Ola, w drodze na północ
Było ok.22. Ola rozbiła obóz nad brzegiem jakiegoś jeziora, na plaży, i właśnie piekła jaszczurkę. Wczoraj wyruszyła na misję, ale i tak chciała, żeby to się jak najszybciej skończyło, choć wiedziała, że to dopiero początek. Siedziała tak i rozmyślała, gdy nagle coś zaszeleściło w wysokiej trawie nieopodal. Spojrzała w tamtą stronę. Niczego nie zobaczyła. Odwróciła się z powrotem do ognia i właśnie w tym momencie ktoś się na nią rzucił, zaklęciem ją kneblując i związując (kurde no, ta magia jest wszędzie). Popatrzyła na napastnika stojącego nad nią. Miał czarne spodnie, czarną bluzę i kaptur na głowie, przez co nie widziała jego twarzy. Kucnął przed nią i zdjął knebel (zaklęciem oczywiście), i zapytał- Co tu robisz?- nic nie odpowiedziała, patrzyła tylko na niego jakby chciała go zabić. -Jesteś strażniczką?- zapytał znowu. Miał miły dla ucha, chłopięcy głos. Ale pomimo tego popatrzyła na niego wrogo i pokręciła głową. Wtedy zdjął kaptur. Miał przydługie blond włosy, intensywnie zielone oczy i bladą cerę, która silnie kontrastowała z ciemnym ubraniem. Rozwiązał ją i usiadł obok. Ola odsunęła się jak najdalej od niego.
- Spokojnie, nic ci nie zrobię.- odezwał się- Po prostu wziąłem cię za strażniczkę królowej. Przepraszam- popatrzył na nią. Ola tymczasem zdjęła jaszczurkę znad ogniska i podzieliła na dwie porcje. Przeciętne jaszczurki w Lirii osiągały po 1,5 metra, więc spokojnie wystarczyło. Podała chłopakowi jego porcję i usiadła obok.
- A gdybym była strażniczką królowej, co byś zrobił?- zaczęła rozmowę
-No cóż... Zabiłbym cię- odpowiedział, nie patrząc na nią
- Też nie podobają ci się rządy królowej?- zapytała, wpatrując się w ogień
- Że mi się nie podobają to mało powiedziane. Jej strażnicy bez żadnych podstaw wymordowali moją rodzinę. Ja przeżyłem, ponieważ matka mnie ukryła w schowku pod podłogą. Od tamtego czasu, czyli jakieś cztery lata, błąkam się po całej krainie bez celu.- Chłopak posmutniał. Widać było, że wiele w życiu przeszedł. Siedzieli przez chwilę w ciszy chłopak popatrzył na nią z .
- A tak w ogóle... Co ty tu robisz? Nie powinnaś by w którejś ze szkół?- chłopak popatrzył na nią z zainteresowaniem. Wtedy Ola powiedziała mu o misji, ale bez ujawniania szczegółów. Nie ufała mu. Rozmawiali tak do północy. Ola dowiedziała się, że chłopak ma imię Zuma i jest od niej o rok starszy (14 lat), urodził się w Lirii i zna większość krainy jak własną kieszeń (porównywalnie: Liria jest wielkości Argentyny), co bardzo zdziwiło Olę. Zuma zaproponował, że pomoże jej w misji, bo "jest lepiej obeznany w terenie". Ola powiedziała, że dobrze, ale jak coś spaprze lub okaże się być wrogiem, zaklęciem go zwiąże, zaknebluje i zostawi na pustyni. Około północy poszli w końcu spać.
Następny dzień, 29.10.2016
Olę obudził zapach... owoców? Leniwie otworzyła oczy. Zobaczyła Zumę krojącego jakieś owoce. Usiadła, dalej byli w obozowisku z wczorajszego dnia. Ola siedziała w śpiworze i patrzyła na Zumę. Chłopak dopiero po jakiś dwóch minutach zorientował się, że dziewczyna wstała.
- Cześć- powiedział podając jej miskę z sałatką
- No proszę jaki luksus, śniadanie do łóżka...Dziękuję- odpowiedziała Ola, a Zuma popatrzył na nią zdezorientowany, ale po chwili zaczął się śmiać. Śniadanie zjedli w milczeniu, a po nim przemienili się i ruszyli w drogę. Zuma bł czarnym smokiem ziemi z zielonymi oczami, takimi jak jego ludzkie. Podczas drogi gadali o wszystkim i o niczym, zrobili krótką przerwę, i w końcu, ok. 19 (wyruszyli ok. 7), dotarli do celu
Szkoła, Arda podczas obserwowania Alice
Arda szedł za Alice do jej pokoju. Był niewidzialny, wykorzystał zaklęcie zaginania promieni słonecznych, dzięki któremu nie było go widać, i dobrze że szli ciemnym korytarzem, bo zaklęcie nie usuwało cienia. Alice była wysoką, szczupłą brunetką z włosami do pasa, z ciemno niebieskimi pasemkami, była średnio opalona, jednak jej skóra nie była całkiem blada. Dziewczyna w końcu dotarła do pokoju. Arda ledwo zdążył si za nią wcisnąć. Ustawił się w kącie pokoju, tak, żeby Alice nie zorientowała się, że za nią wszedł. Alice po paru minutach siedzenia na łóżku i nic nie robienia, zaczęła się z kimś kontaktować. Arda był prawie pewny, że to Alice jest szpiegiem, więc spodziewał się, że dziewczyna skontaktuje się z królową czy coś w ten deseń. Jednak ona skontaktowała się z rodzicami. Śledzącemu ją chłopakowi spowodowała tym niezły mętlik w głowie. Po chwili przyszła Luna, jednak Alice nie zwróciła na nią najmniejszej uwagi. Arda stał w tym pokoju bite 4 godziny, a nie zdarzyło się nic, co mogłoby wskazywać, że Alice jest szpiegiem. W końcu Arda postanowił opuścić pokój, ale postanowił, że jutro też będzie obserwował dziewczynę. Jednak zastanawiał się, czy szpiegiem nie może być ktoś inny. Tylko kto? Któryś z nauczycieli? Raczej nie. Ale jeśli to nie Alice, to kto? Arda nie miał żadnego pomysłu. Znał tu całkiem sporo osób, był lubiany. Ale żaden z jego znajomych nie byłby do tego zdolny. Większość z nich znał dość dobrze, pomimo krótkiej znajomości.
Gdy wrócił do pokoju było po 21. Jego przyjaciel z którym mieszkał, Dan, właśnie odrabiał jakąś pracę domową. Gdy Arda wszedł, ten rzucił mu krótkie spojrzenie i zapytał
- Gdzie byłeś?-
- A od kiedy to jesteś moją niańką?- odparł pytaniem na pytanie Arda.
- Nie jestem twoją niańką, tylko zwykle wracasz wcześniej i trochę się zdziwiłem- Arda nie odpowiedział tylko zabrał się za swoją pracę domową.
Ola i Zuma przy wejściu do puszczy (północ), 30.10.2016
Ola stała przed wejściem do puszczy. Bała się, to była największa i najniebezpieczniejsza puszcza w krainie. Pocieszał ją fakt, że był z nią Zuma, który dobrze znał te strony. Pierwszym składnikiem były pestki owocu dies[czyt. dijes]. Problem był taki, że lecznicze owoce dies praktycznie niczym nie różniły się od śmiertelnie trujących owoców fies [czyt. fijes]. Jedyną różnicą był... ogonek owocu. W końcu weszli do puszczy. Ola trzymała się blisko Zumy, bardzo się bała.
- Jest!- Zawołał Zuma wskazując na drzewo podobne do ziemskiej tropikalnej palmy. Chłopak podszedł do drzewa i zaczął się na nie wspinać. Już miał sięgnąć po jeden z owoców, gdy nagle spadł na niego jakiś wielki cień. To coś zrzuciło go na ziemię wylądowało nieopodal. Wyglądało to, jakby ktoś zmiksował tygrysa, nietoperza i orła. Stwór miał ciało tygrysa, głowę orła i skrzydła nietoperza. Monstrum spojrzało na Zumę, a z jego gardła wydobył się cichy pomruk. Ola stała jak wmurowana, nie wiedziała co robić. Po około pięciu sekundach ocknęła się i sięgnęła po sztylet. Zaczęła zbliżać się do potwora z zamiarem rzucenia się na niego, gdy Zuma krzyknął
- Uważaj!- jednak było już za późno. Monstrum rzuciło się na Olę, przeraźliwie rycząc. Dziewczyna upuściła sztylet, który podniósł Zuma i zaatakował potwora od tyłu, wbijając broń w grzbiet stwora, raniąc go śmiertelnie. Ola odskoczyła i usiadła na ziemi. Po paru minutach otrząsnęła się z szoku i zapytała
- Co to było?- spojrzała na Zumę, a ten, wycierając jej sztylet z krwi, odparł
- Tiquliam- podał jej broń i pomógł jej wstać
-Tiquliam? Zaraz... Jego krew to jeden ze składników eliksiru!- przypomniała sobie Ola i podczas gdy Zuma wspinał się znowu na drzewo, ona rozcięła szyję potwora napełniła flakonik. Potem ruszyli w dalszą drogę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
1159 słów... to się nazywa rozdział... przepraszam, że poprzedni był taki krótki, ale wena mi zwiała. A właśnie, co do tego rozdziału... Ma ktoś klej lub taśmę klejącą? Bo ten rozdział kompletnie mi się nie klei :(. Do następnego :*
CZYTASZ
Smocze Ślady
FantasyOla jest przezywana w szkole , ale pewnego dnia w ich klasie pojawia się Luna. Szybko zaprzyjaźnua się z Olą , po czym w jej 13 urodziny -gdy Ola przechodzi swą pierwszą przmianę Luna zabiera ją do magicznej krainy. Niedługo później Ola wyrusza na...