Rozdział 14

69 12 4
                                    

Byłem szczęśliwy, a jednocześnie lekko poddenerwowany, że Diana dotarła jako pierwsza. Myślałem, że jestem najlepszy. Oscar nadal nie mógł uwierzyć, że potrafi ożywiać zmarłych i był wręcz zachwycony. Zastanawiałem się przez jakiś czas nad jedną dość istotną rzeczą, a mianowicie co teraz? Skoro dostaliśmy się do klanu to co będziemy robić i na czym to wszystko polega. Widziałem w mieście pomniki najsłynniejszych łowców, ale czym oni sobie na to zasłużyli? Co zrobili? Te pytania nie dawały mi żyć. Musiałem się kogoś spytać gdy nadejdzie ku temu okazja, lecz teraz nie jest pora na zawracanie sobie głowy takimi głupstwami. Idziemy poznać resztę załogi.

-Wejdzcie- powiedział Mikael z pokoju, a my staliśmy przed drzwiami lekko zestresowani. Nie za bardzo lubię poznawać nowych ludzi, ale teraz jest to konieczne.
-A musimy?- powiedział Oscar
-Tak- Mikael był już trochę zdenerwowany. Ale nie okazywał tego. Weszliśmy w końcu a za nami nasze smoki.
-To jest Sasha Jonson- gdy wypowiedział jej imię i nazwisko ona krzyknęła "Na rozkaz" i stanęła na baczność. Miała brązowe kręcone włosy spięte w kucyk, niebieskie oczy i okulary. Sprawiała wrażenie bardzo miłej osoby.
-A tutaj stoi Nick McCartnie -Zrobiłem wymuszony uśmiech na twarzy i przywitałem się z nimi. Chłopak uśmiechnął się do mnie i podał mi dłoń. Chyba pierwszy raz w życiu zobaczyłem osobę z brązowymi oczami. Tutaj bardzo mało ludzi je ma.
-No to jak zespole, idziemy na miasto?- pomysł Mikaela się wszystkim spodobał i już mieliśmy wychodzić gdy nagle przed wejściem stanęła Diana.
-Idę z wami- Powiedziała. Miałem wrażenie, że była trochę zdenerwowana
-Czemu Cię nie było?- ktoś w końcu zadał to pytanie.
-Nie twoja sprawa Oscar
Miałem wrażenie, że ona powoli psuje atmosferę. Inni też to zauważyli dlatego Sasha próbowała ratować sytuację kawałami o blondynkach i to trochę rozluźniło sytuację. Wszyscy zaczęli się śmiać.
-Ooo, nie sądziłam, że jestem aż tak śmieszna
-Chodzi o to, że Mikael jest blondynem- Nick ledwo powiedział te słowa powstrzymując się od śmiechu. Wędrowaliśmy tak po mieście rozmawiając o różnych rzeczach i nawet Dianie trochę przeszła złość dzięki czemu mogliśmy spokojnie rozmawiać.
-Przedstawimy sobie nasze smoki?- spytałem
- Czemu by nie- Sasha gwizdnęła w muszelkę którą miała przywiązaną do nadgarstka. Po krótkiej chwili zza chmur wyleciał szaro czerwony gad z długimi kolcami na głowie. Wyglądał niebezpiecznie Ale żeby co kolwiek stwierdzić musiałem się odezwać

 Wyglądał niebezpiecznie Ale żeby co kolwiek  stwierdzić musiałem się odezwać

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Witaj- spojrzałem na niego
-Miło Cię poznać Latinie. Chłopcy tacy jak Ty będą tutaj bardzo... potrzebni- powiedział. Każde jego słowo było trochę tajemnicze.
-Co Ty robisz Zack?-Nick i Sasha wypowiedzieli to w tym samym czasie.
- Rozmawiam- popatrzyli się na mnie jak by zobaczyli ducha
-Zack potrafi z nim gadać ble ble ble jest Latinem ble ble ble tyle razy to już mówiłem, że aż się odechciewa- powiedział Mikael
-Coo?! - znowu krzykneli w tym samym czasie i zaczęli zadawać pytania, a Oscar Diana i Mikael stali z tyłu
- Wiedziałam, że tak będzie
-Zawsze tak jest

-Nick teraz ty zawołał swojego- powiedziałem, aby trochę zmienić temat.
-No dobra- wyjął z kieszeni dziwny kwadratowy przedmiot i nacisnął na guzik. Wydało to dziwne charakterystyczne kliknięcie. Nagle jego cień zaczął się ruszać i z mroku wyłoniła się wielka łapa z pazurami. Cień zaczął się zmieniać w krztałt smoka. Oscar był przestraszony i cofał się do tyłu. Po paru sekundach obok Nicka stała już czarna bestia.

 Po paru sekundach obok Nicka stała już czarna bestia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nie wyglądała zbyt strasznie. Była wręcz miła.

Po godzinie wszyscy mieli już obok swoje smoki
-Musimy się zbierać bo powoli się ściemnia- Diana niechętnie to powiedziała, bo wszyscy świetnie się bawiliśmy.
-Tak szybko? Przecież dopiero tu przyszliśmy.
-Niestety nie wolno pałętać się w nocy po mieście
-Szkoda- powiedziałem- a możemy chociaż polecieć do sali a nie iść?
-Tego nikt wam nie zabroni
-Yeah!
Wszyscy weszli na swojego smoka i unieśliśmy się do góry w promieniach zachodzącego słońca.
____________________________________________________________________________
CZEŚĆ! To znowu ja. Macie tutaj świeżutki rozdział. Mam nadzieję, że się podobał. Wybaczcie za długą nieobecność, ale miałam ferie i byłam za granicą więc nie było czasu na pisanie. Jeśli macie jakieś pytania albo podejrzenia co do następnego rozdziału to piszcie w komentarzach. Pa!

Smocze DziedzictwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz