Rozdział 15

5.1K 374 538
                                    

Louisa obudziło czyjeś ciało, ściśle przylegające do jego. Nagle coś zaczęło łaskotać go w policzek i otworzył oczy. Widok zasłaniały mu jednak brązowe loczki i Tomlinson szybko zorientował się, że nie są to jego własne włosy. Uniósł głowę, napotykając przed sobą umięśnione ciało. Jego ręka była ułożona na klatce piersiowej tej drugiej osoby, a jego nogi były splątane z innymi.

Podniósł swój wzrok napotykając zielone tęczówki, które się w niego wpatrywały. Nagle Louis dostał olśnienia i wszystko sobie przypomniał. Jego wczorajszy orgazm. Boże! Co to było?

Szybko spuścił głowę, nie mogąc znieść kontaktu wzrokowego z księciem. Było mu tak głupio, ponieważ nie wierzył, że mógł się tak zachować. Przecież to było nie do pomyślenia. Uległ mu tak szybko... Nie mógł tego pojąć.

Louis poczuł ruch obok siebie i szybko cofnął się.

- Przepraszam - powiedział cicho, choć tak naprawdę nie wiedział, za co oczekiwał wybaczenia.

Chciał się szybko podnieść z łóżka, lecz powstrzymała go ręka księcia. Louis usiadł na łóżku, opuścił swoje nogi i pozwolił im dotknąć podłogi. Siedział tyłem do swojego Pana, aby nie musiał na niego patrzeć.

- Nie masz za co przepraszać - usłyszał w końcu ten głos, który był tak bardzo zachrypnięty z rana. - A teraz możesz przynieść mi śniadanie.

Tomlinson posłusznie wykonał polecenie. Zanim jednak wyszedł z komnaty, założył luźną bluzkę, ponieważ miał na sobie tylko spodenki. Zszedł do kuchni, gdzie już czekały dania. Louis wziął je na tacę i wrócił do komnaty, zauważając, że Harry siedział już przy stole. Ustawił talerze przy nim i usiadł naprzeciwko księcia, będąc gotowym na jego kolejne polecenia.

- Zjedz ze mną - zaproponował młody Styles.

Louis rozkoszował się znakomitymi daniami. Styles zawsze jadł bardzo wymyślne śniadania i sługa był szczęśliwy, że od czasu do czasu mógł ich spróbować, a nie zamiast tego jeść coś na szybko w kuchni, co też nie zawsze mu się udawało, tym bardziej, że kucharka za bardzo za nim nie przepadała (Louis nie wiedział dlaczego). Nic tej kobiecie nie zrobił, a ona mimo wszystko ciskała na niego gromy przy każdym spotkaniu.

Podczas jedzenia nie rozmawiali zbyt wiele, głównie poruszali bardzo nieistotne sprawy. Harry parę razy zapytał o Nialla, lecz Louis nie podał mu zbyt wielu szczegółów. Tomlinson w przypływie odwagi zapytał o możliwość spotkania się z Horanem, lecz dostał dość sceptyczną odpowiedź. Nie robił sobie nadziei, tym bardziej, że Styles poważnie potraktował ucieczki Louisa i wzmocnił straż, nie tylko przy bramie, ale również w korytarzach, co sługa mógł bardzo dobrze zobaczyć. Ciągle był obserwowany, oczywiście poza komnatą księcia - tam już sam syn króla go pilnował. Wzmocniona ochrona nie dawała również możliwości zobaczenia się z Niallem, dlatego też Louis zapytał o to jego Pana (miał nadzieję, że chociaż ten się zgodzi, lecz spotkał się z odmową).

Po śniadaniu oboje poszli do biblioteki, gdzie Tomlinson dostał fotel z wieloma poduszkami, a także puchaty koc, w który się zwinął.

Sama biblioteka była bardzo przejrzysta. Stały w niej wielkie, aż do sufitu regały z książkami. Przy każdym regale znajdowała się drabina, aby każdy mógł sięgnąć do najwyższej półki. Większość była wykonana z drewna. Ściany były bardzo jasne, a podłoga drewniana. Na ścianach było wiele okien, niektóre ciągnęły się nawet od samej ziemi, aż pod sufit. Mniejszość z nich posiadała kolorowe witraże, które tak bardzo zaintrygowały Louisa, że musiał zapytać się, co oznaczają. Od Harry'ego dowiedział się, że opowiadają one historię powstania ich królestwa, i Tomlinson nie był nawet zaskoczony, gdy na którymś z nich zauważył smoka ziejącego ogniem - słyszał bowiem o ich istnieniu. Całe miejsce było bardzo przytulne i Louis od razu zdecydował, że jest to jego ulubione miejsce w zamku i z chęcią będzie do niego powracał.

You Belong To Me // Larry, Nouis ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz