3

62 7 5
                                    

Nowy dom znajdował się przy jednej z głównych ulic Londynu. Był naprawdę piękny.

Z zewnątrz wyglądał jak taki mały zamek. Ogród był duży i po prostu wspaniały – oczko wodne, ławka, drzewka, kwiaty i idealnie przycięta trawa.
Weszliśmy przez furtkę, a następnie tata otworzył drzwi do domu. W środku był już cały urządzony. Przeważały ciepłe barwy, które dodały przytulności pomieszczeniom. W jadalni stał ogromny stół oraz był coś, o czym zawsze marzyłam – kominek.

Zostawiłyśmy z Melody walizki i wbiegłyśmy na górę.

-Melody, twój pokój jest na prawo, a pokój Chloe na lewo od schodów – krzyknęła z dołu mama.

Gdy weszłam, nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
Był praktycznie cały biały, czyli taki, jaki zawsze chciałam. Miał również ogromny regał wypełniony książkami oraz fotel, na którym jak usiadłam, to już zejść z niego nie mogłam.

Była piętnasta, ale ja byłam tak wyczerpana, że poszłam spać.
__________________________
Obudziłam się o piątej i leżałam tak na łóżku myśląc o tym wszystkim. Chłopak poznany w samolocie był pierwszą osobą od dłuższego czasu, która wymieniła ze mną więcej niż trzy zdania. To całkiem przykre.

W końcu zsunęłam się z łóżka, ubrałam w pierwsze lepsze ubrania i rozejrzałam się po pokoju. Był po prostu śliczny; nie mogłam przestać się uśmiechać. W końcu, nie mając co robić, zeszłam na dół do jadalni, w której była już mama.

-Wcześnie wstałaś - powiedziała z uśmiechem - Jak ci się tu podoba?

-Dom jest śliczny, ale nie znam miasta. Jesteśmy przecież pierwszy raz akurat w Londynie... Mogę iść się przejść po mieście jeszcze przed śniadaniem?

-Pójdziemy razem. Tata i Melody pewnie będą jeszcze spać przez pięć godzin - powiedziała z uśmiechem, a ja odwzajemniłam go.

Wyszłyśmy z domu i pomimo wczesnej godziny, na ulicach było trochę ludzi i już widziałam charakterystyczne, czerwone autobusy.

-Co chcesz porobić, co?

-Po prostu się przejść.

-Może zobaczymy, czy są tu jakieś ciekawe sklepy?

Mama namawia mnie ciągle na chodzenie po galeriach i spotykanie się ze znajomymi, bo uważa, że wszystkie dziewczyny w tym wieku powinny właśnie tak spędzać wolny czas. Jak Melody. Może i tak znaczna większość spędza czas, ale nie ja. Ja nie chcę, a mama tego nie umie zrozumieć.

-Pójdziesz może do sklepu z ubraniami, a ja do księgarni, są tuż koło siebie - zaproponowałam, a podekscytowana mama kiwnęła głową.

Weszłam do sklepu, który wyglądał jak z jakiegoś fantastycznego filmu. Był to dość mały sklepik, w którym dosłownie wszędzie były książki i trzeba było naprawdę uważać, żeby nie przewrócić żadnego z wysokich stosów z nich. Natomiast od podłogi do sufitu rozciągały się wielkie regały pełne książek, w większości najpewniej starych.

-Czyli jednak się spotkaliśmy i to szybciej niż bym się spodziewał - usłyszałam zza pleców znajomy głos.

-Tyler?? Ehm... cześć - powiedziałam (żenująco, jak zawsze) i odwróciłam się do tyłu niezdarnie wywracając stos książek i upadając w niego.

Normalnie to ja czasem w siebie nie wierzę.

Wstałam szybko nie robiąc z siebie większego pośmiewiska i moja Wakacyjna Lista wypadła mi z kieszeni bluzy.

-Rany - powiedziałam schylając się po nią, ale Tyler mnie wyprzedził i mi ją podał.

-Co to? - spytał.

-A taka lista rzeczy, które chciałabym zrobić w te wakacje, ale nie zrobię.

-Czemu tak mówisz?

-Co roku takie robię, co roku wpisuję te same rzeczy i co roku nic z tego nie robię.

-A co masz na tej liście? - spytał, a ja mu ją podałam - polepszyć kontakt z siostrą, odzyskać kontakt z Jacobem, odkryć swoją pasję, mieć jakichkolwiek znajomych... brzmi jak lista totalnej desperatki.

-Dzięki.

-Na pewno nie jest tak źle.

-Jest.

-Kto to Jacob?

-Chłopak, którego od dwóch i pół roku nie widziałam, odciął się zupełnie, a mimo to uważam go za najlepszego przyjaciela - minęła chwila niezręcznej ciszy - A ty jakie masz plany na wakacje?

-Lubię spontaniczność, ale na pewno próby z zespołem i poznanie nowych ludzi - powiedział, a ja kiwnęłam głową -Wiesz co, pomogę ci spełnić te punkty z listy i może nawet coś do niej dopiszemy.

-Dla ciebie wszystko jest takie proste... mieszkasz gdzieś tu niedaleko?

-Jakieś dwie ulice dalej, a ty?

-Też - powiedziałam, a chłopak spojrzał na zegarek.

-Może spotkamy się tu w księgarni za trzy dni o dziesiątej? Muszę iść już na próbę.

-W porządku. Będzie wtedy pierwszy lipiec, czyli moje urodziny, ale myślę, że  o tej dziesiątej będę miała czas. Miło było cię znów zobaczyć - już przestałam zwracać uwagę na te moje żałosne teksty.

Tyler wyszedł ze sklepu, a ja stałam patrząc pustym wzorkiem na drzwi. Czułam się szczęśliwa, mimo że nie ukazywałam tego na zewnątrz. Nie sądziłam, że tak szybko go spotkam. Nie sądziłam, że w ogóle go spotkam, choć bardzo w to wierzyłam. Obiecał pomóc mi spełnić te punkty z listy, co było całkiem słodkie.

Stałam jakby nieobecna w księgarni przez jakieś piętnaście minut, a potem czterdzieści czekałam na mamę przeglądając książki. W końcu mama wyszła ze sklepu z wielkimi siatkami -jak zawsze- i poszłyśmy z powrotem do domu.
__________________________
-Za godzinę przyjdą do nas nasi nowi sąsiedzi - oznajmiła nam przy obiedzie mama.

-Kto to? - spytała zaciekawiona Melody.

-Szczerze mówiąc to nie mam pojęcia. Rozmawiałam tylko z ich kamerdynerem.

-Fajnie, że zapraszasz osoby, których nigdy nawet nie widziałaś do naszego domu - powiedziała, a mama znacząco na nią spojrzała.

-Podobno mają syna w waszym wieku.

Gdy mama to powiedziała pomyślałam, że mogłaby być to rodzina przyjaciół Tylera. Powiedział przecież, że mieszka dwie ulice dalej od księgarni, więc to mógłby być on. Uśmiechnęłam się sama do siebie niezbyt to kontrolując, a siostra spojrzała na mnie, jak na stukniętą.

Nagle usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi i poderwałam się.

-Już są?? - spytał zdziwiony tata, a mama podbiegła otworzyć drzwi.

-Hej - powiedział chłopak, który wszedł przez nie do środka.

To Jacob.

Inne obliczaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz