Dźwięk podobny do budzika, tak to zdecydowanie on.Obudził mnie, jest godzina 6:00 a ja chyba po raz pierwszy czuje się wyspana. Rozglądam się dookoła mojego pokoju i widzę jak mała, biała puchana kulka leży na dywanie z którym idealnie się komponuje. Oświetlają ją promienie słoneczne wpadające przez okno.
Sięgam po telefon, żeby na szybko przejrzeć portale społecznościowe, na których nic się nie zadziało. Z trudem poszłam do łazienki, by umyć twarz.
Zabrałam się za czynność, bez której życie się chyba nie obejdzie, gdy niespodziewanie do łazienki wbiegł mój młodszy brat wołając mnie, żebym poszła do kuchni.
Złapał mnie swoją malutką rączką i pociągnął za sobą.
Na stole stały babeczki ze świeczkami. Było ich 14. No tak.. 16 październik, moje urodziny.
Uśmiechnęłam się na widok takiego dobrego jedzienia, szczęśliwego brata, mamy i taty.
-Wszystkiego najlepszego córeczko - Powiedziała moja mama i podzeszła do mnie przytulając się. Wymusiłam się na lekki uśmiech. Moja mama bardzo dobrze wie, że nie lubie obchodzić takich świąt.
Dzień jak dzień. Zwykły, tylko wtedy sie urodziłam. Po co świętować coś, gdzie właśnie w tym dniu się człowiek starzeje?
-Dziękuję -odpowiedziałam jej z uśmiechem na twarzy, po czym tata do mnie podszedł i mnie przytulił.
20 minut później, po zakończonym "święcie" poszłam się ogarniać.
Wyszłam z łazienki w ciemnych, do łokci rozpuszconych włosach, lekkim makijażem i w czarnych rurkach i tego samego koloru bluzą z napisem "The NBHD". Tak nazwa mojego ulubioneg zespołu.
Zerknęłam na telefon, sprawdzając która godzina. Zostało mi jeszcze 30 minut, przez które spakowałam się do szkoły, wzięłam pieniądze, założyłam czarne adidasy i wyszłam z domu.
Po drodze do szkoły napisała do mnie Erin -moja najlepsza przyjaciółka.
E: Kiedy będziesz?
A: Za jakieś 10 minut
E: Okej
A: Okej
Wyciągnęłam z kieszeni kurtki moje zapasowe słuchawki, które podłaczyłam do telefonu i puściłam The Neighbourhood, przy okazji chwytając za czerwone Malboro i odpalając jednego.***
-Wreszcie jesteś! - pisnęła mi nad uchem trochę wyższa odemnie blondyka, przytulając mnie od razu. Miałam nadzieję, że nie pamięta o moich urodzinach.
Wymieniłyśmy się jeszcze kilkoma zdaniami i poszłyśmy na lekcje. Nie miałam ich dziś specjalnie dużo. Ale na moje nieszczęście, musiałam spotkać Lukasa, chłopaka którego wręcz tępie za to, jak wykorzystuje dziewczyny i daje im nadzieję, a potem porzuca.
Okropny człowiek.Jest teraz francuski, a ja siedzę i wpatruję się w chmury za oknem i rozmyślam o tym co byłoby gdyby...
-Anastasio? - przerwał mi krzeczący głos staruchy od bagietek.
-Hmm?
-Opowiesz nam? -zapytała mnie przy czym podbiosła tak nieudanie brew do góry, że wybuchłam śmiechem, a ta wysłała mnie do dyrektora.
Zabrałam swoje rzeczy i wyszłam z klasy, nie kierowałam się w stronę gabinetu dyrektora, tylko w przeciwną -wyjścia.
Pchnęłam mocno, duże drzwi przy czym usłyszałam syknięcie. Spojrzałam do góry i to byl nie nikt inny jak Lukas Heffrey~*~
YOU ARE READING
Miliony kawałków
Teen FictionŻycie zwykłej miastowej dziewczyny, z dość nie typowymi problemami. Nagle wszystko się zmienia, nie jest tak jak kiedyś. *Opowiadanie zawiera wulgaryzmy * i nie, nie typowe ff XD