Dziś wychodzę ze szpitala więc już od rana siedzę jak na szpilkach i nie mogę się na niczym skupić. Chciałam wreszcie iść do szkoły bo cztery dni, które spędziłam w domu dały mi się we znaki. Nie mogłam przestać myśleć o Tessie, a szkoła trochę zajełaby mnie.
Wczorajsza rozmowa z Halsey naprawdę wiele mnie kosztowała, ale dziewczyna w końcu mnie zrozumiała i obiecała na razie nikomu nic nie mówić. Widziałam że bardzo ją to boli i mogę się założyć, że dzisiaj siedzi cały dzień w domu.
- Mam Twój wypis skarbie - do sali weszła moja pielęgniarka i podała mi karteczkę. - Ktoś Cię odbierze?
- Alex powinien zaraz być - odparłam i wstałam z łóżka, zgarnęłam swoje rzeczy i wyszłam z sali żegnając się ze wszystkimi. Wyszłam przed szpital i usiadłam na ławce koło skwerku. Alex powinien być za jakieś 5 minut, więc spokojnie przejrzałam swoje social media.
- Czyli to prawda - usłyszałam za sobą i odwróciłam się w stronę drzew. Przede mną stała Inge z jej plastikową poddaną, naprawdę nie wiem co chłopcy widzą w takich plastikach, bo chyba nie naturalne piękno.
- Co ma być prawdą? - zapytałam ze zdziwieniem i potrząsnęłam włosami.
- Że Twoja siostrzyczka Cię wykończyła - powiedziała z wielkim uśmiechem na twarzy. Zacisnęłam dłonie w pięści. - Jens mi wszystko powiedział - jej słowa trafiły prosto w moje serce i sprawiły, że automatycznie się skuliłam. Tak bardzo bolała mnie wzmianka o Tessie i Jensie.
- Co takiego Ci powiedziałem? - usłyszałam za sobą głos Jensa i uśmiechnęłam się pod nosem. I kto teraz jest górą skarbie?
- Oh skarbie przecież tylko żartowałam. Nie wiedziałam, że to coś jest takie delikatne - pokazała na mnie palcem z obrzydzeniem i odgarnęła włosy z ramion.
- Przeproś ją - powiedział spokojnie Jens, chociaż w jego oczach widać było wściekłość. Stałam sparaliżowana między nimi i nie byłam w stanie wymusić żadnego dźwięku.
- Takie szmaty nadają się tylko do mycia podłogi - wysyczała Ingen i uśmiechnęła się szeroko. Widziałam jak Jens spina się i wyciąga dłoń w moją stronę, którą bez wahania chwyciłam. Chłopak przytulił mnie od siebie i spojrzał na Ingen.
- To wracaj do schowka na nie mała gnido - wyszeptał i odwrócił się w stronę parkingu ciągnąc mnie za sobą. Bez słowa wsiadłam do jego auta, sparaliżowana jego zachowaniem nie umiałam wydobyć z siebie ani słowa. Zapalił silnik i z piskiem opon ruszył przed siebie.
- Zwolnij - wyszeptałam i spojrzałam na niego, ale Jens ani myślał mnie posłuchać. Wciągnęłam powietrze i zacisnęłam dłonie na udach. - Zwolnij - powtórzyłam i ponownie na niego spojrzałam - Zwolnij do jasnej cholery Jens! - krzyknęłam. Chłopak spojrzał na mnie i poczułam jak zatrzymuje się na przystanku dla autobusów.
- Nawet nie wiesz w jakim jesteś niebezpieczeństwie - wyszeptał i spojrzał na mnie.
- Tak bo taka tleniona blondi, której umysł ma poziom niemowlaka jest coś mi w stanie zrobić, błagam cię - roześmiałam się i poklepałam go po ramieniu. Jednak zamilkłam kiedy zobaczyłam jego przerażoną twarz. Po chwili walnął pięścią w kierownicę i spojrzał na mnie.
- Ingen ma znajomości, chce Cię zniszczyć bo zabrałaś jej kogoś kogo kochała - powiedział i ruszył, a ja siedziałam w szoku.
- Żartujesz sobie?! - wykrztusiłam i spojrzałam na niego z wyrzutem. Nieodość, że Tessa nie żyła, rodzice się rozwodzili to jeszcze poluje na mnie jakiaś tleniona blondi. Super.
- Alex się nią zajął - powiedział szybko i zajechał na mój podjazd.
- Wysłałeś do niej Alexa?! - krzyknęłam, a po moich policzkach spłynęły łzy. - Do reszty Cię porąbało?! - warknęłam i spojrzałam na niego z wyrzutem. Jak mógł poświęcić mojego przyjaciela?
CZYTASZ
Termin przydatności
Short StoryTermin przydatności - data umieszczona zazwyczaj na dole opakowania oznaczająca maksymalny czas na spożycie; kojarzona głównie z jogurtami, sałatą czy mlekiem, w życiu zdobywa jeszcze kolejne znaczenia; termin przydatności przyjaźni, małżeństwa, życ...