ROZDZIAŁ 3

14 2 0
                                    


„Bywają wielkie zbrodnie na świecie, ale chyba największą jest zabić miłość."

Było już dość ciemno, gdy Alma wraz z Dalią wyszły z domu, by zagrać z przyjaciółmi w Kropki i wszystko byłoby w jak najlepszym porządku, gdyby nie fakt świadczący o tym, że Alma boi się ciemności a wokół niej okryty czernią las.

- To co? Wchodzimy? - podekscytowana Dalia zwróciła się do swoich przyjaciół.

- Wchodzimy! - zawtórował Oskar (chłopak Dalii), ciągnąc ją jednocześnie za rękę i w przeciągu zaledwie kilku sekund nie było ich już ani widać, ani słychać, ani nawet żaden ślad po nich nie został.

Reszta znajomych popatrzyła po sobie, wzruszyła ramionami i ruszyła w ciemny las, tylko Alma została na skraju... No, może niekoniecznie sama. Został z nią niepozorny chłopak, niewielkiej postury, który w milczeniu dał znak, by weszła z nim w tę mroczną przestrzeń. Z odległości kilku metrów nie było już widać szosy ani żadnego wyjścia. Szli, mijając drzewa, które niczym nie różniły się od poprzednich, właściwie nie wiedzieli nawet, jak długo już idą, a głucha cisza przerażała bardziej niż najstraszniejszy horror.

- Wiesz jak stąd wyjść? - spytała nieśmiało Alma.

- Nie. - odparł niewzruszenie.

- Żartujesz sobie ze mnie?! - głos dziewczyny momentalnie zamienił się w krzyk rozpaczy.

- Nie. - jego spokój zaś jeszcze bardziej przerażał Almę.

- Czy ty znasz inne słowo niż „nie"?!

- Możliwe... - rzucił jakby od niechcenia.

- Nie denerwuj mnie. Co my te... - nie dał jej skończyć.

- Słuchaj, wyjdziemy dopiero rano. Noc jest tu zbyt potężna, by móc jej uciec. Twoją przyjaciółkę i tego jej śmiesznego boja kręci to aż nad wyraz, kto wie jaką tajemnicę trzymają w tym lesie, ale mało mnie to interesuje. Teraz siedź cicho, dopóki nie znajdziemy miejsca, gdzie będziemy mogli bezpiecznie oczekiwać świtu. Wtedy powiem ci, co dalej.

***

Izaak szedł tam, gdzie prowadziły go myśli, mimo że nie miał nawet pewności czy faktycznie należą do niego. Wędrował już kilka godzin, zatrzymując się co jakiś czas, by uspokoić serce. Nie czuł zmęczenia, bo prowadziło go coś więcej niż tylko tęsknota... Prowadziło go przekonanie, że mając siedem lat, był zbyt słaby, by ochronić swoją księżniczkę.

Oskarżany przez własne sumienie zatracił się w mętliku myśli i ocknął, dopiero gdy poczuł zapach bijący od morza drzew, które ujrzał, gdy zsunął kaptur ze zmęczonych oczu. Myślał, że to tylko zwykły las, lecz wszystko zmieniło się, gdy usłyszał tę rozmowę:

- Powiedziałem ci coś przed chwilą! Zamknij się wreszcie! Mam dosyć takich pustych laleczek jak ty! Skąd ty się właściwie tu wzięłaś? Nie pasujesz tu! Słyszysz? Nie mogę na ciebie patrzeć!

- Przepraszam... - jęknęła cicho dziewczyna.

- Na nic mi twoje przeprosiny. Taka jesteś odważna? To radź sobie sama!

Izaak stał za drzewem, wtapiając się swym ciemnym ubraniem w jego pień, kiedy właściciel słów wykrzyczanych przed chwilą, minął go, biegnąc ślepo w ciemność. Chłopak usłyszał cichy płacz i ujrzał ją – swoją księżniczkę.

POZWÓL MIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz