Rozdział 3

476 31 13
                                    

Kiedy tak szliśmy, rozmawiając, nagle zauważyliśmy małego, brudnego szczeniaka husky.

-Biedny maluch.. Pewnie ktoś chciał się go pozbyć. Wskazałam na pudełko z dziurami niedaleko pieska.

-Też tak sądzę.. Zobacz. Wskazał na szyję znajdy. Nie ma obroży

-Bierzemy go ze sobą. Nie mogę go tak tutaj zostawić. Jeszcze go samochód przejedzie.

-W takim razie musimy się cofnąć do sklepu. Zaśmiał się. Chyba, że resztę dnia będziesz czyścić wszystko czego dotknie.

-Masz rację. Parsknęłam śmiechem. Nie ma tak dobrze, nie będę jego sprzątaczką.

Kupiliśmy szampon dla psów i jakąś karmę. Z psem na rękach weszłam do domu, razem z Lyśkiem. Wykąpaliśmy psa, i można już było określić, że to dziewczynka.

Zaczęliśmy wymyślać dla niej imię. Nie szło nam za dobrze. 

W końcu obydwoje stwierdziliśmy, że będzie pasować do niej imię Angel.

Kiedy piesek zasnął na kanapie włączyliśmy telewizor, ale niestety nie leciało nic ciekawego, więc zaczęliśmy grać w pytania.

-Czyli twoi rodzice są rozwiedzeni? Jak sobie z tym radzisz? Pytał zatroskany.

-Hmm w sumie to brakuje mi taty, ale szanuję ich decyzję.. Ciągle się kłócili.

-Rozumiem. Teraz twoja kolej.

Graliśmy tak jeszcze 20 minut i dowiedziałam się wieelu rzeczy. Na przykład, że mieszka z Leo, Albo, że śpiewa w zespole z Kastielem, jego ulubione zwierzęta to króliki i ma tatuaż na plecach.

-Robi się późno, muszę się zbierać, Leo będzie się martwić. 

Przytulił  mnie na pożegnanie, a ja poczułam jak miękną mi nogi.

-Do zobaczenia jutro.

-Taak dojutrazobaczenia. 

*Co? Powiedzcie mi, że tego nie powiedziałam*

Lysander zaśmiał się i wyszedł.

*Boże.. Czemu ja zawsze zachowuję się przy nim jak idiotka? Zawsze.*

***

Następnego dnia od razu po wejściu do szkoły, zobaczyłam biegnącego po korytarzu psa. Długo nie musiałam szukać odpowiedzi, bo zza rogu wyskoczyła dyrektorka i zaczęła na mnie wrzeszczeć.

-DLACZEGO GO NIE ZŁAPAŁAŚ?! JEŻELI NIE ZNAJDZIESZ KIKI'EGO, ZOSTANIESZ PO LEKCJACH!

-Ale...

-NIE MA ALE IDŹ GO SZUKAĆ!

*Aha. Super. A już myślałam, że jest taką supidupi babką*

Błądziłam po korytarzach szukając go. Chodziłam tak może z 10 minut po całym terenie. Nagle go zauważyłam.

-KIKI! CHODŹ TUTAJ PIZDOKLESZCZU!

Ale zanim zdążyłam do niego podbiec, ten znowu zwiał. Wredny kundel.

Po kolejnych 10 minutach spotkałam Kastiela, który był w zadziwiająco dobrym humorze i powiedziałam mu, że dyrektorka kazała mi szukać psa. Chociaż raz mi pomógł i dał mi ciasteczka dla psa.

W końcu po 30 minutach go złapałam i oddałam dyrektorce.

Dzisiaj nie spotkałam jeszcze Lysandra i byłam zawiedziona. 

Może dlatego, że nie byłam na lekcjach. Na szczęście dyrektorka mnie usprawiedliwiła.

Poszłam na lekcje i usiadłam koło Lysandra, który przytulił mnie na powitanie. Poczułam jak robię się czerwona i szybko ukryłam się za kurtyną włosów,

*Przez to, że koło niego siedzę nie mogę się skupić na lekcjach*

W końcu skończyła się dłużąca lekcja chemii. Zadzwonił dzwonek na przerwę. Nigdy mi nie uwierzycie kogo na niej spotkałam.



Słodki Flirt/Team Lysander ♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz