Rozdział IV

31 2 1
                                    


Odkąd przyleciałem tutaj nie miałem czasu na to, żeby poznać Charliego bliżej. W sumie to nawet nie widziałem kim jest. Rozmawialiśmy przez ten czas bardzo rzadko, a jak już to tylko o pracy. Dzisiaj akurat mogliśmy trochę pospać. Mieliśmy wynajęty tylko jeden pokój, bo biura nie było stać na 2 pokoje. Wstałem przed Charliem. Zerwałem się z łóżka podbiegając do zegarka. Była 10:21, a Hoover miał przyjechać o 12:30. Z ulgą spojrzałem na mojego partnera zawodowego i dopiero teraz zauważyłem jaki jest przystojny. Jego oczy były takie piękne. Dopiero też zauważyłem, że śpi on w samych bokserkach.

- Ciekawe jak wygląda nago... - powiedziałem do samego siebie w myślach i szybko ogarnąłem się, a następnie się spoliczkowałem.

Nie wiem dlaczego mnie to zaczęło interesować... Przecież ja nie jestem gejem. To musiało być z przemęczenia. Obudziłem Charliego, ubraliśmy się i pojechaliśmy na lotnisko po dyrektora.

- Charlie miałeś kiedyś dziewczynę? - zacząłem.

- Nie, a co? - zapytał.

- Nic. Tak się pytam. Skoro mamy ze sobą pracować to chciałbym cię znać dosyć dobrze. Nie zaufam przecież nieznajomej osobie. Zauważyłeś, że prawie się do siebie nie odzywamy? - próbowałem podtrzymać rozmowę.

- W sumie to masz rację - przytaknął.

Wtedy moim oczom ukazała się sylwetka Hoovera, który szedł w naszą stronę z walizką. Otworzyłem bagażnik, do którego dyrektor włożył swój pakunek. Gdy dojechaliśmy do hotelu i mieliśmy już wysiadać, podjechał czarny samochód, którego kierowca postrzelił przechodnia. Bez zawahania z Charliem ruszyliśmy w pościg za nim, a Hoover został z rannym. Pościg trwał z 20 minut, aż wreszcie dojechaliśmy do jakiś opuszczonych hangarów. Zabójca wysiadł z samochodu. Zaraz za nami dojechali agenci Mulder i Scully. We czwórkę rzuciliśmy się w pieszą pogoń po hangarach za kierowcą czarnego auta. W pewnym momencie zgubiliśmy go. Postanowiliśmy się rozdzielić. Ja szedłem z Charliem, z Scully z Mulderem. Po jakimś czasie znaleźliśmy go przy jakiś drzwiach.

- Policja Federalna! Stój! Jesteś aresztowany! Na glebe! FBI! Agenci federalni ręce do góry! - krzyczeliśmy jeden przez  drugiego. Dobiegli do nas agenci z archiwum x. Nagle w pewnym momencie wskoczyło nam na plecy kilku żołnierzy z karabinami. Krzyczeli, żebyśmy odłożyli broń.

- Ten człowiek jest aresztowany za zabójstwo - powiedział Fox.

- Jeżeli nie odejdziecie stąd zostaniecie aresztowani za współ udział w morderstwie - dodała Dana.

Nagle pojawił się człowiek w czarnym garniturze i papierosem.

- Nie bądźcie głupi! Są to sprawy rządowe dajcie nam pracować i odłóżcie broń - powiedział człowiek w czerni.

Odłożyliśmy broń i położyliśmy się na ziemi, ale żołnierze nie odłożyli karabinów.

- Skończcie to co zaczęliście - powiedział palacz.

Rozstrzelali człowieka, którego goniliśmy i zabrali jego ciało, a nas wynieśli z hangaru, który potem został wysadzony.



















;

Nastoletni Agenci FBI - morderstwo z chirurgiczną precyzją | BaMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz