Pojęcie zamieszczone w tytule rozdziału mówi samo za siebie. Nie potrafię stwierdzić czy jest zaletą czy wadą, ponieważ zawiera sporo plusów jak i minusów. Zacznę od pozytywów: część chłopaków woli nieśmiałe dziewczyny, bo po prostu są słodkie, urocze, milusie, w razie czego ukryją się w ich ramionach, a oni będą odgrywali rolę księcia, wybawcy, rycerza, czy bohatera. Są one spokojne i opanowane, więc rówieśnicy, bądź osoby starsze nie boją się zagadać. Minusem jest to, że ludzie nieśmiali boją się spojrzeć na kogoś nieznajomego. Idą przez miasto ze spuszczoną głową i cały czas powtarzają sobie w myślach: "O! Jakie mam ładne buty! ". Często społeczeństwo postrzega je jak łatwego do pokonania przeciwnika w walce słownej. Myślą, że skoro ktoś nie odpowie na ich zaczepkę ciętą ripostą to znaczy, że nie ma nic do powiedzenia, co jest błędem, ponieważ człowiek pierzchliwy jest bardziej wrażliwy i odczuwa wszystkie emocje kilka razy bardziej, więc zamiast wyrażać na głos swoje opinie, posiada z nimi tysiące szuflad w swojej głowie i codziennie nad nimi filozofuje. Bojaźliwość blokuje albo wręcz paraliżuje i chociażby wstanie od stolika w restauracji i przejście obok innych, żeby wziąć sobie sztućce jest ogromnym wyzwaniem, czasami nie do wykonania. W takiej sytuacji najczęściej prosi się osobę towarzyszącą, aby wzięła widelec także tobie. Easy. Wtedy nie trzeba się zbędnie denerwować. Bycie nieśmiałym może dać uprzywilejowanie, ponieważ jako ta z pozoru "grzeczna" persona "nie jesteś w stanie zrobić niczego złego, niegodnego albo szalonego". No błagam! Tylko rodzice i nauczyciele się na to nabierają! Ogromnym minusem jest to, że dosłownie wszystko może niepotrzebnie zestresować. Akcja serca sama gwałtownie przyspiesza kiedy najzwyczajniej w świecie musisz zapłacić kasjerce albo poprosić panią z osiedlowego sklepu o kilka bułek. Kontakty z równieśnikami nie są najłatwiejsze. Człowiekowi lękliwemu bardzo ciężko jest się przed kimś w pełni otworzyć, bo najczęściej został kiedyś skrzywdzony i ma problem z zaufaniem komukolwiek. Zaburzenia samooceny również są widoczną dolegliwością. Przez owe nie zagada do kogoś, bo boi się wyśmiania, a kiedy już to zrobi to zwykle chodzi o jakąś pierdołę. Ahhh i to kończenie rozmowy, kiedy twój rozmówca na chwilę stracił wenę. On/ ona może się zamyślić, a ty panikujesz, bo przecież sama nie wymyślisz tematu, który "na pewno nie będzie na miejscu, zanudzi osobę na linii, na 100% uzna cię za jakąś nienormalną, sztywną, nudną, nic niewartą, pustą, samolubną" (tu wstaw wiele innych epitetów ;D). Strach przed ponownym odrzuceniem jest okropny. Przez to mimo chęci nie można pokazać prawdziwej siebie, tylko udajesz kogoś innego. Tak też jest w miłości, ale to temat na inny rozdział. Wracając... ALE ŻEBY ZWYKŁE WYJŚCIE DO SKLEPU TAK MOGŁO ZESTRESOWAĆ?! Między innymi to najbardziej przeszkadza mi w moim posiadaniu tej jakże paskudnej cechy. Po większości z nas (w tym mnie) nie widać tego i jak już komuś powiesz o swojej "przypadłości" to ten otwiera szeroko oczy ze zdziwnienia i rzuca teksem w stylu: "Ty?! NIEMOŻLIWE! Ale jak to?". Czasami granie, że wszystko jest dobrze jak u innych pomaga rozwijać się aktorsko. To naprawdę jeden z lepszych i tańszych sposobów na naukę aktorstwa. Tak jak jest napisane na obrazku wyżej: "Nieśmiałość nie jest czymś złym, więc nie możemy mieć pretensji do ludzi nieśmiałych, że tacy są". Nie wolno nam obrażać kogoś takiego pod żadnym pozorem. Nie robimy sobie z nich żartów, bo to urazi ich wrażliwe, obolałe serduszko. Nieśmiałość jest barierą, którą trzeba przezywyciężyć, żebyśmy potem tego nie żałowali. Wszystko małymi kroczkami. Stopniowo zaczynamy komuś ufać i otwieramy się. Łatwo powiedzieć, trudniej wykonać. Wczoraj dzięki namowie mojego przyjaciela sama zapłaciłam za zakupy i jestem z tego niesamowicie dumna, bo wiem, że to mały etap do bycia radosną, pewną siebie, roześmianą i czerpiącą radość z życia dziewczyną.