6 października 1939 roku - My III Rzesza i ZSRR rozpoczęliśmy okupacje terytorium Rzeczypospolitej i likwidację polskiej państwowości według traktatu z 28 września. Zadawali nam spore straty... Jednakże skapitulowali, mieli mało amunicji, byli gorzej uzbrojeni od nas... Ale wydaje mi się, że mieli coś czego my nie mieliśmy...,, Ducha walki ". My wykonywaliśmy rozkazy, czasem nawet z niechęcią... Polacy zrobili na mnie ogromne wrażenie, co więcej mam u nich dług. Gdy zaczęliśmy szturmować Warszawę, oberwałam. Kolega z mojej jednostki przez przypadek strzelił mnie w ramię... Ból ogromny, upusciłam mojego MP 38 9 mm i zemdlałam. Ta bitwa trwała zaledwie kilka dni, a ja byłam osłabiona, głodna i zmęczona... Otworzyłam oczy, było mi ciepło. Leżałam na miękkim łóżku, na zranionym ramieniu miałam czysty bandaż. Nie wiedziałam gdzie jestem, nagle do pomieszczenia weszła starsza pani z mężczyzną na oko w moim wieku. Nie wiedziałam czego się spodziewać, więc zapytałam :
-Wo bin ich? Und was mache ich hier?. -
Odpowiedzieli mi, żebym się nie bała, są Polakami i mnie znaleźli w zaułku... Nie rozumiałam czemu Polacy mi pomogli?! Wtedy z dnia na dzień dowiadywałam się o swojej rodzinie więcej faktów. Nie wiem jak to wytłumaczyć. Jest tyle wydarzeń, które odbyły się bez mojej wiedzy. Wiedziałam, że byli Niemcami i zginęli gdy miałam 6 lat w niewyjaśnionych okolicznościach. Nic więcej nie wiedziałam, całe dzieciństwo jak przez mgłę widzę, później wojsko i tak pozostało po dziś dzień. Małgorzata, bo tak miała na imię starsza pani znała moich rodziców... Podobno ją uratowali pod koniec I wojny. Miała nawet moje zdjęcia z dzieciństwa. To wszystko było takie nierealne... Spędziłam u niej kilka dni, aż ręka wydobrzeje, bardzo szybko zaczęłam przyswajać język polski... Moi rodzice kochali naród polski... Wcale im się nie dziwię...