Wstałam z łóżka jak zwykle o tej samej porze i powędrowałam do łazienki. Musiałam za wszelką cenę dotrzeć tam przed moją starszą siostrą, która spędzała tam codziennie rano ponad pół godziny, czym wkurzała nie tylko mnie, a cały dom.
Zbiegłam na dół po krętych schodach do kuchni i spakowałam drugie śniadanie. Przytuliłam mamę i cmoknęłam tatę na dzień dobry.
- Co nowego? - zapytałam tatę, który jak codzień czytał poranną gazetę.
- Oszustwa podatkowe, afery podsłuchowe i chore plany naszego rządu. Czyli nic nowego - westchnął i upił łyk herbaty. Odkąd w naszym kraju zmienił się rząd, mój tata codziennie śledzi jego poczynania. Jeśli nie wiesz o czym z nim pogadać, zejdź na politykę.
- Jak w pracy mamo? - zapytałam między kęsami kanapki. Kobieta odwróciła się w moją stronę i utkwiła we mnie zmęczony wzrok.
- Tyle razy Ci mówiłam Lys, żebyś nie mówiła z pełną buzią - pouczyła mnie, a ja uśmiechnęłam się przepraszająco.
- Czy ktoś widział moją kosmetyczkę? - po domu rozszedł się krzyk mojej siostry, a ja parsknęłam śmiechem. Wczoraj też jej szukała, okazało się, że stała u niej na biurku. - Słyszałam Lysandro! - krzyknęła. Nie nawidziłam swojego pełnego imienia. Kiedy ktoś nazywał mnie Lysandrą z trudem powstrzymywałam się żeby mu nie przywalić. Z siostrą szło mi o tyle łatwiej, że ona również dostawała szału kiedy ktoś wymawiał jej pełne imię.
- Miałaś to słyszeć Thereso! - odkrzyknęłam i uśmiechnęłam się szeroko. Zadowolona skończyłam śniadanie i wzięłam swoje rzeczy ze stołu.
- Miłego dnia w szkole skarbie! - krzyknęła za mną mama. Będzie, o ile w szkole może być miło. Stanęłam przed domem i rozejrzałam się za białym BMW. Codziennie rano do szkoły podwoził mnie mój najlepszy przyjaciel - Alex. Znaliśmy się od drugiego roku życia, nasi rodzice przyjaźnili się zanim jeszcze się urodziliśmy. Chłopak był ode mnie starszy o równe 2 lata, mieliśmy to "szczęście", że urodziliśmy się dokładnie tego samego dnia osiemnastego maja.
Usłyszałam klakson auta i chłopak podjechał pod naszą posesję.
- Hej Alex - uśmiechnęłam się i zamknęłam za sobą drzwi.
- Hej Lys, jak weekend? - zapytał i ruszył w stronę szkoły.
- Jak zwykle, Tessa zrobiła imprezę dla całej dzielnicy - mruknęłam i pomalowałam usta bezbarwnym błyszczykiem.
- Ta. Słyszałem, pieprzyła się z moim kumplem - odpowiedział i przewrócił oczami.
- Zaraz. 'Oh, Jake' to Twój kumpel?
- Bingo! - roześmiał się i zaparkował pod szkołą. - Z kim wracasz?
- Z Theresą i 'Oh, Jakiem' - mruknęłam niezadowolona i wysiadłam z auta.
Moja szkoła była chyba największą szkołą w całym województwie. Zaczynając na basenie w podziemiach kończąc na boisku na dachu.
- Hej Lys - niska blondynka przytuliła mnie i pociągnęła w kierunku swojej szafki.
- Hej Helen, jak życie? - zapytałam i otworzyłam szafkę, wsunęłam stopy w nowe Jordany i zostawiłam parę niepotrzebnych książek.
- Widziałaś nowego nauczyciela chemii? Wszyscy o nim mówią! - wyszeptała, skacząc wokół mnie jakby zobaczyła conajmniej Justina Biebera.
- Przypominam Ci że to NAUCZYCIEL, a nie kolejny facet do zdobycia - powiedziałam przewracając oczami i weszłam do pracowni chemicznej. Zajełam miejsce w trzeciej ławce pod oknem i spojrzałam na przyjaciółkę.
- Zobaczymy co powiesz jak go zobaczysz - mruknęła Helen i zmierzyła mnie wzrokiem. - Theresa zrobiła kolejną imprezę?
- Mhm z 'Oh Jakiem' - powiedziałam i roześmiałam się.
- Dalej Jake, o tak, tak skarbie, dalej, ohh Jake! - Helen zaczęła naśladować głos mojej siostry, a ja parsknęłam śmiechem. W szkole rozbrzmiał dzwonek, a do sali wszedł nauczyciel. Wszystkie dziewczyny wydały z siebie przeciągłe "oohh", a ja tylko przewróciłam oczami.
- Mówiłam! - szepnęła Hel, a ja zajełam się lekcją.
***
Zaraz po historii wybiegłam ze szkoły i stanęłam koło mercedesa mojej siostry.
- Do jutra Lys! - krzyknęło pare osób z mojej klasy i pomachało mi na pożegnanie. Uśmiechnęłam się ciepło i odmachałam, znałam w szkole wiele osób, w sumie dzięki mojej 'plastkiowej' siostrze.
- Dłużej się nie dało? - westchnęłam kiedy koło auta pojawiła się Tess z Jakiem.
- Mogłaś iść na piechotę - odpysknęła i zatrzasnęła bagażnik. Cmoknęła swojego chłopaka na pożegnanie i wsiadła do auta.
- Śpieszy mi się - powiedziałam stukając w deskę rozdzielczą.
- Mogłaś wrócić z Alexem - przewróciła oczami i odpaliła auto.
- Ja nie zwracałam Ci uwagi jak pieprzyłaś się z 'Oh Jakiem' - wysyczałam i włączyłam iPhone, odpalając ulubiony album Chainsmokers. Siostra spiorunowała mnie wzrokiem, ale nie powiedziała nic więcej.
***
Mój MacBook wydał dźwięk połączenia na Skype i na chwilę oderwałam się od odrabiania lekcji. Nacisnęłam enter i na ekranie pojawiła się twarz Matta i Kath.- Hej laska - odezwał się chłopak i pomachał mi na powitanie.
- Kath! Matt! Boże jak ja za wami tęsknię - wykrzyknęłam mrugając oczami, aby się nie rozpłakać.
- Bedziemy niedługo..
- Lysandra! Theresa! - usłyszałam rozwścieczony głos mamy i natychmiast zatrzasnęłam laptopa. Zbiegłam na dół i zobaczyłam zapłakaną mamę, a dalej wściekłego ojca.
- Usiądzcie - wyszeptała mama, a ja sparaliżowana strachem usiadłam na krześle.
- Postanowiłem.. - zaczął tata i spojrzał na nas z bólem w oczach.
- Oczywiście! Ty postanowiłeś! - przerwała mama, a ja z przerażeniem patrzyłam na jedno i drugie.
- Możecie do jasnej cholery się uspokoić i wyjaśnić co tu się kurwa dzieje? - wrzasnęła Tessa, a w pomieszczeniu zapadła cisza.
- Rozwodzimy się - powiedzieli równocześnie, a moje oczy napełniły się łzami.
- To jest żart? - zapytała Tess, patrząc na nas wszystkich. - Gdzie są kamery?
- To nie jest żart Thereso - powiedział poważnie tata i wyszedł z pomieszczenia, zostawiając płaczącą mamę i zszokowane córki. Wszystko we mnie pękło, z moich ust wydobył się krzyk i płacz. Zerwałam się ze stołu zrzucając naczynia z obiadu.
- Nienawidze Was! Jesteście najgorszymi rodzicami na całym świecie! Egoiści! - krzyknęłam i pobiegłam do pokoju.
***
Hejka kochani!
Witam Was w mojej nowej opowieści, która jest po części pisana na faktach. Jeśli Ci się spodobało zostaw gwiazdkę albo miłe słowo :*
Dobrego dnia :)
CZYTASZ
Termin przydatności
Short StoryTermin przydatności - data umieszczona zazwyczaj na dole opakowania oznaczająca maksymalny czas na spożycie; kojarzona głównie z jogurtami, sałatą czy mlekiem, w życiu zdobywa jeszcze kolejne znaczenia; termin przydatności przyjaźni, małżeństwa, życ...