Rozdział 4

318 15 3
                                    

Hej kochani. Nie chce pisać jakichś dłuższych informacji przy rozdziale więc krótko. Skończyła mi się kara na internet/telefon etc. Więc wracam do pisania. Nie jestem pewna czy na długo ale wróciłam więc lecimy z rozdziałem. Dziękuje wam jesteście najlepsi aaa <3
Ej dobra dodałam wczoraj ten rozdział, ale nie wiem czemu dodało się tylko 5 słów, a reszty nie można było. Przepraszam, że tyle musieliście czekać :')
Po chemiczce poszłam na przerwę kupić na bazarze coś do jedzenia. Ale zamiast tego napotkałam na korytarzu na duużo ciekawszą scenkę- na samym środku holu stała Amber. Ok tutaj nie bylo by nic dziwnego, gdyby nie fakt, że stała i wylizywała się z jakimś kolesiem. Fujka. Chwilkę później odnalazła się Rose.
R: Hmm... Ciekawe jak się liże z taką żmiją.
S: Była by beka troche jakby do niego podejść i go o to zapytać.
R: Okej. Chodźmy- Stwierdziła Rozalia i pociągnęła mnie "Dyskretnie" w ich kierunku przy okazji potykając się o swoje kozaki i prawie zaliczając glebę.
Kiedy w końcu odkleili się od siebie Rose drugi raz głośno zapytała jak się liże z taką żmiją jak Amber. Ku naszemu zdziwieniu nieznajomy stwierdził, że "Obrzydliwie". Od razu jakby wymazałam z pamięci to, że właśnie się z nią przelizał.
S: To jak się nazywasz?
A: No właśnie, też bym chciała wiedzieć.
S: Serio. Rzuciłaś się na niego jak jakieś dzikie zwierze nie wiedząc jak ma na imię?
A: Co w tym dziwnego? Mnie przynajmniej ktoś by chciał pocałować.
N: (I co, że każdy pamięta ten incydent ale podpisze, że to nieznajomy oks xD) Uwierz, że o wiele bardziej wolałbym pocałować Su.
Halo 321 skąd wiesz jak mam na imię wtf stalkujesz mnie?
A: Pff. Jesteście siebie warci- prychnęła
Nagle chłopak wyrwał jej telefon z ręki i rzucił nim o ścianę jakby był jakiś pomylony.
A: CZY CIEBIE POJEBAŁO? TEN TELEFON BYŁ DROŻSZY NIŻ TWOJE ŻYCIE.
N: Pewnie tak haha.- Wcale się nie przejął. Przeciwnie- wydawał się bardzo zadowolony z siebie i odszedł. Halocotusie.

Wróciłam po przerwie na lekcje.
Po fizyce znowu spotkałam owego chłopaka.
-Ehh. Hej Su. Mam nadzieję, że cię nie przestraszyłem- zaczepił mnie.
-Wiesz co. Widziałam moją babcię w stroju kąpielowym. Nie wiesz chyba co to przerażenie.
-No tak. Nic się nie zmieniłaś.
-Moje pytanie brzmi. Skąd wiesz kim jestem. Czy się zmieniam czy nie.
-Kojarzysz może małego okularnika, zakochanego w tobie? Który przeniósł się tutaj, żeby być bliżej ciebie?-Zapytał z szerokim uśmiechem.
To musiał być Ken. No tak. Niezręczna sytuacja. Nie byłam dla niego zbyt miła. Byłam wredna. Aż za bardzo.
-No taaak. Kojarzę go- Udawałam, że nie wiem o co chodzi
-Oks wiem- nie wyglądam jak rok temu. Troche urosłem. I w ogóle.
-OJEZUNIU KEN NIE POZNAŁABYM CIĘ!-Błagam niech ta niezręczna sytuacja zostanie przerwana
-Ugh nie mów do mnie Ken. Tyle lat w jednej szkole, a ludzie dalej nie wiedzą jak masz na imię. Supi. Przypomnę ostatni raz, że mam na imię Kentin.
-Nooks Ken...tin-Szybko się poprawiłam.- Gdzie twoje super okularki
-Nie mam. Wyjebalem je. Były okropne. Teraz mam soczewki i wyglądam o wiele seksowniej niż normalnie.
-Hehehe. Boki zrywać. Idę na lekcje- Stwierdziłam, żeby zakończyć już tą nie klejącą się rozmowę.
-Halo ale już skończyłaś lekcje- Powiedział to z taką pewnością jakby znał mój plan lekcji na pamięć. Creepy.
-Yyy no tak. Faktycznie- Nagle zauważyłam Lysandra, który patrzył w moją stronę. Spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem.
Lys jakby od razu zaczaił o co chodzi i szbko podszedł.
L: Witaj Su. Powinniśmy już chyba wracać.
S: Hejka. Zapomniałam, że chciałeś dzisiaj odwiedzić Angel. Ken my będziemy się już zbierać. Do zobaczenia!-Oby nie dodałam w myślach.
K:Do zobaczenia!- Uśmiechnął się i odszedł.
Lys odprowadził mnie do domu. Podziękowałam mu za interwencję czerwieniąc się. Pożegnaliśmy się w drzwiach mojego domu.
****
Nie za długi ale jest haha ♡

Słodki Flirt/Team Lysander ♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz