To miał być cykl miniaturek, ale nie wiem czy mi się uda, więc wstawiam jako jednego one-shota. Najwyżej później coś zmienię.
Nie jest to jakiś wybitny tekst, a raczej napisanie czegoś dla siebie. Po 4s jestem trochę (BARDZO, KURWA JAK MOGLI) załamana, pomimo tego, że to nie naprawdę. Że będzie 4e, że johnlock jest kanonem i będzie oficjalnie kanonem z wyznaniem. Tego jestem pewna. Po prostu... ile można czekać.
W rzeczywistości Pilota są już małżeństwem . Polecam ten odcinek, to pierwsza wersja Sherlocka. Naprawdę kocham. Stąd tytuł. Co prawda w Pilocie nie ma Mycrofta i końcówka wygląda inaczej, ale to bez znaczenia.
Miłego czytania.
Odpisz, zadzwoń zrób cokolwiek, ale wykorzystaj okazję, bo nie będzie ona wiecznie trwać. I zniknie, zanim się obejrzysz.
— Miałeś zamiar połknąć tabletkę.
— Oczywiście, że nie. Kupowałem czas. Wiedziałem, że się zjawisz.
— Nie wiedziałeś. Ryzykujesz życie, żeby udowodnić swoją inteligencję.
— Po co?
— Bo jesteś idiotą.
Sherlock się uśmiechnął. John Watson... może właśnie tego potrzebował, jego potrzebował. Byłego żołnierza, doktora, strzelca wyborowego, właściciela śmiesznych swetrów, człowieka o silnych zasadach moralnych. Po prostu Johna, który nie uciekł przed nim.
Sherlock nigdy nie przykłada większej wagi do snów, tym bardziej nie wierzył w ich proroczą moc. Ale poprzedniej nocy nie mógł zapomnieć. Nic konkretnego. Dużo wody, ciemnej zimnej wody, czerwony dywan, czarna koszula, łzy i słowa: Odpisz, zadzwoń zrób cokolwiek, ale wykorzystaj okazję, bo nie będzie ona wiecznie trwać. I zniknie, zanim się obejrzysz. Słowa te ciągle i ciągle wypływały na powierzchnię myśli Sherlocka. Brzmiały niepokojąco: jakby wypowiadał je John, ale nie ten sam. John zmieniony, zniszczony, załamany, zrezygnowany. Sherlock znał tego człowieka zaledwie jeden dzień, ale naprawdę nie chciał go takim widzieć.
Może za szybko odrzucił zaloty Johna, nawet jeśli doktor powiedział, że o nic go nie prosi... Może powinien spróbować.
— Obiad?
— Umieram z głodu.
— John...
— Tak? Możemy iść, gdzie chcesz.
— Na Baker Street jest fajna knajpka. Dobrą chińską knajpę poznasz po klamce, ale nie o tym chciałem porozmawiać.
— Więc o czym?
— Gdybyś chciał... — przerwał i zaczął raz jeszcze. — Poślubiłem swoją pracę, ale...
...wykorzystaj okazję, bo nie będzie ona wiecznie trwać. I zniknie, zanim się obejrzysz.
— ...ale wydaje mi się, że to otwarty związek. Znalazłoby się miejsce dla jeszcze kogoś. Ciebie. Jeśli chcesz.
— Och...
Nie wyglądał na złego. Nie wyglądał też całkiem dobrze. Zaskoczony, odwrócił wzrok i milczał przez dwadzieścia dwie sekundy. Gdy ponownie spojrzał na Sherlocka, detektyw dostrzegł w oczach mężczyzny ulgę. I nadzieję.
— Dobrze. Okej. Więc to randka?
— Jeśli nie masz nic przeciwko.
— Nie, nie mam. Ja... — odchrząknął — byłem zainteresowany, jestem zainteresowany. Ale mnie zbyłeś.
CZYTASZ
Potrzeby Transportu
Fiksi PenggemarOne-shoty z "Sherlocka". Zawsze johnlock (John Watson/Sherlock Holmes).