Pod koniec lekcji, gdy już zbierałam się do domu podeszła do mnie moja wychowawczyni. No pięknie, nawet ona nie da mi spokoju. Zaraz mnie coś trafi. Uśmiechnęłam się jednak i przywitałam nauczycielkę.
- Dzień dobry Lilly - zaczęła
- Dzień dobry Pani Watson, chciałam tylko powiedzieć, że jeżeli chodzi o tą sytuację to... - próbowałam się jakoś wybronić
- Nie, nie dziecko, nie martw się. Wiesz, to pierwsza taka sytuacja i widzę że jesteś jakaś nieobecna. Porozmawialam z Panią Clark i ustaliłyśmy, że zanim poruszymy ten temat z twoimi rodzicami porozmawiasz z psychologiem. - Powiedziała z przyjaznym uśmiechem.
Mimo, że nie byłam do tego nastawiona przyjaźnie to cieszyłam się, że ojczym psychol o niczym się nie dowie. A nie dowie, bo na to nie pozwole. Teraz jakoś to obeszło, ale zawsze może się powtórzyć, a ja tego nie zostawię. Po za tym ten psycholog. Może być niewiadomo jaki, ale ja nie zamierzam się przed nim otwierać. Nie zrobię tego. I tak nie chce mi pomóc. To jego praca i robi to tylko z obowiązku. Jednak spróbuję jakoś to przetrwać i może z tego wybrne.- No dobrze, bardzo dziękuję, że nie powiadomi pani mojej mamy i ojczyma. A ten psycholog... Kiedy mam mieć z nim spotkanie? - zapytałam nieśmiało
- Emm, tak psycholog, podobno ma być niedługo, pojutrze zaczyna pracę.
- Rozumiem, to... Do widzenia- powiedziałam, bo nie miałam już więcej pytań i chciałam już wyjść w końcu ze szkoły- Dobrze w takim razie do widzenia i pamiętaj. Jakbyś miała jakiś problem to zawsze możesz zwrócić się z tym do nas. Do widzenia - uśmiechnęłam się lekko i wyszłam.
Typowe.
Nauczyciele zawsze tak mówią. To formułka, którą powtarzają , żeby nie wyjść na bezuczuciowych nauczycieli. Tylko naiwni w to uwierzą. A tak naprawdę mi nie mogą pomóc. Jak nic nie zrobią, będzie tak samo. Zrobią, pójdę do domu dziecka. Na rok, ale pójdę. Kto wie może będzie mi tam lepiej, ale nie chce się przekonywać.Byłam już obok sklepu, gdy poczułam jak na kogoś wpadam. Szybko przeprosiłam i podniosłam głowę. Stał nade mną wyższy o głowę blondyn. Miał włosy postawione do góry i nieziemskie, głębokie, niebieskie oczy. Uśmiechał się do mnie, a ja przez chwilę stałam nic nie mówiąc. Po chwili otrząsneła mnie myśl, że może mnie uznać za wariatke, a poza tym mam chłopaka. Który mnie kocha. A ja jego. Chyba.
- Nic się nie stało, to ja przepraszam. Po za tym może to przeznaczenie? - zaśmiał się. Widocznie powinnam już odejść, ale nie mogłam. On jakoś mnie przy sobie zatrzymywał. Nie wiem jak, ale robił to i udawało mu się.
- Uh bez przesady, wiesz muszę iść - powiedziałam speszona i odwróciłam sie
- Spokojnie, zaczekaj. Jestem Niall i może zostawisz mi swój numer... - powiedział czekajac aż powiem mu swoje imię, co zrozumiałam dopiero po chwili. Pozdrawiam mój zajebiście szybki zapłon.
- Lilly i... Mam chlopaka
- hahah okej, ale numer to chyba nic strasznego, nie daj się prosić - powiedział z uśmiechem. No dobra, czyli nie da mi spokoju. Okej, jest przystojny, ale no kurde. Mam chłopaka do cholery czy to mu nie wystarczy??
- Uhh dobra. Masz - Wzięłam od niego telefon i wpisałam po kolei cyferki. Odebrał mi swoją własność z uśmieszkiem.
- Do zobaczenia kochanie - powiedział i mrugnął do mnie.
Stałam tak przez chwilę do póki nie zniknął za zakrętem i zastanawiałam się czemu on był do cholery taki pewny siebie? Jednak jego oczy i uśmiech i wszystko uh stop!
Lilly masz chłopaka, Lilly masz chłopaka, Lilly masz chłopaka...Weszłam do domu i ledwo otworzyłam drzwi
do pokoju i usłyszałam dzwonek telefonu. Byłam sama w domu więc usiadłam spokojnie w salonie i odebrałam nawet nie patrząc kto dzwoni. Przyznam, że miałam nadzieję usłyszeć tajemniczego blondyna...-Tak? - zaczęłam
- Hej skarbie - usłyszałam po drugiej stronie
- Mike, hej- odpowiedziałam mniej entuzjastycznie
- Spotkajmy się, musimy pogadać - jego to zmienił się na poważny i trochę mnie to zmartwiło, nie powiem.
- Emm no okej, tam gdzie zawsze? - zapytalam
- tak za 15 minut - nie czekając na moją odpowiedź rozłączył się. Rozmyślając nad tym o co mogło chodzić Mike'owi poszłam na miejsce spotkania. Martwił mnie blondyn, nie opuszczający mojej głowy. Mam nadzieję, że to minie... Coś czuję, że choć jest wieczór, jeszcze dużo rzeczy zdąży się posypać, włączając mnie samą...
**********
Hah i mamy drugi rozdział. Już pojawił się Niall, ale tylko w części. Niedługo będzie go więcej :)))Pati_142
CZYTASZ
I need my psychologist... | n.h
Teen Fiction- Przestań, nie można tak - Obchodzi cię to? Wiesz, że mi zależy i nie odpuszczę - Jak ktoś się dowie będziemy mieli kłopoty, TY też na tym ucierpisz. Zrujnuje ci przyszłość. Chcesz tak ryzykować!? - Dla ciebie warto