1

1.4K 39 0
                                    

Wstałam wyjątkowo wcześnie. Wiedziona złym przeczuciem zbiegłam szybko na dół i zauważyłam ciemną, zakapturzoną postać pochylającą się nad moimi rodzicami. Poczułam się tak, jakby znikło całe szczęście ze świata. Wyciągnęłam różdżkę i chciałam rzucić zaklęcie Patronusa, lecz z mojego gardła nie wydobył się żaden dźwięk. Po chwili dementor znikł, a ja usłyszałam złowieszczy śmiech dochodzący z okładek gazet, leżących wszędzie dookoła. Nagłówek na nich mówił "Dementorzy wymykają się spod kontroli! 16 czerwca został zabity 13-letni chłopiec".
Scena zmienia się.
Siedzę na ławce w parku, jest ciepły słoneczny dzień. I nagle na niebie pojawia się mroczny znak, a w mojej dłoni pojawia się pudełeczko, które dostałam przy moim ostatnim spotkaniu z Cedrickiem..
- Otwórz to - szepczą głosy wokół mnie.
Nie odpowiadam im, a wtedy ktoś zabiera z mojej ręki pudełeczko i z całej siły ciska nim o ziemię.
- Nie! - protestuję. Lecz nikt nie odpowiada, całkiem jakby mnie tam w ogóle nie było.

Czarna PaniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz