Faith

1.6K 122 50
                                    

Nowa projektantka była śliczną dziewczyną. Jej krótkie blond włosy układały się w łagodne fale, które poskramiała opaską, by nie przesłaniały zielonych oczu. Nosiła plisowane spódnice za kolano i koszule ze sztywnymi kołnierzami. Nigdy nie nosiła innych butów, jak tylko na obcasie. Pachniała słodko jak domowe wypieki, które często przynosiła do biura i którymi częstowała wszystkich wokół.

Ideał kobiecości.

Arthur nie zdziwił się więc, gdy jego przyjaciel z działu ze zwykłym sobie uwodzicielskim uśmiechem jako pierwszy przedstawił się nowej koleżance i zaproponował jej oprowadzenie po biurze. Laura Maes, bo tak nazywała się dziewczyna, przystała na to chętnie, ku zazdrości innych obecnych w biurze kobiet. Szybko jednak okazało się, że jest zupełnie odporna na wdzięki Francisa, którego kompletnie ignorowała, zagadując żywo do wszystkich poznawanych pracowników.

Arthur skręcał się ze śmiechu na ten widok.

- Miałeś tak żałośnie smutną minę... - wysapał, ocierając oczy z łez uciechy.

- Możesz już przestać? - powiedział Francis i zaciągnął się papierosem. - Już dawno nikt mnie tak nie upokorzył.

Stali na niewielkim balkonie wychodzącym na tyły budynku ich agencji, na który z braku palarni pracownicy wychodzili na papierosa podczas przerwy. Arthur nie palił, ale nawet marcowy chłód nie powstrzymywał go przed ściganiem zdruzgotanego porażką Francisa i dokuczaniem mu z tego powodu.

- Ach tak? - zapytał z ironią, starając się uspokoić wybuch wesołości. Oparł się plecami o balustradę, zacierając marznące ramiona, i popatrzył na Francisa. - A kto i kiedy upokorzył cię ostatnio?

Francis posłał mu długie spojrzenie i wypuścił dym z płuc.

- Ty - odpowiedział w końcu. - Trzy miesiące temu, w Wigilię.

Patrzyli na siebie przez chwilę, nie mrugając i niemal nie oddychając, jakby wypowiedziane przed chwilą słowa jeszcze nie przebrzmiały.

"To nic dla mnie nie znaczy. I dla ciebie też nie powinno".

"No tak", pomyślał Francis. "Przecież sam zgodziłem się na taki układ".

Świadomość tego faktu dziwnie go irytowała. Zmusił jednak wargi do krzywego uśmieszku.

- I twoje skrzypiące łóżko też mnie czasem upokarza - dodał lekkim tonem.

Zobaczył, jak ramiona Arthura rozluźniają się, gdy opadło z niego napięcie. Czyżby jednak się przejmował?

- Ty i te twoje głupie żarty - odpowiedział mu w końcu, kręcąc z niedowierzaniem głową.

Francis, kierowany impulsem, pochylił się lekko nad nim, przysuwając twarz do jego twarzy.

- A skąd wiesz, że żartuję? - zapytał. Tym razem w jego głosie słychać było powagę.

Arthur zaśmiał się cicho myśląc, że to kolejna zagrywka. Gdy jednak wyraz twarzy Francisa się nie zmienił, natychmiast spoważniał.

- Jesteś... jesteś za blisko - ofuknął go niezręcznie. - Jesteśmy w pracy. Nie możesz...

- Brzmi jak wyzwanie - mruknął Francis, przysuwając się jeszcze bliżej. - Lubię wyzwania.

Arthur czuł jego oddech na skórze twarzy, jego papierosowy aromat, i bezwiednie rozchylił wargi. Odetchnął głęboko, gdy usta Francisa musnęły delikatnie kącik jego własnych.

Sleeping at last || FrUK AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz