Rozdział 15

3.1K 268 89
                                    

Patrzyłem się na niego i nie dowierzałem w jego słowa. Mieszkać razem z nim? Codziennie budzić się obok jego twarzy, kłaść się spać z wymruczanym ,,dobranoc'', jeść razem śniadania, a potem lenić się na kanapie. To brzmiało jak bardzo dobra bajka. Jednak ja nie chciałem być na jego utrzymaniu, a niby jak mu się oddźwięczę?

- Louis...ja bym chciał, ale nie chce być na twoim garnuszku.

Spuściłem swoją głowę w dół i zacząłem bawić się swoimi palcami. Nie chciałem być czyimś problemem, tu nawet nie chodzi o to, że za szybko. Bo kochałem Louis'a całym swoim sercem i dzielenie z nim dnia i nocy, to najpiękniejsze co może być. Jednak będę czuć się źle, przez to, że szatyn za wszystko płaci, a ja tylko siedzę na tyłku i nic nie robię.

- Hazz, kochanie. Rolą Alf jest rozpieszczanie swoich Omeg, z czasem znajdziesz jakąś pracę. Proszę, nie chce żebyś żył w biedzie, kiedy ja mogę zapewnić Ci wszystko co najlepsze. Kocham Cię Harreh, może to tylko jeden tydzień, od kiedy mogę nazywać Cię swoim, ale jednak znaczysz dla mnie wszystko.

Niepewnie podniosłem swój wzrok i spojrzałem w te piękne niebieskie tęczówki, w których była czysta miłość i oddanie. Wtedy po prostu wpadłem w jego ramiona i wsadziłem swoją głowę w jego szyję. Wdychałem jego zapach i odprężałem się powoli. Louis głaskał moje plecy, a ja cichutko warczałem.

- Mogę Ci dać pracę w jeden z moich kawiarni. Ale zamieszkaj ze mną.

Jego głos był cichy, to nawet nie był szept. Staliśmy na środku sypialni, przytuleni i potrzebujący swojej obecności. Nigdy nie zdawałbym sobie sprawy, że będę potrzebować kogoś tak bardzo jak Louis'a

- Dobrze Lou.

Szepnąłem do jego ucha i pocałowałem jego obojczyk. Szatyn wtedy złapał mnie w tali i tak niedługo później siedzieliśmy na łóżku nie winie się całując. Czułe słówka padały w między czasie naszych pocałunków.

- Jestem takim pieprzonym szczęściarzem mając Ciebie Hazz.

Zaśmiałem się i zarumieniłem na jego słowa. Czułem się jak w bajce, mam swojego księcia, a jestem jego księżniczką. Nasze życie było bajkowe na swój sposób, nie mieszkaliśmy co prawda w wielkim pałacu i nie nosiliśmy tych strojów. Ale przecież to wszystko jest otoczką, liczy się miłość. A u nas jej nie brakuje. My byliśmy swoją wersją, przecież nie istnieją dwie takie same bajki.

- Kocham Cię Louis.

Uśmiechnąłem się według mnie uroczo i nachyliłem się, żeby po raz setny tego dnia pocałować te wąskie wargi.

- Jutro pojedziemy po twoje rzeczy.

Kiwnąłem głową przez co moje loczki podskoczyły. Louis uśmiechnął się szeroko, ale nagle głośno warknął, a ja poczułem te charakterystyczny ból.

- Kurwa Harry.

Heeej, przychodzę do was z nowym rozdziałem, który mam nadzieje, że się podoba xx

Już w następnym będzie coś ciekawego, więc bądźcie aktywni, to rozdział szybciej się pojawi.

Do zobaczenia kochani xx


Rose Boy - Larry FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz