WIKTORIA
— Zaklęcie farbujące? — zapytała pani Jurkowska, szkolna bibliotekarka, marszcząc brwi. — Poszukaj w dziale zaklęć. Najprawdopodobniej druga półka od góry po prawej stronie.
— Dziękuję — odparłam i skierowałam się w stronę opisanego miejsca. Po krótkim poszukiwaniu znalazłam odpowiednią książkę. Na skrawku pergaminu zapisałam zaklęcie i wyszłam z biblioteki.
Zamknęłam się w łazience i zdjęłam pelerynę.— Tinctura! — mruknęłam celując różdżką w materiał. Nic. — Tinctura! — powtórzyłam z naciskiem. Znowu nic.
— A co ty tu robisz? — Zdziwiła się beta Wilków, wychodząc z jednej z kabin. Zerwałam się na równe nogi, chowając pelerynę za plecami i czerwieniąc się jak burak. — Zaraz, zaraz... To zaklęcie... — Zastanowiła się chwilę, pewnie starając się sobie przypomnieć, do czego służyło. W duchu błagałam, żeby jej się nie udało, ale po nagłym olśnieniu, jakie pojawiło się na jej twarzy, straciłam wszelką nadzieję. Czemu Wilki muszą być tak niezwykle dobre w zaklęciach? — O nie! — zawołała blondynka, uderzając dłonią o czoło. Zwiesiłam głowę. — Coś ty sobie myślała, co?! Farbować mundurek! No czegoś takiego to jeszcze u nas nie grali!
— Bo ja chciałam być Wilkiem... — wymruczałam niewyraźnie. — Tak jak mój brat.
— Twój brat?
— Nataniel.
Beta zmarszczyła brwi.
— Nasz Nataniel? — zdziwiła się. — Znaczy, Nataniel Pawłowski?
Pokiwałam głową. Dziewczyna westchnęła.
— Marsz do dormitorium! — zawołała, machnięciem różdżki odbierając mi pergamin z zaklęciem. — Zaraz tam do ciebie przyjdę!
Wyszła z łazienki, pozostawiając mnie samą z moim wrzeszczącym sumieniem.
***
Weszłam do pokoju i rzuciłam pelerynę na łóżko pod oknem (zaklepałam najlepsze, tak jak mówił Nate). Byłam wściekła. Dlaczego nie mogłam sama wybrać domu?! Życie byłoby prostsze.
Po chwili drzwi otworzyły się, ukazując mojego brata. Patrzył na mnie surowym wzrokiem. Usiedliśmy na łóżku, nie odzywając się ani słowem.
— Rozalia powiedziała mi wszystko — oznajmił po chwili. — Co ty sobie tak właściwie myślałaś? — zapytał surowo i słyszałam zawód w jego głosie.
— No, bo ja... — Głos mi się załamał. Wzięłam głęboki oddech i otarłam zbierające się w oczach łzy. — Chciałam być Wilkiem. Żebyście byli ze mnie dumni. Żebyś ty był ze mnie dumny.
— Co? — zapytał zszokowany. Pokiwałam głową i pociągnęłam nosem. Nate westchnął i objął mnie jedną ręką. — Wiki... Jestem z ciebie dumny. Bez względu na to, w jakim domu wylądowałaś. Czy jesteś Szakalem, Wilkiem czy Lisem. Zawsze będziesz moją małą, głupiutką siostrzyczką. — Uśmiechnął się pod nosem i ja również parsknęłam.
— Dzięki, braciszku — powiedziałam ironicznie, ale zaraz znów spoważniałam. — I nie jesteś zły za to, że nie trafiłam do Wilków?
— Ani trochę.
— A nie jesteś zły, że próbowałam przefarbować pelerynę?
— Ani... No dobra trochę. —Wybuchnęliśmy śmiechem. Nate podskoczył kilka razy na łóżku. — Jestem z ciebie jeszcze bardziej dumny — powiedział. — Moje nauki nie poszły w las. Wybrałaś świetne łóżko.
CZYTASZ
Polska Szkoła Magii i Czarodziejstwa Canidae
FanficCzy zastanawiałeś się kiedyś co by było, gdyby Polska miała swoją szkołę magii? Gdybyś mógł uczyć się różnych zaklęć, które znasz z książek o Harrym Potterze, nie ruszając się dalej niż w Bieszczady? Gdyby tu też był podział na Domy, w których mógłb...