1

35 1 1
                                    

Sylwester, to ten ostatni dzień roku, który przenosi nas do „nowego początku". Nigdy tak o tym nie myślałam, zawsze uważałam, że poza rozpoczęciem nowego obiegu Słońca przez Ziemię i zmianą liczb w dacie, nie dzieje się nic innego co jest równie lub bardziej ważne. Tym razem było inaczej. Miałam Bentley Azure po dziadku i mogłam odebrać ją w nowym roku. To sprawiało, że właśnie to świętowanie jest dla mnie ogromnie ważne.

Ostatniego dnia tego roku nie zamierzam jednak robić nic wielkiego, ma to być zwykła impreza z moją przyjaciółką Rose Jeffey i jej znajomymi. W tym z moją siostrą, która jest dziewczyną znajomego Rose. Mam spędzić ostatni dzień tego roku z moją starszą siostrą, z którą nic mnie nie łączy. Nie utrzymujemy ze sobą kontaktu już od sześciu lat. Kiedy poszłam na studia, resztki naszej siostrzanej więzi, które i tak zdawały się nie istnieć, gdzieś zniknęły. Umówiłam się z Rose, że wpadnie o szóstej i razem zrobimy się na „bóstwo". Na marginesie, nie lubiłam używać tego słowa. Impreza ma zaczynać się o ósmej, więc dwie godziny dla mnie, to wystarczająca ilość czasu na przygotowanie. W przypadku mojej towarzyszki te dwie godziny, to spóźnienie murowane. Taka już była, ale mimo to nadal zajmowała jedno z najwyższych miejsc w gronie najważniejszych dla mnie osób.


- I jak? – Zapytałam wychodząc z łazienki.

- O cholera! – Zdołała wykrztusić. – Holly. Nigdy nie przygotowujesz się tak jak ja, a i tak wyglądasz dużo lepiej – zaśmiałam się. Postawiłam na białą sukienkę do połowy ud z koronkowym wzorem i długimi rękawami. Buty pożyczyłam od Rose, czarne szpilki na platformach. Włosy zostawiłam rozpuszczone i przy użyciu lokówki, dodałam im niesamowicie dziewczęcego uroku. Makijaż nie różnił się niczym wielkim od tego codziennego. Nie lubiłam upiększać mojej twarzy tymi wszystkimi specyfikami.

- Chyba trochę przesadzasz – wydukałam, przyglądając się sobie w stojącym lustrze.

- Wyglądasz bosko!

- Dobra już, bo się zarumienię. – Urwałam temat.

- Racja, chyba będziemy się zbierać – Rose wskazała metaforycznie na nadgarstek, bo nie było na nim zegarka. Pokiwałam głową i zabrałam jeszcze tylko torebkę z komody, po czym razem zeszłyśmy na dół. Jej rodzice już na nas czekali. Moja przyjaciółka nadal z nimi mieszkała, po powrocie ze studiów nawet nie myślała o wynajęciu mieszkania z dala od nich. W moim przypadku było zupełnie inaczej. Już na studiach starałam się być niezależna, a po powrocie z nich od razu zaczęłam szukać mieszkania i pracy. Żadna z tych rzeczy nie była łatwa, ale starałam się jak mogłam i w końcu się udało. Teraz czuję się niezależna w stu procentach. Po pożegnaniu się z państwem Jeffey i życzeniu nam udanej zabawy, pognałyśmy do jej peugeot'a 3008. Rose ma fioła na punkcie wszystkiego co francuskie.


- Daleko jest ten klub? – Pytam, kiedy już jesteśmy kawałek od domu.

- 20 minut – kwituje.

- Zamierzasz mi powiedzieć, kto z twoich znajomych będzie tam z nami? – Próbuję dowiedzieć się tego nad czym myślę już od dwóch tygodni. Zwykle znajomi i znajome Jeffey, to jacyś pajace, z którymi ja niekoniecznie odnajduje wspólny język. Nie jestem taka jak moja przyjaciółka, mam swój typ. Ona jest w stanie dostosować się do każdego i nawet czasem to w niej podziwiam.

- Jedyną osobą, którą tam znasz jest Rachel i twoja siostra, która swoją drogą nie jest moją znajomą – przerywa kiedy próbuje wyprzedzić jadące przed nami audi A8. Uwielbiam samochody, więc chyba nie ma marki, której nie znam. Spędzam naprawdę wiele czasu na dowiadywaniu się wszystkiego na ich temat. – Poznałam chłopaka Rachel, Willa Terry'ego. Z kolei on poznał mnie ze swoimi przyjacielami.

Wspólna pasjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz