył kilka razy butem w szybę. Pękła. Uważając na szkło, włożył rękę do środka i odblokował drzwi. Zszedł z maski i podszedł do bagażnika. Po otwarciu dostrzegł kilka walizek z ubraniami i linkę holowniczą.
-Może mi się przydać...
Przeszukiwał dalej samochód. Pod siedzeniem znalazł tylko pustą apteczkę.
-Trudno. Coś się wymyśli - stwierdził, patrząc na konstrukcję mostu nad zapadniętą jego częścią. Zrobił z liny coś na wzór lassa, podchodząc do krawędzi. Zarzucił ją na wystający metalowy pręt wiszący nad dziórą i przełożył końcówkę przez okręg. Wziął rozbieg i zawisnął na linie. Wychylił się w miarę blisko końca wyrwy i puścił linę. Spadł na dalszą część drogi. Jednak grunt pod nogami nie był tak pewny jak mogło się wydawać. Poczuł że zaczyna spadać w dół. Chwycił się krawędzi lewą ręką. Szarpnęło całym jego ciałem. Jego palce traciły siłę. Opadł z sił. Puścił... Jednak nie spadał...
Czuł dziwny ucisk w okolicy nadgarstka. Otworzył oczy. Pod nim zobaczył zatopiony samochód z którego wystawała ręka... zginęli z zimna w wodzie...
-Długo będziesz się tak do cholery guzdrać? Bo zaraz cię puszczę i sobie spadniesz w spokoju...
Sporzał do góry. Starszy mężczyzna około 50 ubrany w czapkę, szalik i kurtkę moro. Chłopak wolał jednak nie wpaść do wody, więc szybko wdrapał się z pomocą obcego na stabilny grunt.
-Dzięki...
Mężczyzna nie odpowiedział. Odszedł na kilka metrów i podniósł z ziemi coś długiego i ciężkiego.
Młody chłopak szerzej otworzył oczy i spojrzał na ręce mężczyzny a jego plecy przeszedł dreszcz...
Starzec trzymał w dłoniach matowo czarny karabin snajperski XM2010...
CZYTASZ
Dni Apokalipsy
Science FictionZima, rok 2019 - tuż po zakończeniu wojny światowej, gdy liczba ludzi spadła do około 400 milionów, młody chłopak zrzucony jesienią za linię frontu jako żołnierz sił UE próbuje przetrwać i odnaleźć się w nowym świecie pełnym niebezpieczeństw.