Miałem Nadzieję, Że Przyjdziesz

69 2 0
                                    

Obudził mnie dźwięk budzika. Nie chętnie podniosłam się z mojego łóżka,  w którym naprawdę chciałam zostać, jednak w końcu wstałam i od razu skierowałam się do łazienki.  Wykonałam poranne czynności włączając w to wyprostowanie moich włosów.  Ubrałam się w czarne rurki i fioletowy,  dopasowany podkoszulek.  Na koniec zarzuciłam szarą bluzę. Spojrzałam na telefon i pierwsze co rzuciło mi się w oczy,  to data. Dziś miałam spotkać się z psychologiem. Martwiłam się, że przez to jeszcze bardziej się wkopie.  Ten tyran mi tego nie daruje. Moje myśli odciagnęło jednak jedno nie odebrane połączenie.  To moja przyjaciółka,  która wyjechała do Nowego Jorku. Już chciałam do niej oddzwonić,  jednak zobaczyłam,  że niedługo zaczynam lekcje i odstawiłam to na później. Chwyciłam torbę i zeszłam do kuchni.  Gdy z chodziłam po schodach poczułam,  że ktoś wciąga mnie do pokoju.  Miałam krzyknąć,  ale zasłoniono mi usta,  tak że nie mogłam wydobyć żadnego dźwięku.

- Posłuchaj mnie gówniaro, -  zaczął szeptem facet mojej matki- mam nadzieję,  że pamiętasz co ci wczoraj mówiłem.  Masz się zamknąć,  a jeśli spróbujesz mnie wykopać,  to obiecuję Ci,  że twoja matka przekona się na własnej skórze jak cierpisz. -  wysyczał w moją stronę

- Ttta tak,  rozumiem -  powiedziałam jąkając się.  On nie może skrzywdzić mamy,  nie,  nie,  nie...

- Ciszej idiotko,  chyba nie chcesz,  żeby twoja mamusia cię usłyszała -  powiedział drwiąco

- Nnnnie,  przepraszam

- No,  czyli się rozumiemy,  a teraz spadaj do tej szkoły.  To, że dziś nad sobą panuje,  to tylko żeby nic nie podejrzewali,  ale jak następnym razem mnie wkurzysz to możesz potrzebować lekarza więc uważaj sobie -  dokończył popychając mnie w stronę kuchni.

Zdenerwowana i przestraszona zrezygnowałam ze śniadania i skierowałam się od razu do drzwi.  Ubrałam letnią parke i trampki,  po czy wyminęłam zdezorientowaną rodzicielkę moim pośpiechem.

                ---------------------------

Wbiegłam spóźniona do klasy przyciągając tym samym zaciekawione spojrzenia uczniów.

- Dzień dobry Panie Brown,  przepraszam za spóźnienie -  wysapałam

- Dobrze,  siadaj -  odpowiedział nawet nie obdarzając mnie swoim spojrzeniem,  zbyt zajęty zapisywaniem równań.
Usiadłam w ławce i wyciągłam potrzebne książki.  Nagle otworzyły się drzwi do klasy i w progu pojawiła się niska dziewczyna. Miała blond włosy do ramion,  zielone oczy i wyraziste rysy twarzy.  Jej wzrok skierował się na mnie,  a potem na  matematyka,  który odwrócił się w stronę nowo przybyłej.

- O,  to ty jesteś tą nową uczennicą.  Dzieciaki,  poznajcie...

- Emme.  Nazywam się Emma -  dokończyła

- Dobrze,  a teraz usiądź gdzieś. Zmarnowaliśmy już 5 minut lekcji -  zakończył Pan Brown wracając do działań. Dziewczyna już nic nie mówiąc jedynie przywracając oczami na lekceważącego nauczyciela rozejrzała się po klasie.  Po chwili jej wzrok znowu zatrzymał się na mnie.  Podeszła do mojej ławki i zapytała przyjaźnie,  czy mogłaby że mną usiąść.

- Umm,  tak pewnie,  siadaj -  odpowiedziałam.

- Emma -  wyciągnęła w moją stronę dłoń

- Lilly -  uscisnęłam jej rękę z uśmiechem

- Wiesz w sumie,  to nikogo tu nie znam i... -  powiedziała

- Okej,  myślę, że możemy trzymać się we dwie -  odparłam przyjaźnie w stronę blondynki. I tak przegadałysmy  całą lekcje. Dowiedziałam się,  że mieszka z tatą i kocha siatkówkę na której zajęcia uczęszcza dwa razy w tygodniu.  Gdy to usłyszałam zazdrościłam jej.  Ona mogła robić to co lubi. Ja nie i to wszystko przez tego potwora zwanego moim ojczymem...

I need my psychologist... | n.h Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz