Pierwsza Gwiazda

1.4K 56 34
                                    


   Kiedy Lux wyszła z domu, Ezreal już na nią czekał. Wysiadł z samochodu, kiedy tylko ją zobaczył i pomachał z uśmiechem. Tym samym co zwykle. Lux odwzajemniła ten uśmiech swoim promiennym spojrzeniem i podała mu rękę.

— Jak tam przed wyborami, stresujesz się?

    Lux skinęła głową, choć nie wiedziała do końca, czego się bała.

— Ale nie obawiam się kandydatek — stwierdziła — W sumie, to jestem pewna, że wygram.

— Babeczki robią swoje.

    Uszczypnęła go lekko w dłoń.

— Nie sprowadzaj mojej wielkiej kampanii wyborczej do zwykłych ciastek, Ez. Nad przemową siedziałam całą noc.

    Był jeszcze układ taneczny, którego uczyła się razem z dziewczynami przez tydzień. Wcześniej musiała jeszcze znaleźć kilka dziewczyn, które chciałyby w czymś podobnym wystąpić, a to nie było łatwe. Wszyscy mieli coś w planach, czy to naukę, czy treningi koszykówki. A Lux i tak nie wiedziała, od kogo ma zacząć pytać, choć posiadała przecież wielu przyjaciół. Muzykę ułożyła jej zaprzyjaźniona pianistka, a nad słowami siedziały razem przez kilka dni do późna.

    Kampania wyborcza stała się wtedy głównym aspektem jej życia. Włożyła w nią całą swoją energię. Wszystko było idealne. A babeczki, które zrobiła wraz z Akali i Leoną smakowały każdemu. Choć nie tylko ona wpadła na pomysł, żeby coś upiec.

— Ano tak, był jeszcze ten odjechany taniec — roześmiał się Ezreal — To było zabawne.

    Otworzył jej drzwi pasażera w swojej drogiej Daci.

    Lux popatrzyła na niego sztucznie urażona, kiedy już usiadł za kierownicą.

— Był perfekcyjny i piękny, a nie zabawny — po chwili jednak zmieniła ton — Wiesz, tak naprawdę to nie chcę, aby te wybory się odbyły.

— A to dlaczego? — Ezreal uniósł brew, ale wciąż patrzył na drogę.

    Lux westchnęła. Gdyby wiedziała, dlaczego nie czułaby się tak.

— Teraz kiedy już są tak blisko, zastanawiam się, czy to wszystko miało sens?

— Co miało sens?

— Te desperackie starania — Lux i popatrzyła na niego, szukając zrozumienia.

— Przecież chcesz zostać przewodniczącą, twoje starania są uzasadnione. — wzruszył ramionami Ezreal — To tak, jak spełnianie marzeń.

    Tu spojrzał na nią i uśmiechnął się, kontynuując:

— To chyba nic złego. Wydaje mi się, że nie chcesz, aby doszły do skutku, bo poza przygotowaniami ostatnio nie miałaś życia. Masz wrażenie, że teraz straci sens. Ale nie martw się, szybko wrócisz do starej rutyny. I będziemy mieli trochę więcej czasu dla siebie.

— Przepraszam, podczas tej całej bieganiny zaniedbałam wszystkich, nawet siebie.

— A wcale po tobie tego nie widać.

    Roześmiała się i szturchnęła Ezreala lekko w ramię.

— Nie musisz się tak podlizywać.

— Ale to prawda. Właściwie to rozmawialiśmy o tym z Tariciem i naprawdę, wysiłek nie odbija się na twoim wyglądzie.

    Lux uśmiechnęła się jeszcze szerzej.

— Wpadamy dzisiaj po niego?

— Jego rodzice urządzają dzisiaj pokaz mody, więc nie ma czasu na szkołę. A tym bardziej na wizyty znajomych.

nie martw się Lux, ja zawsze wracam [Lux Jinx]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz