Magnus nie miał kompletnie ochoty na imprezy. Chyba pierwszy raz w swoim życiu. Nie mógł uwierzyć, że dał się tak wyrolować Camille. Choć powinien bo przecież zawsze miała nad nim dużą kontrolę. Mówiła mu jak ma się ubierać. Jak ma mówić i się zachowywać. Że ma się nie malować. Z kim się przyjaźnić.
Powinien był słuchać swoich przyjaciół, kiedy mówili mu jaka jest fałszywa. Ale on zawsze widział tylko osobę, która grała, piękną i słodką modelkę z wianuszkiem przyjaciół i adoratorów.
Jego komórka zawibrowała, spojrzał kto do niego napisał. Lydia.
„Chcesz pomóc nam dekorować dom? Alec jedzie z Izzy na dodatkowe zakupy, mogą podjechać i cię zwinąć."
Alec. Wspomnienie czarnowłosego od razu dodało mu energii. A był dla niego tak wredny. Musiał mu wszystko wytłumaczyć... no dobra, może nie WSZYSTKO. Szybko odpowiedział i zaczął panikować. Boże, w co się ubrać?!
Rzucił się do szafy i zaczął przeglądać swoje ubrania. Boże, co za koszmar, same ciemne rzeczy, jak on mógł nosić takie paskudztwa. Wyjął niepotrzebne ubrania z szafki i zrzucił na podłogę, zanurzał się coraz głębiej aż dotarł do kilku kartonów. Pamiętał jak to wszystko pakował. Camille mu powiedziała, że nie chce by ktoś go skrzywdził z powodu jego wyglądu, że to nie są ubrania dla chłopaka. Oczywiście nie widziała, że to ona krzywdzi go bardziej. Teraz cieszył się, że tylko je schował.
Wyciągnął wszystko na środek pokoju. Nie były to same ubrania, ale też materiały, maszyna do szycia, zestaw krawcowej. Boże jak on kocha te rzeczy.
Z szerokim uśmiechem zaczął wszystko przekładać. W końcu był zadowolony z siebie i wtedy właśnie zadzwonił dzwonek do drzwi. Nałożył jeszcze ostatni naszyjnik i wyszedł z pokoju, skierował się na dół po kręconych marmurowych schodach. Gosposia już zdążyła otworzyć drzwi i zobaczył uśmiechniętą Izzy.
- Hej! – Zawołał.
- Cześć! Wow, niezłe ubrania. – Była pod szczerym wrażeniem.
- Dzięki. – Zarzucił swoją skórzaną kurtkę na jasną marynarkę, pod którą była błyszcząca, brokatowa, złota bluzka. Miał na sobie też jasnoniebieskie spodnie z dziurami. – Ty też.
Zachichotała i ruszyli do samochodu czekającego pod bramą posesji.
- Niezła chałupa.
- Duża i pusta. Ale mamy wewnątrz basen i siłownię, wiec nie marudzę. – Odparł pogodnie, choć prawie dygotał z nerwów.
Widział niebieskie oczy patrzące na niego z auta. Jego serce podskoczyło z radości. Zaczął uspokajać sam siebie w myślach. Wszystko będzie dobrze. Na sto procent.
Do sklepu jechali słuchając muzyki i uroczego paplania Izzy. Chyba poczuła to napięcie między nimi, bo przy pierwszej nadarzającej się okazji uciekła pod głupim pretekstem i zniknęła gdzieś między pułkami sklepu.
- Emmm, możemy porozmawiać?
- O czym? – Spytał Alec zdezorientowany.
- Bardzo dobrze wiesz o czym.
- Tym zajściu w szkole? Słuchaj, przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłem. Jestem czasem nadgorliwy, gdy widzę, że moi przyjaciele cierpią.
Magnus zamrugał.
- Więc jesteśmy przyjaciółmi. – Zapytał trochę sztywno. Z jakiegoś powodu to słowo nie było na miejscu. Nie pasowało mu.
Alec uśmiechnął się delikatnie.
CZYTASZ
Wredne dziewczyny
FanfictionHighschool AU. Do Alicante Highschool przepisuje się trójka nowych uczniów i stara hierarchia zostaje zaburzona. Camille, królowa szkoły nie może na to pozwolić, nie ma takiej mowy w ogóle! Więc wysyła na przeszpiegi swojego szpiega by odszukał spos...