Tego dnia przed Karasuno było wyjątkowo tłoczno, aczkolwiek początki roku szkolnego zawsze tak wyglądały. Rozglądając się wokół, Miyako z irytacją próbowała znaleźć w tłumie Hinatę, którego straciła z oczu jakieś pięć sekund temu. Prosiła go, żeby się nie oddalał! Chciała tylko sprawdzić w jakiej jest klasie, bez możliwości gubienia rudzielca... Okazało się to jednak niewykonalne, tak jak przewidział Hajime.
— Czy ten głupek zawsze musi mieć rację? — mruknęła pod nosem niezadowolona, po czym westchnęła z rezygnacją i ruszyła w stronę wejścia do budynku, jako że zbliżała się pora apelu.
Sho-nii musi sobie sam poradzić.
Miał iść z nią Hajime, jednak praca mu w tym przeszkodziła - szczególnie, że wykorzystał urlop by spędzić z nią trochę czasu i pojechać nad morze, oraz pozwiedzać Hokkaido i Tokio. W stolicy najbardziej ciekawił ją las Aokigahara i udało jej się nawet trochę pozwiedzać... Na pewno zwiedziła by więcej gdyby nie Oikawa, który omal nie narobił w gacie po znalezieniu kości udowej. Z kolei Hajime co chwila proponował chłopakowi, by ten się powiesił, a jak Miyako zasugerowała głośno, żeby go tu po prostu zostawić, biedny Tooru prawie się popłakał. Tak, wycieczkę uważała za udaną... Szczególnie, że dane jej było zobaczyć się z Bokuto i spędzić jeden dzień w jego towarzystwie, obżerając się chipsami, lodami i grając w siatkówkę. Odwiedziła też Kenme i paru innych znajomych z Nekomy. Największym szokiem był jednak wyjazd Kuroo za granicę. Naprawdę miała nadzieję, że się zobaczą...
Oczywiście apel jak to apel - nuda i flaki z olejem, do tego stopnia, że szesnastolatka zaczęła przysypiać na stojąco. Lekko nadstawiła ucha gdy dyrektor wspomniał o sukcesach klubu siatkarskiego, jednak zaraz po tym wyłączyła się na powrót.
— Ale nudy... Ja chcę iść pograć w siatkówkę — usłyszała za plecami niezadowolony, chłopięcy głos.
— Jeszcze trochę, wytrzymasz — zganiła chłopaka jakaś dziewczyna. Zapewne koleżanka.
— Kiedy ja chcę teraz.
— Ogarnij się, Mitsu.
— Sama się ogarnij.
— Jestem ogarnięta!
— Siatkówka, co? — Miyako uśmiechnęła się pod nosem, po czym odwróciła do dwójki nastolatków. Jej oczom ukazał się blondyn, o rozrzuconych na wszystkie strony włosach i zielonych oczach oraz rudowłosa dziewczyna o rysach twarzy, które z kimś jej się kojarzyły. — Planujecie dołączyć do klubów siatkarskich?
— Pewnie że tak — Mitsu wyszczerzył się z radością. — Zostanę trzecim Małym Gigantem w historii całego Karasuno!
— Ha! Powodzenia! — prychnęła ruda. — Żebyś jeszcze umiał tak skakać jak Shoyo!
— Umiem!
— Jaaasne.
— Znacie Shoyo Hinatę? — zdziwiła się Miyako, w myślach strzelając face palma. No bo w końcu kto NIE znał Shoyo Hinaty i Tobio Kageyamy, ,,Zabójczego duetu Karasuno"? To przez nich i resztę drużyny, która istniała te dziewięć lat temu, Karasuno zyskało tak wielką popularność.
— Ciężko byłoby nie znać tego głąba — zaśmiała się ruda. — Mieszkałam z nim tyle lat, że mam go dość, a i tak ciągle o nim słyszę!
— Wcale nie masz go dość — zaprzeczył natychmiast blondyn. — Wczoraj jeszcze błagałaś go, żeby przyszedł z tobą na rozpoczęcie.
— Wcale nie! — warknęła dziewczyna, rumieniąc się po uszy.
CZYTASZ
✔ Little Red Monster|| HAIKYUU!! ff
ФанфикKarasuno wyjeżdża na kolejny obóz sportowy, by szlifować swoje umiejętności z zaprzyjaźnionymi drużynami przez następny tydzień. Niespodziewanie grono siatkarzy powiększa się o jedną małą istotkę. Siedmioletnia Miyako z pozoru wygląda nieszkodliwie...