Rozdział 8 - Jestem Zimowym Żołnierzem.

177 39 6
                                    

- Widziałam na własne oczy śmierć James'a i nagle pojawiasz się ty. Wyglądasz i mówisz tak samo jak on, ale skąd mamy mieć pewność, że nie jest to kolejny podstęp Loki'ego. Słyszeliśmy wiele historii o facecie, który obali rządy księcia kłamstw. Ale nie, że będzie to ktoś kto nie żyje od 5 lat ! Masz mi do powiedzenie coś, co powstrzymało by mnie od pociągnięcia za spust ? - Natasza trzymając broń tuż przed klatką piersiową żołnierza, patrzyła mu prosto w oczy. Wydawać by się mogło, że ktoś z jej doświadczeniem skryję najmniejszą emocję, przywdziewając maskę obojętności. Lecz tym razem jej głos zdawał się lekko drgać, dając do zrozumienia, że jest to dla niej bolesny temat przyzywający demony jej barwnej przeszłości. No to się porobiło. - Nie. - głos Bucky'ego rozbrzmiał po pomieszczeniu, przerywając chwilę pełnej napięcia ciszy. W przeciwieństwie do wdowy, on nie wyrażał żadnych emocji. Stał w bezruchu, jakby fakt, że lada moment może wydać ostatnie tchnienie nie wywierał na nim żadnego wrażenia. Kierując wzrok w stronę Clint'a, ten przypatrywał się całej tej sytuacji nie mając zamiaru ingerować, trzymał jedynie dłoń blisko broni. Natasza biorąc głęboki oddech pewniej chwyciła za spust. - Hawkeye zostaw nas samych. - odparła w końcu, wciąż nie spuszczając zimowego z oczu. Łucznik wiedząc, że opór byłby bezcelowy, wyszedł zatrzaskują za sobą drzwi. Żołnierz robiąc mały krok do przodu, sprawił, że czuł chłód lufy broni na własnej skórze. - Nie ruszaj się ! - krzyknęła gdy nakierował się tak, aby trafiła wprost w jego serce. - Pociągnij za spust. - powiedział beznamiętnie widząc malujące się na jej twarzy zdziwienie. Co ty wyprawiasz Barnes ?! - Nie udzielę ci odpowiedzi, bo sam jej nie znam. Nie wiem jak tu trafiłem, ale wiem, że jeśli mnie nie zabijesz wkrótce zrobi to ktoś inny. Jestem Zimowym Żołnierzem, a James Barnes odszedł w niepamięć wiele lat temu. Może i wyglądam jak on, ale w środku kryje się już całkiem inna osoba. - jej oczy zaszkliły się przez łzy, bo choć nie takiej odpowiedzi się spodziewała, wiedziała, że stoi przed nią przyczyna jej wyrzutów sumienia. W przeciągu chwili uderzyła go rękojeścią broni w twarz, po czym płynnym ruchem powaliła go na ziemię. Wymierzając ciosy w jego twarz, w końcu opadła z sił a samotna łza powędrowała po jej twarzy. I ty się jej tak dajesz ? Już całkiem upadłeś na głowę. Spluwając krwią, żołnierz zrzucił ją z siebie podnosząc się z podłogi. Ścierając krew z twarzy odparł jej atak, przygważdżając ją do ściany własnym ciałem. - Dlaczego tak bardzo chcesz dowodów na to, że nim jestem ! - mówiąc to z trudem ją utrzymywał, gdy próbowała mu się wyrwać. - Bo to ja cię zabiłam ! - o cholera, Bucky słysząc to puścił ją, a ta osunęła się po ścianie zasłaniając twarz dłońmi. Że jak ?


Jest i rozdział :) Darujcie, że tak długo, ale nie podołałam :/ Postaram się wrzucać je jak najczęściej, mam nadzieje, że się spodobał i zachęcam do czytania kolejnych. Pozdrawiam gorąco, w te mroźne dni ! :3 

Zimowy Kapturek - czyli misja inna niż wszystkie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz