Siedemnasta Gwiazda

281 20 33
                                    


    Lux widziała, jak trzęsą się jej pomalowane na czerwono wargi. Makijaż nie był tak idealny, jak zawsze, a lekka elegancja trochę przygasła i widać było napięcie w linii jej pleców. I pewnie dla kogoś, kto znał ją lepiej, oznaczałoby, że coś jest z nią bardzo nie tak.

    Ona nie była w stanie stwierdzić czy to zmęczenie, czy coś innego.

    Oczy Ferros biegały nerwowo po sali, do tej pory spoczęły na niej tylko raz. Jej spojrzenie zatrzymało się na Lux na chwilę i wyglądała, jakby ktoś uderzył ją w policzek. Szybko odchrząknęła i przeniosła wzrok na mówiącą Ahri, która ponownie streszczała jej cały plan Balu.

    Kiedy skończyła, Ferros zapytała tylko o to, kto będzie odpowiedzialny za muzykę.

— Sona i jej zespół, który nazywa się... - Ashe spojrzała w sufit, próbując sobie przypomnieć nazwę.

— Pentakill — dokończył Varus w unii z Janną, po czym spojrzeli na siebie i dziwnie się do siebie uśmiechnęli.

— Dobrze — powiedziała - Znam umiejętności Sony, więc ufam, że dobrze spełni się wraz ze swoim zespołem w tej roli...

    Spojrzała po kolei na wszystkich z wyjątkiem Lux i przeszła się wzdłuż szeregu ławek.

— Będziecie musieli zająć się też zaproszeniami — kontynuowała — Luxanno przyjdziesz do mnie po lekcjach, aby otrzymać listę nauczycieli i absolwentów, dla których przygotujesz osobiste kartki. Uczniowie i ich rodzice naturalnie mogą przyjść, wyślemy im elektroniczne zaproszenia.

    Stała odwrócona do nich plecami. Lux zaczęła się zastanawiać czy zrobiła coś, co mogłoby zdenerwować Furios do stopnia, w którym nawet nie chciałaby jej konfrontować, ale nie potrafiła nic znaleźć. Zebranie było zwołane na pierwszej lekcji, więc Lux od razu ruszyła do sali samorządu, w której wszyscy już przebywali. Kiedy Ferros weszła, poprosiła tylko o ostateczne informacje i oprócz spraw szkolnych nie zamieniła z żadnym z nich ani słowa.

— Oczywiście, pani profesor — powiedziała, lekko unosząc brwi, kiedy zauważyła, jak ramiona dyrektorki unoszą się i upadają przy jej głośnym westchnieniu.

— Dobrze, to wszystko, na razie. Nie zapomnijcie o swoich obowiązkach i marsz na lekcje.

    Lux wstała, wtedy kiedy wszyscy i udała się w kierunku drzwi. Kiedy tylko opuścili salę, Ashe zaczęła:

— Zastanawiałam się, kiedy zacznie dyszeć, co pomiędzy wami zaszło Lux? Wydawała się na ciebie wściekła...

    Wzruszyła ramionami, bo nie miała pojęcia.

— Ja tego nie zauważyłam — skomentowała Ahri — Choć to, że rozmawiała z nami, odwrócona plecami, wydało mi się dość dziwne. Poza tym chamskie, jakby była jakimś generałem czy coś, wydającym polecenia swojemu oddziałowi.

— Mi się wydawała czymś zaniepokojona. Może tak naprawdę ten cały Bal bardzo ją stresuje? — zasugerowała Janna.

    To nie wydawało się w stylu Camille Ferros, ale wszyscy mruknęli jakieś „może" albo „pewnie tak" i w milczeniu udali się do kantyny.

— Mieliśmy iść na lekcje — zauważyła Lux.

— Nie omija mnie nic ciekawego, poza tym jestem głodna — Ashe zajęła miejsce najbliżej automatu z przekąskami i wrzuciła do niego parę monet.

— Ja pomyślałam, że spiszę sobie zadanie z biologii. Odrobiłaś Lux, prawda?

    Lux zmierzyła ją wzrokiem. Nienawidziła dawać spisywać, odkąd dostałą kiedyś przez to jedynkę w podstawówce.

— Oj, nie bądź taka, brakuje mi tylko paru rzeczy, więc nie będziemy miały tych samych błędów.

    Z wahaniem wyciągnęła zeszyt z torby i podała go brunetce.

— Dziękuję.

— Proszę bardzo — odpowiedziała.

    Ahri uśmiechnęła się do niej i dotykając wargami końca długopisa, odrzuciła włosy do tyłu i zaczęła przepisywać.

— Jeżeli chodzi o Ferros — usłyszała głos Varusa i zdziwiona powrotem do tematu, odwróciła się w jego stronę — Kilka lat temu była zamieszana w sporą aferę związaną z jej mężem.

— A co to ma wspólnego z tym, jak się zachowuje? — zapytała.

    Ashe obok niej przestała chrupać batonika i zaczęła patrzeć na niego z nagłym zaciekawieniem.

— Nie wiem, czy to... - zaczęła Janna.

— Mów dalej — powiedziała Ashe, niemal krztusząc się kawałkami czekolady.

    Varus wydawał się nieprzekonany i milczał przez chwilę, pozwalając targać się za ramię Ashe. Niespodziewanie spojrzał na Lux.

— To ma związek z twoim tatą, dlatego...

    Na chwile przestała oddychać, a więc zbliżający się proces dotyczący zabójstwa jej taty mógł sprawić, że Ferros czuła się poddenerwowana... ale jak...

    Poczuła, że nie chce, aby o tym mówiono, tak samo jednak pragnęła, dowiedzieć się, co takiego może łączyć męża Ferros z jej tatą. Zaczęła szybko analizować informacje, jakie do tej pory posiadała na jej temat i nie przypominała sobie, aby kiedykolwiek słyszała o mężu pani dyrektor.

— Nie ma nic przeciwko — powiedziała w końcu, próbując wydawać się spokojną — Sama jestem ciekawa.

    Patrzył jej prosto w oczy, jakby chciał się upewnić, że to z nią w porządku.

— Mąż Camille Ferros — zaczął Varus, ściszając głos do szeptu i nachylając się w ich stronę — Był lekarzem, właścicielem prywatnej kliniki...

— Już nie jest? — wtrąciła niespodziewanie Ahri — W sensie dlaczego? Nie żyje?

— Nie, ale nie ma już prawa wykonywać swojego zawodu, a klinika została mu odebrana — wytłumaczyła Janna — I trochę ciszej, jeżeli ona nas usłyszy, to będziemy mieli kłopoty.

    Spojrzeli po sobie, a Ahri spoważniała i skinęła głową.

— Kontynuując... Samuel Crownguard także był właścicielem konkurencyjnej kliniki. Rywalizacja pomiędzy nimi istniała od początku, ale potem pozornie straciła na zaciekłości... Victor, bo tak miał na imię, przestał skupiać się na prosperowaniu kliniki...

    Przerwał i spojrzał na Ashe, siedzącą obok Lux.

— Tak Ashe? — zapytał, a ta opuściła rękę.

— Skąd tyle o tym wiesz?

    Pierwszy raz zobaczyła niezręczność w wykonaniu Varusa. Jego wzrok uciekł w bok, a go samego przeszedł dreszcz, poza tym się nie ruszał, jak zastygła rzeźba. Zapanowała cisza, która Lux wydała się nie do zniesienia. Ashe otworzyła usta, aby coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili ścisnęła ją za rękę.

— Preferowałbym... o tym nie mówić? — powiedział cicho po chwili Varus.

— Och... uch, to zupełnie w porządku — zająknęła się Ashe — Przepraszam, głupio, że zapytałam.

    Ahri westchnęła i przejechała dłonią po twarzy.

— Nie mogłaś wiedzieć, że to taki delikatny temat, sama miałam ochotę o to zapytać.

    Lux spojrzała na Jannę, której wzrok był intensywny i całkowicie skupiony na Varusie, nie odzywała się ani słowem, ale można było stwierdzić, że nie podoba jej się ta rozmowa.

— Wracając... Victor oddał się swoim, innym... bardziej nielegalnym badaniom... Zaczął bowiem eksperymentować na ludziach. Niektórym wycinał organy.

    Lux poczuła skurcz w żołądku i głęboko wciągnęła powietrze.

— Samuel Crownguard, wkrótce odkrył sekrety Victora i sprawił, że wyszły one na światło dzienne. Posiadał na to niezbite dowody, do tej pory nie wiadomo dokładnie, jak je zdobył... Wkrótce Victora aresztowano, ale przez stwierdzenie u niego choroby psychicznej, osadzono go w zakładzie psychiatrycznym... przebywa w nim do dzisiaj. Snuto potem wszystkim teorie, że Victor prowadził swego rodzaju badania, które były dla niego bardzo ważne, a oszalał z rozpaczy. Nikt tak naprawdę nie wie, jaki był jego cel, ale... — i tutaj jego głos był już prawie niesłyszalny, spuścił wzrok i zaczął gładzić materiał spodni na kolanie — Niektórzy uważają, że śmierć Samuela Crownguard na sylwestra niecały rok później ma coś wspólnego z zemstą... Lekarze jednak, którzy go leczą, twierdzą, że to nie możliwe, ponieważ Victor nie ma kontaktu ze światem zewnętrznym, odkąd jest w więzieniu.

    Lux nie mogła powstrzymać nagłego drżenia rąk. Wiedziała, że zabójca był wynajęty, ale nigdy nie myślała o ludziach, którzy mogli chcieć jego śmierci. A przynajmniej nie wyobrażała sobie, że mógł to być ktoś tak bardzo powiązany z jej otoczeniem.

to wina twojej krwi, nie twoja Luxanno

Nie przepraszaj, wyjątkowo nie znoszę słyszeć podobnych słów, zwłaszcza z twoich ust

    Nie miała jeszcze pojęcia dlaczego, ale słowa te wydawały jej się w jakiś sposób powiązane z tą całą rozmową. Zacisnęła pięści na kolanach i próbowała powstrzymać panikę, jaka groziła zawładnięciem nad jej umysłem. Pilnowała swoje oddechu, ale wiedziała, że jedno słowo i całe jej opanowanie się roztrzaska.

— Muszę iść na lekcje — usłyszała głos Janny.

— Ja muszę jeszcze coś załatwić w bibliotece — Ashe wstała z miejsca, a Lux poczuła chłód po swojej lewej stronie.

— Widzę, że wszyscy się ulatniają, to ja też sobie pójdę — powiedziała Ahri — Zeszyt oddam ci w sali, Luxi.

    Skinęła lekko głową i podniosła wzrok, aby obserwować trzy oddalające się figury, a to znaczyło.

— Varus...

    Naprawdę nie chciała...

— Nie mam zamiaru mówić, jak mi przykro... chcę... mm po prostu muszę ci powiedzieć pewną rzecz. Czuję, że powinienem, bo być może to nas łączy.

     Lux pokręciła głową.

— Naprawdę nie musisz — wyszeptała.

— Wśród ofiar Victora — powiedział, był tak blisko, że czuła, jak jego białe włosy łaskoczą jej policzki — Byli również moi rodzice...

    Kiedy podniosła wzrok, on już stał obok wyjścia.

— Przepraszam — powiedział, już swoim normalnym głosem — nie powinienem mówić każdemu, chodziło tylko o to, abyś wiedziała...

Poczuła, że się uśmiecha i wzrusza ramionami.

— Może to nawet lepiej, że byli wszyscy, inaczej pewnie nie potrafiłabym się opanować.

    Varus niepewnie skinął głową i zaczął się odwracać.

nie martw się Lux, ja zawsze wracam [Lux Jinx]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz