24

344 14 1
                                    

- Thalía...- zaczął zdenerwowany Xavi idąc krok krok za mną rozglądając się nerwowo. Nie był w tym osamotniony. Sama co i raz poprawiałam czapkę z daszkiem i okulary przeciwsłoneczne. Minął kogoś z obsługi i zbliżył się do mnie obejmując ramieniem. - Miałem cię pilnować a to mi się w ogóle nie podoba - orzekł.
            To nie była moja wina. Jutro wielka premiera sztuki Xavi'ego, a ja chciałam przyjechać dzień wcześniej. Akurat składało się, że Atletico grało z Blaugraną, a ja zostałam zaproszona przez napastnika Rojiblancos i nie miałam zamiaru odmawiać. Xavi oczywiście jako mój cień dostał takie samo zaproszenie i podążał za mną krok w krok chcąc mieć mnie cały czas na oku.
          Mimo iż irytował mnie tym zachowaniem byłam mu wdzięczna, że był tu ze mną. Camp Nou nadal napawało mnie strachem i niepokojem. Budziło wiele wspomnieć. Tych dobrych i, niestety, tych złych również. Miałam świadomość, że gdzieś w tych murach jest moja starsza siostra, były narzeczony i dawna rodzina. Przytuliłam się do przyjaciela szłam przed siebie na nasze miejsca. Kiedy już mieliśmy skręcić do odpowiedniego pomieszczenia zderzyliśmy się z kimś. Uniosłam wzrok. Będą z tego kłopoty.

~~*~~

- Jutro idziemy na tą sztukę. Muszę z nią porozmawiać - oświadczył Neymar zakładając koszulkę.
- Czekaj, bo się pogubiłem - wciął się Marc. Wskazał na Brazylijczyka i Leo. - Poznaliście siostrę Rodriguez'a, on się w niej zakochał, dowiedzieliście się, że ją bije i teraz chcecie ją porwać? - upewnił się.
- W dużym skrócie - przytaknął Ney.
- Boże z kim ja się zadaje - westchnął Bartra zakładając koszulkę.

         Thalia z uśmiechem obserwowała trening blondyna. Xavi patrzył na nią zaskoczony. Nie pamiętał kiedy jego przyjaciółka tak na kogoś patrzyła. Wtedy na murawę wybiegł drugi zespół i jej wzrok się zmienił. Jednak pamiętał.
- Muszę...pójdę do Anto - wydusiła z siebie, ale jej wzrok nadal był wlepiony w byłego narzeczonego.
          Podniosła się ze swojego miejsca i ruszyła do wyjścia. Xavi niewiele myśląc pobiegł za nią. Przeciskał się między ludźmi starając się nie stracić z oczu czarnych włosów swojej przyjaciółki. Ona jednak kompletnie zapomniała, że przyszła tu z przyjacielem. Poruszała się po stadionie praktycznie z zamkniętymi oczami. Niespodziewanie urwała się od tłumu i skręciła w korytarz nieuczęszczany przez wiele osób. Pchnęła drzwi łazienki. Podeszła do umywalki i wparła o nią ręce oddychając ciężko.
- Na pewno chcesz jechać sama? - spytał po raz kolejny James kiedy zapinała swoją torbę.
- Tak, dawno już się nie widziałam z Xavi'm. Odbierze mnie z lotniska i spędzimy cały dzień razem - odparła uśmiechając się do brata.
           Brunet westchnął. Spojrzał w poszukiwaniu pomocy na Sergio i Isco, którzy siedzieli na łóżku dziewczyny. Oni pod wpływem spojrzenia Kolumbijki unieśli ręce w geście kapitulacji.
- Thalia, zrozum, martwię się o ciebie.
- Nie musicie, naprawdę - zapewniła spoglądając na całą trójkę. Założyła torbę na ramię. - To co? Odwiezie mnie ktoś na lotnisko?
          Jednocześnie zerwali się ze swoich miejsc sięgając do kieszeni spodni po kluczyki swoich samochodów. Brunetka parsknęła śmiechem. Jej brat i Sergio ruszyli przodem a ona została z Isco. Nie spieszyli się. W końcu Hiszpan zatrzymał dziewczynę.
- Nie wiem co tam się wydarzyło, chociaż tamta dwójka wie - zaczął. Oblizał wargi i kontynuował. - Cokolwiek to nie było możesz na mnie liczyć.
       Ścisnęła jego dłoń w cichym podziękowaniu i uśmiechnęła się lekko. W tym momencie żałowała, że nie ma ani jego ani Sergio czy jej brata przy niej. Zabiliby ją gdyby wiedzieli, że tu przyszła, ale z nimi nie czułaby się taka przytłoczona. Wzięła głęboki oddech i spojrzała na siebie w lustrze. Nie była sama.
- Thalia? - nie dowierzała Antonella. Spanikowana brunetka odwróciła się od lustra i przysunęła się w stronę drzwi. - Czekaj, proszę. Chcę tylko porozmawiać.
- Muszę iść - mruknęła.
        Argentynka jednak nie miała zamiaru tak szybko się poddawać. Pamiętała kiedy znalazła ją przestraszoną w łóżku Neymar'a. Wtedy potrzebowała pomocy. Teraz było podobnie. Zagrodziła jej drogę i spojrzała w oczy dziewczynie.
- Boisz się? Słuchaj jeśli dzieje ci się krzywda nie musisz się bać - powiedziała delikatnie i dotknęła jej ramienia.
          Kolumbijka zmarszczyła brwi i zepchnęła dłoń dziewczyny.
- Jaka krzywda?
- Słyszałam, że James...- zaczęła.
- Powiedz Neymar'owi, że będę na niego czekać w kaplicy po meczu - powiedziała Ripoll. Antonella niepewnie skinęła głową. Thalia przeklinając pod nosem opuściła łazienkę. - Tu jestem - zwróciła się do Xavier'a, który kręcił się po korytarzu.
- Wyglądasz jakbyś chciała kogoś zabić - stwierdził przyglądając się przyjaciółce.
- Taki jest plan - szepnęła.
          Była wściekła na to, że Neymar rozpowiadał takie rzeczy i to jeszcze w Barcelonie. Miała nadzieję, że ludzie w to nie uwierzą, bo ta dwójka zawsze była swoimi wrogami. Klubowymi, w drużynie narodowej, ale też w życiu codziennym. To było normalne, że na siebie napuszczali ludzi. Przynajmniej miała nadzieję, że ludzie tak to odbiorą. Niestety musiała przyznać, że nadzieja była jedynym co jej pozostało ostatnimi czasy.

- Zwolnij! Przecież nie ucieknie! - krzyczał za nim Leo.
        Neymar jednak go nie słuchał. Przeciskał się między ludźmi przepraszając i biegł dalej. Była tu i czekała na niego. To była dla niego idealna okazja żeby ją stamtąd zabrać. Był gotów zrobić wszystko. Drzwi kaplicy były uchylone. Jego serce zaczęło bić szybciej kiedy dotknął klamki. Nim jednak ją zobaczył usłyszał jej głos.
- Nie jestem dzieckiem...Po prostu rozładował mi się telefon....Jasne, jutro...Też cię kocham braciszku.
        To ostatnie zdanie zadziałało na niego jak zimny prysznic. Wszedł z Leo do kaplicy. Thalía odwróciła się do nich oddając telefon Xander'owi, który uważnie obserwował piłkarzy.
- Widzę, że przyszłaś z obstawą - odezwał się w końcu Brazylijczyk.
- Ty tak samo - odparła spokojnie i skinęła głową Leo. Skrzyżowała ramiona na piersi przyglądając mu się. - Ja nie biję ludzi a Xav zrobi to z przyjemnością.
- O czym tu mówisz?
- Rozpowiadasz wszystkim, że mój brat mnie bije. Do końca cię popierdzielilo? - nie wytrzymała. Dosłownie kipiała złością. - Jak mogłeś coś takiego zrobić?
           Podszedł do niej bliżej. Kiedy był na odległość jakiegoś metra Girac stanął między nimi przypominając o sobie. Gorzej niż stróżujący pies, pomyślał. Tancerz czy nie, ale był równie umięśniony co piłkarz i przede wszystkim górował nad nim o głowę. W każdej chwili gotowy interweniować.
- Spójrz mi w oczy i powiedz, że to nieprawda - powiedział poważnie.  Odwróciła wzrok. Gdyby spojrzała mu w oczy widziałby to od razu. Wolała jednak milczeć. - Thalía, ja chyba...
- Nie kończ - przerwała mu. - To był błąd, zapomnij o mnie.
            Nie zatrzymywał jej kiedy opuściła kaplicę z przyjacielem. Nie mógł. Nie potrafił jednak zwalczyć uczucia w sercu, które budziło się za każdym razem kiedy myślał o dziewczynie. To nie było normalne. Mimo to nieuniknione.

Ciąg dalszy nastąpi...

Inevitable | Neymar JrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz