Rozdział 5

2.7K 155 45
                                    

No i nadlatuje następny rozdzaialik! Happy!!!
Ja chyba jestem zawieszona 😂😂 No nic miłego czytania! 😀
*******************************************
-Dlaczego wydaje mi się, że minęła wieczność od poprzedniego razu?- Zapytał Charlie, bawiąc się włosami chłopaka którego głowa spoczywała na jego klatce piersiowej. Leżeli sobie w smoczej pieczarze na sianku i nie musieli się martwić, że ktoś tu wejdzie ponieważ wszyscy obawiali się Rogogona. Był jakby ich strażnikiem.

-Bo minęło...- Harry spojrzał na niego.- Ponad pięćdziesiąt lat.

-To strasznie dużo!- Jęknął, nachylając się do pocałunku.- Powinniśmy to nadrobić...

-Chciałbym.- Zgodził się Potter.- Ale mamy jeszcze sporo rzeczy do zrobienia.

-Na pewno mogą poczekać.- Mruknął.

-Niestety, Nicholas i Travis już na nas czekają w posiadłości.- Odsunął się niechętnie i wstał. Machnął ręką a oboje byli czyści i ubrani. Pomógł kochankowi wstać. Ten wpił się na chwilę w jego usta.

-Obiecujesz, że później wszystko nadgonimy?

-Kiedy uporządkujemy już wszystkie sprawy?- Upewnił się.- Oczywiście.- Oblizał wargi.- Myślisz, że wypuszczą cię z pracy? Tutejszy kierownik bardzo cię chwalił.

-Tak.- Zaśmiał się.- Odkąd zacząłem prace ani razu nie brałem urlopu, więc powinien mnie wypuścić.

******************************************

W wielkim kole narysowanym przez Flamela leżały zwłoki, teraz już ubrane. Niestety, spoczywały na twardej, zimnej podłodze ponieważ jakikolwiek materac mógłby zakłócić przebieg rytuału.

-Łał, dawno tu nie byłem.- Stwierdził Charlie, wchodząc za Harrym do pomieszczenia.

-Nicholasie, wszystko gotowe?

-A pomyślałby kto, że się najpierw przywita.- Nadąsał się alchemik.- Tak, możesz działać.

-Dziękuje.- Uśmiechnął się lekko.- Prosiłbym was, żebyście się odsunęli.- Pozostali posłusznie cofnęli się kilka kroków. Harry stanął na czerwono-białej linii. W dłoni nastolatka pojawił się sztylet. Uniósł swoją rękę w górę i delikatnie rozciął nadgarstek. Gdy szkarłatna kropla krwi spadła na linię, te zaczęły błyszczeć niebieskim światłem. Potter wziął głęboki wdech i zaczął recytować zaklęcie.

-Cus vanitatis orta vocatus sum potestate nos immortalitatis suae sortis impleri denuo stare nunc revocat. Custodes liber! Sic manifestam mihi, maximi de tribus!- Z czasem gdy wypowiadał kolejne słowa światło stawało się coraz ciemniejsze. Gdy było czarne, nagle wybuchło przerażająco jasną bielą i złotem. Ciepło zdawało się oplatać martwe postaci chcąc na nowo tchnąć w nie życie.

-Coś niesamowitego jest we wskrzeszaniu zmarłych, nie?- Szepnął Charlie do Travisa a ten przytaknął. Obserwowali jak z góry powoli opadają idealne, śnieżnobiałe kulki otoczone lekką, błękitną poświatą.

Dusze.

Zostały zwrócone.

*******************************************

Pierwszy obudził się mężczyzna o włosach białych jak mleko i bladej cerze. Otworzył swoje stalowo niebieskie oczy. Zamrugał, kilka razy chcąc przywrócić sobie ostrość widzenia. Usiadł podpierając się na rękach i rozejrzał się dookoła. Znał to miejsce, ale nie mógł zrozumieć, dlaczego się tutaj znajduje. Nagle, napotkał spojrzenie intensywnie zielonych oczu.

MerlinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz