Marcin
Wychodzi. Czuje dziwne mrowienie w brzuchu.
- Co ja zrobiłem?! Jestem z Wiktorem. Jak? - Klękam i zakrywam twarz w dłoniach.
- Zakochałem się w nim. Nie wierze. Chciałem wyruchać jakąś dziewczyne a teraz jestem z Wiktorem... - Wstaje i ide do pokoju, kłade się i rozmyslam o tym co sie stało. "To jest chore." wziąłem słuchawki i podłączyłem do telefonu. Włączyłem jakąś piosenke z "Fall out boy" i zamknąłem oczy. I zasnąłem...*6 rano*
Obudził mnie budzik do szkoły... Miałem ochote rozwalić go. Dzisiaj wtorek... Podchodze do szafy, wyciągam spodnie i czarną koszulkę. Przebieram się, kątem oka widze ruch w oknie na przeciwko. Patrze w tamtą strone i widze Wiktora... Nagle do mnie dotarło co wczoraj się stało. Zasłaniam okno w pośpiechu, widze jego uśmiech. Jego czarujący uśmiech... "Nie!" Ide do łazienki, patrze w lustro. Widze wczorajszą malinke, jest widoczna i to bardzo.
- Serio?! Nie mogłeś zrobić to w mniej widocznym miejscu?! - Szepcze do siebie zdenerwowany, muszę dzisiaj ubrac bluze która zasłania mi szyje, nie chce mi się tłumaczyc przed rodzicami kto mi to zrobił. Umyty i wyszykowany wychodze, kieruje się w stronę kuchni. Czuje zapach gofrów, mama lubi mi je robić. Nikogo niestety nie zastaje w kuchni, widze kartke na stole przt jeszcze ciepłych gofrach, a na niej jest napisane:"Siemanko
Masz tutaj swoje ulubione gofry, musielisimy szybciej wyjść bo coś się stało w firmie. I niestety będziemy też dłużej. Nie siedź za długo, obiad masz w lodówce, spaghetti c;
Mama i Tata :* "
Czyli dzisiaj mam wolną chate, pewnie po lekcjach Wiktor do mnie przyjdzie. Uśmiecham się szeroko. "Czemu właśnie natrafiłem na Niego??". Po chwili rozmyślania nie było stosu gofrów. Patrze na zegarek jest 6.30. "Co by tu jeszcze robić?" Nagle słysze dzwonek, podchodze do drzwi i przez dziurkę widze że stoi tam Wiktor. Pytam się dla pewności.
- Kto tam?
- To ja Wiktor słońce. - Nazwał mnie "słońcem" zaczerwieniłem się. Wpuściłem go do środka.
- Co ty taki czerwony? Zawstydzony? - Kiwam głowe na "tak".
- Ooooo... Uroczy jesteś. - Wchodzi w głąb domu, idzie na góre do mojego pokoju. Ide za nim. Gdy juz znajdujemy sie w pokoju łapie mnie za ręke i kładzie na łóżku. Siada na mnie. I zaczyna ruszac biodrami.
- Wiesz co? Myślałem o tobie przez cały czas. - Mówi uwodzicielskim głosem. Czuje jak sie robie jeszcze bardziej czerwony. Schyla się do mnie i zaczyna całować szyje. Jakie to przyjemne, cicho jęcze. Powolutku kieruje się w strone ust, zaczynamy się calować. Najpierw delikatnie a potem coraz bardziej namiętniej z języczkiem. Pragne go więcej. Moje ręce błądzą gdzieś na plecach. Przybliżam go jeszcze bliżej, nie utrzymuje się i kładzie się na mnie, troche podpierając się łokciami. Pragne go całego. Jego ręka kieruje się w dół i zaczyna masować moje krocze, czuje że twardnieje, od czasu do czasu pojękiwam on za kazdym razem usmiecha się. Wkłada ręke pod spodnie. Niestety posuwa się za daleko, łapie go za ręke i wysuwam.
- Przepraszam. - Szepcze mi do ucha. Pocałowałem go jeszcze na koniec w usta i wstałem z nim.
- Trzeba się zbierać. - Mówie.
- Wiem. Idziesz z tym? - Pokazuje na moje krocze, widać że stanął.
- Moge go uspokoić. - Uśmiechnął się uwodzicielsko.
- N-nie trzeba.
- No dobrze. - Całuje mnie w usta, odwzajemniam pocałunek i po chwili kończe bo na serio musimy wychodzić.
- Raz dwa! Bo się spóźnimy! - Wywalam go z kolan i biegne na dół. On za mną powoli idzie. Po chwili wychodzimy z domu.

CZYTASZ
Nie moja wina! (Yaoi)
RomanceMarcin Calm - 15 lat, blondyn z błękitnymi oczami, nieśmiały. Wiktor Wolf - 15 lat, blondyn z zielonymi oczami, napalony. Miejsce #926 Romansy ^^ Miejsce #812 Romansy 1.01 Miejsce #820 Romansy 2.01 Miejsce #755 Romansy 4.01