5

911 24 0
                                    

Nienawidziłam tej piosenki, ale z drugiej strony była aż nazbyt prawdziwa. Cały czas w mojej głowie. Powinnam rzucić wieżą kiedy tylko ją usłyszałam. Poprosiłam Bellę żeby wybrała piosenkę i oto mam. Miałam ochotę szczerze się roześmiać. Jednak teraz moje ciało poruszało się w rytm muzyki a moja adeptka odtwarzała każdy mój ruch. 

        Minął miesiąc odkąd widziałam się z Sergio. Przeżyłam drobny zawał serca kiedy zobaczyłam nasze stare zdjęcia w sieci. A ten podpis: "Z najzdolniejszą kobietą na ziemi. Gdziekolwiek jesteś pamiętamy <3" Nawet nie chcę sobie wyobrażać jak zareagowała na to Pilar. To mnie jeszcze nie zaskoczyło tak bardzo jak to jak wiele ludzie napisali komentarzy pod tym postem. Naprawdę pamiętali o mnie. Oczywiście mój zapał został szybko zgaszony poprzez czytanie dalszych komentarzy. Sztuczna dziwka. Zdrajczyni. Oszustka. Kłamca. To były te łagodne określenia. Reszta nie przechodziły mi przez myśl. 

      James przyjechał do mnie kilka dni po tym jak Ramos zamieścił kolejne moje zdjęcia. Chodził po pokoju podczas gdy ja siedziałam za biurkiem w studiu. 

- Wszystko zniszczy. Tak długo to wszystko ukrywaliśmy.

- Może to lepiej. Tak dawno nie widziałam domu. Nie byłam na grobie matki - weszłam mu w słowo. 

       Zatrzymał się nagle i spojrzał na mnie zszokowany. 

- Chcesz to zakończyć?

- Nie wiem - przyznałam szczerze. - Jeśli przyznam się, że ja to ja moje życie się skończy. Nie będę mogła już nic zrobić. Znów wróci to wszystko. Teraz przynajmniej w oczach świata nie istnieje. Nadal tańczę a nikt o tym nie wie. 

- Widzę tęsknotę w twoich oczach - powiedział obserwując mnie. 

- To było całe moje życie Jam. Od szóstego roku życia było całym moim światem. To jedyne co dawało mi poczucie, że jest przy mnie - szepnęłam drżącym głosem. 

        Zacisnęłam oczy a z moich oczu popłynęły łzy. W ostatnim czasie robiłam to częściej niżbym tego chciała. Rodriguez westchnął widząc moje łzy. Podszedł do mnie i otoczył ramionami. 

- Przepraszam. Ja po prostu nie chcę żebyś znowu cierpiała. 

          Ja też nie chcę tego James. Życie jednak robi wszystko żebym cierpiała. Xander nie komentował tego co się dzieje. Przyjmował to ze zwyczajową dla siebie ciszą i spokojem. Zupełnie jak moja matka. Zatrzymałam się na środku parkietu oddychając szybko. To było za wiele. Skinęłam Belli. Spisała się. 

          Rozległy się oklaski. Uniosłam wzrok. W drzwiach stał ten Katalończyk. Xander rzucił mi zdziwione spojrzenie. Chłopak wydawał się nie zrażony nożami, które ciskał w niego spojrzeniem Francuz. 

- Tancerka. Mogłem to przewidzieć - rzucił. 

- Macie przerwę - oświadczyłam wpatrzona w chłopaka. Xander zamknął drzwi za moimi uczniami i gdyby nie prośba w moich oczach rzuciłby się na niego. Skrzyżowałam ramiona na piersi.  - Czego chcesz?

        Spojrzał na mojego przyjaciela. 

- Po co rottweiler skoro ma się kogoś takiego? - wskazał na Girac'a.

- Jeśli chcesz dożyć kolejnego meczu radzę go nie drażnić - poradziłam. - Jak mnie znalazłeś?

- Śledziłem cię - przyznał. Uniosłam brew. - Od kilku miesięcy widziałem jak codziennie wsiadałaś do autobusu. Dzisiaj zwyczajnie za tobą pojechałem Thalio Ripoll. 

- Dowiedziałeś się jeszcze czegoś ciekawego? - burknął mój przyjaciel. 

- Podobno jesteś kuzynką Rodriguez'a, ale według mnie to mało prawdopodobne - odpowiedział. 

- Nie interesuje mnie co sądzisz o moich rodzinnych koneksjach. Jestem za to bardzo ciekawa czego ode mnie chcesz? 

- Niczego szczególnego - zapewnił. - Chcę tylko dowiedzieć się czegoś więcej o tobie.

- Wiesz więcej niż większość świata. Czego chcesz więcej?

- Spodziewałem się takiej odpowiedzi. Kiedy zmienisz zdanie to dla ciebie - oznajmił i wyciągnął z kieszeni jakąś kartkę, którą pchnął po ziemi. - Do zobaczenia wkrótce Thalio. 

           Tak jak niespodziewanie się pojawił tak i zniknął. Kucnęłam i wzięłam do ręki kartkę. Nie przestawiliśmy się sobie. Jestem Neymar. Kiedy zmienisz zdanie albo po prostu będziesz chciała się zabawić jestem do twojej dyspozycji. Katalończyk. Uśmiechnęłam się lekko. No raczej nie. Zgniotłam kartkę i rzuciłam w kąt sali. Xander spojrzał na mnie zdziwiony. Wzruszyłam ramionami. 

- Mówiłam ci, że jest dziwny. Jeszcze się przejedzie na swojej pozycji, zobaczysz - odparłam. 

- Ja nic nie mówię - bronił się i otworzył drzwi. - Jak sprawy zajdą za daleko wiesz gdzie mnie szukać, Lya.

        Zrobił to celowo. Na szczęście nikt go nie usłyszał. Tylko James używał mojego imienia, ale tylko wtedy kiedy nikt nas na pewno nie słyszał. Xavi zrobił to jednak umyślnie. Zmarszczyłam brwi i nie odpowiedziałam na to. Chyba wszyscy jesteśmy zmęczeni. 

~~*~~

Wpatrywałem się w wejście do jej studia tańca. Wyglądała na zupełnie nie poruszoną moim pojawieniem. Była jakaś inna. Beznamiętna. W końcu ją zobaczyłem jak wychodzi. Widocznie skończyła zajęcia wcześniej. Naciągnęła kaptur na głowę chroniąc się przed deszczem. Nie wiem czemu, ale uruchomiłem silnik i ruszyłem za nią.
         Nie mogłem przez nią normalnie myśleć. Przez te dwa miesiące całkowicie zawładnęła moją głową. Fascynowała mnie, jej zachowanie, ta jej aura tajemniczości. Nie wyróżniała się niczym na tle innych dziewczyn, z którymi się spotykałem a jednak coś pchało mnie w jej stronę. Chciała skręcić w uliczkę kiedy na jej drodze stanęło dwóch zakapturzonych facetów. Cofnęła się i chciała odejść, ale wtedy jeden z nich złapał ją za rękę i wepchnął w uliczkę. W mojej głowie pojawiły się najgorsze obrazy jakie kiedykolwiek widziałem. Zatrzymałem samochód i pobiegłem w ich kierunku.
        Woda rozbryzgiwała się z każdym moim krokiem kiedy biegłem w stronę przytłumionych krzyków. Nie myślałem kiedy owinąłem rękę wokół szyi jednego z nich i odciąłem mu dostęp do tlenu. Drugi odwrócił się kiedy usłyszał jak ciało jego kolegi upada głucho na ziemię. W moich żyłach płynęła czysta adrenalina kiedy moja pięść zderzyła się ze szczęką tego drugiego. Poczułem krew na ręce i twarzy. Nie zrobiło to na mnie wrażenia. Za wiele razy ją widziałem i przede wszystkim czułem.
- Jeśli ktokolwiek ją dotknie zabiję cię nieważne gdzie będziesz - warknąłem kucając przy powalonym mężczyźnie. Spojrzałem w stronę dziewczyny. Deszcz przemoczył ją całkowicie a rozerwana bluzka mówiła więcej o zamiarach tych dwóch niż chciałbym wiedzieć. Drżała kiedy wyciągnąłem w stronę rękę. Spojrzała na mnie przerażona a w jej pięknych, czarnych oczach widziałem tylko strach. Wiedziałem, że nie tylko deszcz płynął strugami po jej policzkach. Ujęła moją rękę i niepewnie wstała. Zaimponowała mi. Mimo jej szczerych chęci zrobienie dwóch kroków okazało się zbyt trudne. Zemdlała. Wziąłem ją na ręce i przyciągnąłem do piersi. - Jesteś bezpieczna. Obiecuję, że nikt cię nie dotknie. Obiecuję Thalío - powtórzyłem składając przysięgę, którą chciałem dotrzymać bardziej niż wszystkiego do tej pory w moim życiu.

Inevitable | Neymar JrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz