Stałam tak dalej, podziwiając machoniową podłogę w kolorze czarnym jak smoła.
- Po co? - szepnęłam chcąc przerwać niezręczną dla mnie ciszę.
Dyskretnie otarłam łzy, które chciały się wydostać z moich oczu. Udawałam, że ocieram twarz ze zmęczenia.
Spojrzałam na śmierciożerców, unosząc brwi z pytającym spojrzeniem.
- Wszystkiego dowiesz się na miejscu, chociaż myślę, że jesteś wystarczająco inteligentna, aby się domyśleć. - ojciec zmierzył mnie chłodnym spojrzeniem, zapewne był poirytowany moim pytaniem.
Pokiwałam lekko głową, stąpając z nogi na nagę.
- Czas na nas. - po raz pierwszy odezwał się mężczyzna, miał gruby, niski głos co idealnie pasowało do jego dobrze zbudowanej sylwetki.
Wyciągnął w moją stronę rękę.
Deportacja.
Mimo, że bardzo tego nie chciałam wiedziałam, że tego nie uniknę.
Czy tego chce czy nie chce, muszę to zrobić.
Dotknęłam przedramienia mężczyzny, po czym wszystko rozmazało się wokół mnie. Właśnie teraz przypomniało mi się, że nie zabrałam ze sobą różdżki.Niech to szlag.
Pomyślałam stając nagle na twardym podłożu.Stanęłam na środku wielkiego pomieszczenia z wielkim stołem i z niezliczoną ilością krzeseł wokół niego.
Za stołem znajdowała się czarna kanapa i tego samego koloru fotele i mały stolik na środku. W ścianie znajdował się kominek z czarnych kafelek w którym wesoło tańczyły płomienie. Nie pasowało to do tego ponurego miejsca.Nagle przed moimi oczami pojawił się Lucjusz Malfoy wraz z Profesorem Snape'm.
Na widok pierwszego mężczyzny zrobiło mi się niedobrze, a gdy przeniosłam wzrok na nauczyciela eliksirów, oczy prawie wyszły mi z orbit.Woah, co tu się właśnie stało?!
- Witaj, Yoyce. - powiedział lodowatym i niezwykle miłym głosem gospodarz domu.
Severus tylko skinął lekko głową, z tym swoim jako zawsze zimnym, obojętnym spojrzeniem.
- Dzień dobry? - bardziej zapytałam zdziwionym głosem.
- Dziękuje Antonin, możesz odejść. - Malfoy skinął głową na mojego towarzysza, który zaraz po tym zniknął.
Splątałam ze sobą ręce, poczułam się nieswojo.
Wzięłam głęboki oddech, rozglądając się po pomieszczeniu.
Modliłam się w duchu, aby się nie rozpłakać.
Tak bardzo tego nie chciałam, jedyne czego teraz pragnęłam to powrót do szkoły, tylko tam czułam się bezpiecznie.Postanowiłam nie okazywać tego co przeżywam w środku.
- Mogę wiedzieć co ja tutaj tak właściwie robię? - zapytałam głosem wypranym z jakichkolwiek emocji.
- Dowiesz się wszystkiego potem, teraz zaprowadze cię do pokoju, gdzie zaczekasz na Dracona. - powiedział Lucjusz.
Ruszył w moją stronę, jednak wyminął mnie i mruknął, abym szła za nim.
Spojrzałam jeszcze na profesora Snape'a, jednak ten po sekundzie zamienił się w coś czarnego po czym wyleciał przez okno.- Szybciej. - usłyszałam za sobą głos Malfoya.
Szybko się odwrociłam i ruszyłam za mężczyzną.
Zaprowadził mnie na piętro wyżej, do pokoju urządzonego w ciemne kolory.
Przeszłam przez próg jako pierwsza i zaraz potem drzwi za mną się zamknęły.Odwrociłam się szybko, jednak zobaczyłam przed sobą czarne drewniane drzwi.
Westchnęłam głośno, po czym zaniosłam się płaczem. Usiadłam pod ścianą, chowając twarz w dłoniach.
Siedziałam tak jakiś czas próbując powstrzymać cichy szloch.
Byłam bezsilna, nie mogłam nic zrobić w tej sytuacji.Dlaczego nie mogłam urodzić sje w normalnej kochającej się rodzinie?
Miałam dość tego wszystkiego, chciałam zniknąć.
Cofnąć czas.
Zrobić wszystko, aby tylko to się nie wydarzyło.Wstałam i zaczęłam chodzić po pokoju.
Dopiero teraz rozejrzałam się po pomieszczeniu.
Czarna podłoga, szara ściana, czarne meble, nawet okno zasłoniete było do połowy czarną zasłoną. Tylko przedmiotu na półkach i biórku były w różnych kolorach.Stanęłam przy oknie krzyżując ręce na piersiach. Wpatrywałam się w widok za oknem. Długi wjazd oddzielony od ogrodu wysokim żywopłotem. Ogrody były piękne, kolorowe. Znajdowały się tu przeróżne odmiany kwiatów i innych roślin ogrodowych.
Nie pasowało to do tego miejsca, zupełnie jak wesoło trzaskający ogień w kominku.
Na dworze było szaro i pochmurno, zbierało się na burzę lub atak dementorów.
Pogoda nie była adekwatna do pory roku.Stałam tak wpatrzona w domy w oddali, zupełnie różniące się wyglądem od tego w którym się znajdowałam.
- Co tu robisz? - podskoczyłam kiedy usłyszałam chłodny głos za sobą.
Odwrociłam się szybko spotykając zimne, zarazem zdziwione spojrzenie Draco Malfoya.
Stał osłupiały z ręką na klamce.
Patrzyliśmy tak na siebie przez dłuższą chwilę.- N...nie wiem. - zająknęłam się pocierając jedną dłoń o drugą.
Uniósł brwi do góry i skrzyżował ręce na piersi.
- Twój ojciec kazał mi tu czekać. - poruszyłam ramionami.
- Nikogo nie ma w domu.
CZYTASZ
save us if you really want. // Draco Malfoy
FanfictionYoyce Blake to czarodziejka pochodząca z arystokrackiej rodziny Blake'ów. Rodzice nastolatki są wiernymi poplecznikami czarnego pana, czego dziewczyna jest w pełni świadoma. Nie wybucha radością kiedy rodzice uświadamiają jej, że wkrótce wstąpi w...